UWAGA!!! By dodać komentarz pod tą notką należy kliknąć nazwę notki (ogłoszenia) i wtedy, po otwarciu się strony, na dole pojawi się normalne okienko do wpisywania komentarzy.
W związku z problemami z blogspotem nie da się kliknąć opcji "dodaj komentarz" ze strony głównej i trzeba wchodzić adres url notki. Nie wiem z czego to wynika, ale staram się to jak najszybciej naprawić.
Jak widać zmieniłam szablon bloga (podziękowania dla Selene za wykonanie!). Zdradza on kto będzie nowym, ważnym bohaterem opowiadania. Matt i Aleks to osoby z różnych światów, jednak od dawna planowałam ich obu w tym opowiadaniu i już niedługo Anderson będzie miał swój debiut tutaj. :)
----------------------------------------------------------
Jeśli by ktoś tu zaglądnął szukając informacji dlaczego nie ma nowej notki - kilka słów wyjaśnienia.
Z racji zbliżającego się września i co za tym idzie - egzaminów na studiach - jestem (dla własnego dobra) zmuszona wziąć sobie urlop od bloga.
Każdy kto pisze wie, że zajmuje to trochę czasu, szczególnie, kiedy nie ma się akurat zbyt dużego natchnienia i nie potrafi się złożyć nawet jednego zdania. U mnie w jednym czasie złożyło się i to, i egzaminy, co spowodowało taką a nie inną decyzję.
Nie będzie to długa przerwa. Myślę, że po 9 września zacznę od nowa dodawać.
Jest szansa, że w tym bądź następnym tygodniu coś dodam. Zależy od tego czy będę mieć czas i możliwość. Jeśli tak, normalnie poinformuję, jak zawsze przy dodaniu rozdziału. :)
Poza tym, chciałabym zrobić małą rewolucję w swoich kończących się zapasach i przede wszystkim przyspieszyć wejście w akcję nowego bohatera. :)
Pozdrawiam!
poniedziałek, 26 sierpnia 2013
wtorek, 20 sierpnia 2013
Rozdział VIII
Sometimes you don’t know where we’re going
Sometimes I feel you should be crawling back to me
Time is ticking by without us knowing
Nero - Guilt
W piątek obudziłam się wcześnie
rano. Na początku byłam rozmarzona przez swoje sny, jednak szybko przypomniałam
sobie wydarzenia z poprzedniego dnia. Chciałam poleżeć jeszcze w łóżku i wrócić
do pięknych nocnych marzeń, jednak nie miałam na to dziś czasu. Skrycie
przemknęłam do łazienki by skontrolować swój wizerunek, sprawdzić czy mogę
pokazać się dziś ludziom. W lusterku zobaczyłam swoją twarz, ale jakby trochę
inną. Przemęczonym wzorkiem na próżno doszukiwałam się iskierek w swoich
tęczówkach, widząc jedynie doświadczone niedawnymi doświadczeniami oczy. Na
policzku widać było zaczerwieniony ciągle ślad, jednak warstwa makijażu
skutecznie go zakryła. Mimo wczesnej pory w kuchni spotkałam Nikolę, która
jadła śniadanie.
- Cześć, a co ty tak wcześnie wstałaś? – spytałam ją,
zalewając sobie herbatę.
- Dołożyli mi dziś dodatkowe zajęcia! O tej porze!
Wyobrażasz to sobie? Ćwiczenia o wschodzie słońca? Ja nie – powiedziała
podirytowana Nikola. – A ty jak tam, nie dość, że późno wracasz to jeszcze
wcześnie wstajesz. Co tam wczoraj robiłaś?
- Byłam ze znajomymi na pizzy po zajęciach.
- Fajnie masz, imprezy codziennie. Wybierasz się jutro do
Bełchatowa, co nie? – spytała mnie, a ja się chwilę zawahałam z odpowiedzią.
- Tak, jadę. Mam już kupiony bilet, więc o 13 powinnam być
już na miejscu.
- Nawet nie wiesz jak ci zazdroszczę! Spotkasz się z
siatkarzami! Załatwisz mi autografy? – prosiła mnie.
- Nie, nie będę z siebie robić idioty. Jadę na imprezę a nie
konferencję prasową – zażartowałam. - Kto wie, może sama będziesz mieć okazję o
nie poprosić.
