piątek, 21 czerwca 2013

Rozdział I


I can't get these memories out of my mind
 And some kind of madness
  Has starting to evolve
   Muse - Madness


Od zawsze podobała mi się wizja studiowania. Mieszkanie w dużym mieście; można robić, co się chce, wychodzić gdzie się chce, kiedy się chce i z kim się chce. I gdzieś w tle majaczyła jeszcze nauka. Zamieszkałam z dwoma dziewczynami, które szukały trzeciej współlokatorki. Kto by pomyślał, że przez wspólne mieszkanie można się do siebie tak zbliżyć, że to właśnie dwie obce dziewczyny będą mi bliższe niż własna siostra. A może to nie tylko to mieszkanie, ale pasja? Zdecydowanie naszym wspólnym zainteresowaniem, które dzięki nim jeszcze bardziej rozwinęłam w swoim sercu był sport.  A szczególnie siatkówka. Oglądałyśmy każdy mecz ich ulubionej drużyny – Skry Bełchatów. Później były zabawne rozmowy nie tylko o grze, ale również o zawodnikach. To dzięki dziewczynom również udało się zorganizować wyjazd do Bełchatowa na mecz. Na początku, jako jednostka dopiero wchodząca w świat ligowej siatkówki, nie byłam nastawiona jakoś specjalnie. Ot, jechałam, by zobaczyć te wszystkie sławy na własne oczy.
Dla osoby, która nigdy nie będzie miała okazji zobaczyć żadnego idola na żywo, było to coś naprawdę niesamowitego. Wiedziałam, że w życiu nie pojadę do Ameryki ani Anglii tylko po to, aby spotkać sławne osoby, prawda? Dlatego wizja zobaczenia na przykład takiego Winiarskiego lub Wlazłego bardzo mi się podobała. Ale reszta mało znaczących postaci, które biegały po boisku i odbijały piłkę? Oni już mnie tak nie interesowali. Zdawałam sobie sprawę ze swojej ignoranckiej postawy jadąc na mecz tak ważnego zespołu praktycznie nikogo nie znając. Może kojarzyłam mniej więcej parę osób, na które zwracały uwagę dziewczyny, ale jakby mi przyszło zdobywać autografy lub rozmawiać z nimi, to nie czułabym się zbyt komfortowo nie wiedząc kto to jest. Trudno.
Po dojechaniu na miejsce dziewczyny nie kryły swojej radości. W końcu spełniało się ich marzenie. Mimo tego, że miałyśmy dużo czasu postanowiłyśmy wejść na halę i zająć swoje miejsca na trybunach. Kiedy jednak na boisko wyszło dwóch siatkarzy one pobiegły na inne miejsca, bliżej grających – lepszy widok by robić zdjęcia i obserwować. Chciały oczywiście, żebym szła z nimi, ale ja jednak postanowiłam zostać tam, gdzie siedziałam od początku. Może nie było tak dobre jak ich, ale było coś widać a to mi wystarczało. Nucąc sobie do puszczonej muzyki Highway to hell i innych podobnych piosenek z zaciekawieniem obserwowałam rozgrzewkę już obu zespołów. Postanowiłam jak najwięcej upamiętnić z tego meczu, więc zaczęłam komórką robić zdjęcia i nagrywać krótkie filmiki. Wiedziałam, że później będę często wracała do nich oglądając po raz setny jak siatkarze komicznie biegają w tę i z powrotem po boisku wymachując rękami. Kiedy mecz się zaczął dostrzegłam dużą zaletę mojego miejsca – miałam świetny widok na kwadrat dla rezerwowych, w którym między innymi stał pewien młodziutki siatkarz. To on zawsze wywoływał największe poruszenie u dziewczyn, dla niego zmieniły miejsca kiedy wyszedł grać wcześniej z którymś kolegą. Ciesząc się z tego, że to ja mam bliżej do niego niż one postanowiłam poświęcić mu parę zdjęć. W końcu musi być kimś ważnym skoro tak go wszyscy lubią. Nie mogłam sobie przypomnieć jego imienia, a przecież tak często o nim słuchałam. Coś na A?
Mimo tego, że Skra przegrała ten mecz 1:3, dobrze go wspominam. Głównie dzięki pewnej sytuacji, która miała miejsce w czasie pierwszego seta, kiedy spokojnie robiłam zdjęcia chłopakowi z kwadratu. Zanim do mnie dotarło co się dzieje najpierw to poczułam – palące, pełne magnetyzmu spojrzenie Pana A skierowane prosto w moją stronę. Zostało przerwane po chwili, jednak ten szok, jaki został w mojej głowie, utrzymywał się jeszcze przez długi czas. Nie mogłam uwierzyć w to, co się stało. Niby nic takiego - przecież to nic nienormalnego, że ktoś na ciebie patrzy, on rozmawia (pewnie nie tylko) z fankami i jakoś nie ma w tym nic dziwnego, więc tym bardziej nie powinnam zwracać uwagi na jakieś przelotne spojrzenie. Miałam jednak wrażenie, że to było coś innego. Coś, co zmieni moje życie, odwróci je do góry nogami. Tak, zdecydowanie ten intrygujący błysk zaciekawienia w jego oczach nie mógł być zupełnie przypadkowy. A może tylko mi się tak zdawało? Źle to zinterpretowałam?
Kiedy mecz się skończył obie drużyny poszły od razu do szatni a do mnie wróciły dziewczyny.
- Chodź Kamila, wracamy, nie ma co liczyć na autografy – stwierdziła ze smutną miną Wiktoria.
- Skąd wiesz, może za chwilę wrócą? – miałam jeszcze nadzieję. Co, jak co, ale kilka autografów chciałabym zdobyć.
- Raczej nie są w nastrojach do cieszenia się z fanami. Zresztą, nam się spieszy, ja nie chcę wrócić dopiero nad ranem do mieszkania… - zawahała się Wiki. Rozumiałam ją, dlatego z niechęcią opuściłam halę.

- Hej, koleżanko w żółtym! – usłyszałam tuż obok siebie wołanie. Odruchowo się rozglądnęłam, w końcu miałam żółtą koszulkę. Trochę śmieszne wołać osobę w tym kolorze na meczu Skry, chyba każdy tu ma go na sobie. Nie widząc jednak nikogo znajomego stwierdziłam, że to raczej nie było do mnie. Pobiegłam za dziewczynami na parking, odpaliłam samochód i po kilkunastu minutach nasz pobyt w Bełchatowie był już tylko wspomnieniem.
W czasie drogi nareszcie mając spokój i ciszę mogłyśmy podyskutować o meczu.
- Na żywo są jeszcze bardziej przystojni niż na zdjęciach. A ich gra? Rewelacja! Co z tego, że przegrali. Dali z siebie wszystko, piękny pokaz – zachwycała się Nikola.
- Miło, że poznałyśmy twój powód miłości do siatkarzy. Przystojni… Wiesz, nie zauważyłam – odpowiedziałam jej ironicznie, śmiejąc się z jej słów.
- Oh daj spokój Kam, nie mów, że tobie się nie podobają – wtrąciła się Wiki.
- Oczywiście, przecież taki Winiar to chodzący ideał! – wykrzyknęłam z udawanym przejęciem. – Ale teraz bez żartów, wpadł mi jeden w oko i to można powiedzieć, że prawie dosłownie – uśmiechnęłam się na wspomnienie spojrzenia chłopaka.
- Czyli co? – dopytywała się Wiki. Ona mi nie odpuści.
- Wiktoria, daj jej spokój, może ma jakieś swoje tajemnice, przecież nie wiemy co robiła na meczu – zaśmiała się druga.
- Ale wy jesteście… - Postanowiłam trochę grać na czas. Z jednej strony strasznie chciałam im powiedzieć, z drugiej wiedziałam, że mnie wyśmieją. Mimo tego postanowiłam zaryzykować, w końcu już się przyzwyczaiłam do takiego życia. Z Wiktorią i Nikolą nigdy nie jest nudno, a że jesteśmy pod względem charakteru prawie identyczne to często robimy sobie niemiłe docinki, które trzeba odbierać z przymrużeniem oka. Inaczej już dawno między nami byłyby same kłótnie.
- Ja wiem, ja wiem jak to było! –  Wiki zaczęła się głośno wydzierać i machać przede mną rękami.
- Hej, ja tu prowadzę, nie zasłaniaj mi drogi! – oburzyłam się.
- Sorki. Według mnie ktoś cię trafił łokciem w oko i dlatego ty teraz opowiadasz, że ci wpadł – zaniosła się szaleńczym śmiechem Wiki.
- Albo inaczej – odezwała się Nikola. - Wyciągnął sobie oko tak jak w horrorach się to robi, o tak – w tym momencie zobaczyłam we wstecznym lusterku jej pokaz jak się wydłubuje oko.
- Tak, dokładnie tak to było! – nie mogłam opanować swojego śmiechu.
- Nie przerywaj mi Kam! Wziął to oko, wycelował i trafił prosto w oko naszej kochanej Camille – z pięknym akcentem wypowiedziała zagraniczną wersję mojego imienia, którą osobiście bardziej preferowałam.
- Nikuś, czyli spotkanie gałek ocznych trzeciego stopnia!
- Uuuuu, jak upiornie! – zawołałam. – Marne żarty. Powiem wam jak to było. W sumie to nic specjalnego, ale jednak zrobiło to na mnie wrażenie.
 Wzięłam głęboki oddech zyskując jeszcze parę sekund na poukładanie sobie w głowie tego, co chcę powiedzieć.
- Ten młody, Wiki, ty go uwielbiasz.