- Kiedyś pewnie tak. Także miłej zabawy, zaprzyjaźnij się
tam z wszystkimi. Ja lecę zaraz na zajęcia a potem od razu do domu wracam. A ty
już powiedziałaś swojej rodzinie o Aleksie?
- Jeszcze nie. Ich to raczej nie interesuje z kim się
umawiam. Ale pewnie niedługo będę musiała im powiedzieć.
- Żartujesz sobie? Nie byliby zadowoleni z twojego sławnego
chłopaka? Na pewno będą szczęśliwi – powiedziała, wkładając naczynia do zlewu.
– Ja już zabieram swoje rzeczy i idę, trzymaj się, miłej zabawy ci życzę!
Dokończyłam jeść śniadanie i
wróciłam do swojego pokoju. Nie miałam zamiaru iść dziś na zajęcia, w końcu
miałam tylko dwa wykłady. Zdecydowałam, że poświęcę dzisiejszy dzień na
pakowanie się. Położyłam się na łóżku i sięgnęłam po torebkę. Przypomniało mi
się o ciągle wyciszonej komórce. Czekały na mnie tylko trzy smsy, jeden od mamy
i dwa od Aleksa. Szybko oddzwoniłam do mamy.
- Cześć Kamila. Wracasz dziś do domu? – spytała na
powitanie.
- Hej, nie wracam. Dlatego dzwonię.
- Szkoda, wszyscy tęsknią, długo cię już nie było. Tak
bardzo gnębią na tych studiach?
- Trochę. W przyszłym tygodniu mam same kolokwia i chcę
zostać kolejny weekend i się pouczyć – skłamałam gładko.
- No to ucz się tam kochanie. Wiadomo, że studia
najważniejsze. To ja zadzwonię w tygodniu to pogadamy.
- Okey, cześć. Pozdrów rodzinę ode mnie.
Rozłączyłam się. Rozmowa z mamą
podniosła mnie trochę na duchu. Przykro mi było, że nie wrócę kolejny raz ale
przecież miałam dużo lepsze plany na spędzenie wolnego czasu. Otworzyłam smsy
od Aleksa, który najwidoczniej zaczynał się niepokoić.
„Przyjedziesz jutro?”
„Coś się stało?”
Włączyłam laptopa, odpaliłam
skype’a i zadzwoniłam do Aleksa, który akurat był dostępny.
- Hej – zaczęłam nieśmiało. Było mi głupio, że się do niego
nie odzywałam i nie zdziwiłabym się, jakby był obrażony. – To mogę jutro
przyjechać?
- Cześć – powiedział bez żadnego entuzjazmu, co mnie ukłuło
w sercu. – Jak chcesz to przyjeżdżaj, twój wybór.
- Obraziłeś się czy co?
- Ja? To ty mi powiedz, czemu nie chcesz mi dać znaku życia,
tylko mnie unikasz.
Zawahałam się przed odpowiedzią,
nie wiedziałam jak mu wszystko wyjaśnić. Powinnam mu powiedzieć?
- Przepraszam, ja ci wszystko wytłumaczę, ale to nie jest
rozmowa na skype’a. Jak przyjadę to pogadamy, dobra?
- Stało się coś? – spytał twardo, czekając na odpowiedź.
- Można tak powiedzieć, ale nie martw się, wszystko w
porządku – starałam się go uspokoić.
- Nie, nie jest. Widzę, że nie jesteś sobą.
- Aleks, powiedziałam tak byś wiedział, że to nie twoja wina
i że nie masz się o co obrażać. Wszystko ci wyjaśnię, ale jutro, dobrze?
- Niech ci będzie. Czyli przyjeżdżasz?
- Tak, koło 13 będę na dworcu. Jak tam przygotowania do
imprezy? – postanowiłam zmienić temat.
- Kiepsko. Tak naprawdę to czekam na ciebie, pojedziemy
razem na zakupy i załatwimy wszystko.
- A to mają być jakieś urodziny lub inna okazja? Trzeba coś
specjalnego przygotować?
- Nie, zwykła impreza. Muzyka, jedzenie, alkohol. Mamy teraz
przerwę od meczów więc chcemy się wszyscy trochę zabawić. Zaufaj mi, będzie
świetnie.