- Aleks? – zgadła Nikola.
- Tak, właśnie! Głupia sprawa, ale jednocześnie fascynująca. Bo nasze spojrzenia skrzyżowały się w pewnym momencie. To był taki magiczny ,kilkusekundowy kontakt. – uśmiechnęłam się nieśmiało.
- No Kam, gratulacje. Mi też się udało dziś nawiązać taki kontakt, z ochroniarzem, 5 sekund! – zawołała z uciechą Nikola.
- Oh Nikuś, to jest cały twój! – Wiki nie mogła powstrzymać śmiechu. – Wiesz Kam, niestety cię zasmucę, ale to nic specjalnego. Na nas też się nie raz patrzyli, wtedy jeszcze przed meczem, kiedy grał z Konstantinem.
- Ale ja przecież wiem. Tylko to dla mnie niesamowite, w końcu to mój pierwszy mecz. Nie spodziewałam się, że coś mnie tak poruszy. Szkoda, że nie udało mi się z nim porozmawiać.
- Patrz Wiki, jeden mecz i ci już chłopaka odbija. Chyba już z nami nie pojedziesz więcej kochana – powiedziała Nikola ze udając obrażoną.
- Ty się śmiej Nikola, a ja się poważnie zaczynam obawiać o swoją przyszłość – mimo groźby skierowanej do mnie miło się uśmiechała.
- Przynajmniej nie mogę powiedzieć, że żaden siatkarz nigdy na mnie nie popatrzy. Niestety, ale to już się stało.
- Pewnie byłaś brudna czy coś – Wiktoria najwidoczniej dalej rozmyślała dlaczego na mnie patrzył, chyba nie mogła się z tym faktem pogodzić. Chciałam wierzyć, że nie miała w tym racji… Wolałabym to zapamiętać jako sytuację, kiedy razem na siebie spojrzeliśmy z zaciekawieniem w oczach. Kwestia „byłam brudna” nie pasuje mi do tego romantycznego wątku.
- Ja tam uważam, że byś się mu spodobała – Nikola postanowiła mnie wesprzeć.
- Taa jasne, dziewczyna idealna. Weź mi chłopaka, zabierz mi wszystko i zostaw mnie z niczym. Taka z ciebie przyjaciółka – powiedziała z wyrzutem Wiki.
- Oj daj spokój, nikogo ci nie odbieram. Po pierwsze on nie jest twój, a po drugie i tak go nie chcę. Ja i Aleks? Trochę nierealne. Szczególnie, że nie wiem jakby miał się ze mną teraz zgadać. Prawda jest taka, że to nic nie znaczyło, najwidoczniej napotkał mój wzrok, kiedy obserwował trybuny, no i tak jakoś wyszło. My wracamy, on gra w Bełchatowie. I teraz się to już nie zmieni. – W zamyśleniu podsumowałam całą sytuację, tak naprawdę to siebie starając się przekonać do tego.
- Jak tam sobie chcesz. Ja idę spać, obudź mnie jak dojedziemy – skomentowała mój wywód Wiki.
Nikola postanowiła iść w jej ślady. Kiedy obie dziewczyny zasnęły mogłam w końcu sama przemyśleć dzisiejszy dzień. Mimo własnych usilnych starań, by nie dorabiać ogromnego tła do tej historii oraz nie wymyślać kolejnych bzdur, w głowie kłębiły mi się nieśmiałe myśli na temat tego, że to nie mógł być zwykły zbieg okoliczności i na pewno, gdybym dała Aleksowi szansę, coś by z tego wynikło. Więcej - słowo jak echo obijało mi się wewnątrz głowy. Ciężko opisać, to trzeba poczuć na własnej skórze by zrozumieć. Kiedy nieznajomy mężczyzna patrzy się na ciebie i wiesz, że chce więcej. A może jednak nie?

Do pustej już szatni dla siatkarzy wpadł Tomek.
- Stary, tak mi przykro, ale nie dałem rady jej zatrzymać. Miałem ją na oku, próbowałem wołać, później ją straciłem. Jakby się zapadła pod ziemię. Jesteś pewny, że nie wróciła na halę? – tłumaczył się.
Obserwował, jak zmartwiony mężczyzna najpierw zasłania swoją twarz rękami, potem jedną dłonią przeczesuje swoje włosy. Nagle wstał i poklepał przyjaciela po ramieniu.
- Nic nie szkodzi. I tak wielkie dzięki za pomoc. Ja tu jeszcze pochodzę, no wiesz…
- Jasne, rozumiem. Ale przykro mi, myślę, że… Ona się spieszyła, zginęła w tłumie idącym na parking. Nie wydaje mi się…
- Okey, zrozumiałem! – uniósł się nad kumplem chłopak. – Nie musisz się tłumaczyć. Tylko wiesz… Ja nic już z tego nie wiem. To nie tak powinno być. Jak ją teraz znajdę?
Tomek obserwował, jak jego przyjaciel bezcelowo chodzi po szatni, po czym znów siada. Oparł głowę do tyłu na szafce i zamknął oczy. Twarz miał wypraną z pozytywnych emocji, które dotychczas nigdy go nie opuszczały. Jedyne, co Tomasz mógł zobaczyć to ogromna złość i smutek.
- Jakbyś czegoś potrzebował to wiesz gdzie mnie szukać. I nie zamartwiaj się tak, wyszło jak wyszło, to nie jedyna dziewczyna na świecie. Przecież i tak jej nie znasz, nie wiesz kim ona jest.

Usłyszał trzask zamkniętych drzwi. Słowa Tomka zdenerwowały go. Otworzył oczy, ze złością rzucił w ziemię klubowym ręcznikiem, który leżał koło niego na ławce. Nie mógł uwierzyć, że zanim to się zaczęło już nastał koniec. Wiedział, że Tomek go nie rozumie, to nie on czuł na sobie przenikliwe spojrzenie. Tak samo jak nie zrozumie go Cupko, kiedy opowie mu wszystko. Bo to nie mógł być przypadek, że ich spojrzenia złączyły się na krótką chwilę. On to czuł i miał nadzieję, że czuła to również ta dziewczyna. Teraz jednak, siedząc samemu w szatni, zaczynał w to wątpić i uzmysławiać sobie, że nic więcej z tego nie będzie

***

Początki są zawsze najtrudniejsze. ;) Pierwszy rozdział jest tak jakby rozwinięciem prologu.
W tej notce są głównie opisy, które wprowadzają w życie bohaterki. A na końcu kawałek historii z innego punktu widzenia. Drugi rozdział zostanie dodany mniej więcej za tydzień.
Pozdrawiam :)



8 komentarzy:

  1. Lepota_Balkanska21 czerwca 2013 13:30

    Pora dodawania kolejnych rozdziałów wcale mnie nie będzie dziwić, skoro pierwszy był upubliczniony prawie o 1 w nocy ;) Czyli drugi o drugiej... ok;)

    A tak poważnie. Kamila jest niesamowitą szczęściarą, skoro po jednym spojrzeniu tak zmieniła "życie" Alexa. Rzeczywiście dziewczyny miały rację, że na meczu nie raz, nie dwa, siatkarze (szczególnie Alex ;))gapią się po trybunach jak nie graja, ot tak jak każdy. Ale widocznie w tej dziewczynie jest coś wyjątkowego...ba! Jestem pewna, że jest wyjątkowa.


    "A tvoje oci te noci su pogledale me
    tvoje ime ja zovem otvori molim te"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Crvena haljina na nogama" haha :D
      Jakoś tak mi zeszło z tym publikowaniem. Długo się wahałam czy dodać czy nie. ;)
      Nawet dla mnie ta sytuacja jest trochę naciągana, ale czy to nie miało szansy wydarzyć się naprawdę? Młody, wolny to przecież mogła mu jakaś dziewczyna wpaść w oko. ;> I dzięki takiej sytuacji mamy piękny początek historii. :)
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  2. Atanasijević... Piszę się na to!! :)
    Kamila jest wielką szczęściarą, Aleks się zauroczył, spojrzał na nią i bum! :D
    Będę wpadać na pewno, tylko jeśli byś mogła prosiłabym o informowanie mnie na jednym z blogów ---> http://dzis-jutro-wczoraj-zawsze-siatka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za komentarz, oczywiście będę Cię informować.
      Zgadzam się, że jest szczęściarą. Zauroczył się od pierwszego spojrzenia, bardzo bajkowa sytuacja. ;)
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  3. O no proszę, od razu tak po pierwszym spotkaniu...nawet nie spotkaniu co po pierwszym spojrzeniu, Aleks się tak przejął, no no, myślę, że nie odpuści za szybko i będzie się starał odnaleźć Kamilę.
    Informuj mnie o nowych rozdziałach, jeśli to nie problem :)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będę informować, żaden problem. :)
      Cóż poradzę na to spojrzenie, uparłam się by tak zacząć ich historię i nie chciałam już tego zmieniać. Tylko im życie pokomplikowałam. ;)
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  4. Zaczyna się ciekawie, od takiej sielanki, a kończy jakby "rozstaniem" po latach xD Nie no, bardzo jestem ciekawa jak napiszesz o tym, że w końcu się spotkają. Ogólnie przyjemne i lekkie dialogi. Nie są sztywne, ani udawane, tylko jak najbardziej realne, z życia. Wow, nieco zdziwiła mnie reakcja tego siatkarza i to jego zdenerwowanie ;p Nie sądziłam, iż będzie przeżywał to 'jedno spojrzenie'. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale to opisałaś xD A na spotkanie musisz jeszcze poczekać. :P

      Usuń