Trochę po 12 wysiadłam na dworcu.
Wyszłam przed budynek, usiadłam na ławce i czekałam na Aleksa, który ma mnie
odebrać. Nie spodziewałam się go teraz, jednak niedługi czas później zobaczyłam
białego Evoque’a zajeżdżającego na parking. Moje zdziwienie sięgnęło zenitu,
kiedy z miejsca kierowcy wysiadł Aleks. Pomachałam mu, by wiedział, gdzie
czekam.
- Ty masz prawo jazdy? – wypaliłam na początku.
- Hej słońce, też tęskniłem – odpowiedział z przekąsem i dał
mi buziaka w policzek.
- Cześć. Ale naprawdę… Nie wiedziałam. To czemu Konstantin
wszędzie cię wozi?
- Bo on ma auto. I jemu się ono przydaje. No a przecież i
tak wszędzie jeździmy razem. Ale dziś on przygotowuje mieszkanie a my robimy
zakupy, więc ja jestem szoferem. Zapraszam do samochodu – uśmiechnął się
sympatycznie.
Wziął ode mnie moją walizkę na
kółkach i włożył ją do bagażnika kiedy ja zajmowałam miejsce pasażera obok
kierowcy. Nie mogłam się nadziwić widokowi Aleksa, który odpala i kieruje
samochodem.
- Ty na pewno umiesz nim jeździć? To duży samochód, z mocnym
silnikiem. Kiedy ostatni raz kierowałeś? Nie żebym się bała.
- Często jeżdżę na krótkie trasy, także nie martw się –
chłopak bawił się jedną ręką przy komputerze, włączył klimatyzację i radio, po
czym położył ją na moim kolanie.
- Nie powinieneś trzymać kierownicy? – śmiałam się z tego,
co robi.
- A ty nie powinnaś mi o czymś powiedzieć? – zerknął na mnie
kątem oka. Niepotrzebnie ruszał teraz ten temat.
- Nie przypominam sobie nic takiego – bałam się, że to, co
mnie spotkało może w pewnym stopniu zaważyć na naszym związku, nie chciałam mu
tego mówić.
- Cam, nawet nie próbuj się wykręcać. Musimy rozmawiać i
sobie ufać. Już mów co się stało, że przestałaś się do mnie odzywać. Nawet nie
wiesz jak mnie to poruszyło, nie mieć żadnej wiadomości od ciebie przez taki
długi czas.
- Okey, niech ci będzie. Przez cały tydzień miałam z twojego
powodu nieprzyjemności, a dwa dni temu ktoś na mnie… tak jakby napadł. Nic mi
się nie stało, wszystko w porządku.
Powiedziałam to tak szybko na
jednym wydechu mając nadzieję, że chłopak nie wyłapie ostatniego. Nie
przyniosło to jednak takiego efektu. Szarpnął zaskoczony samochodem prawie
dobijając do samochodu jadącego na pasie obok, zajechał na pobocze i drżącą
ręką wyłączył radio.
- Że co?! – wykrzyknął, patrzył się na mnie przerażonym
wzrokiem czekając na odpowiedź i najwidoczniej mając nadzieję, że się
przesłyszał.
- Nic mi się nie stało, żyję – próbowałam go pocieszyć. –
Nie możesz tutaj stać samochodem.
- Daj spokój. Mów co się stało.
Opowiedziałam mu co mnie
spotkało, jednak swoje emocje z tej nocy zostawiłam dla siebie. Wystarczająco
straszna była sama historia, bez ubarwiania jej w mój lęk. Chciałam, by się tym
nie przejmował, ale to nie byłoby w jego stylu. Całkowicie stracił swój dobry
humor. Nie skomentował tego, tylko ruszył dalej w drogę, nerwowo kierując i
jadąc zdecydowanie za szybko.
- Aleks, nie przejmuj się. Przecież nic się nie stało, nic
na to nie poradzisz – próbowałam go przekonać. – Nie mów mi, że się o to
obwiniasz.
- A kto ma się obwiniać jak nie ja?! – krzyknął z wyrzutem.
– Nie mogę uwierzyć, że coś takiego ci się przytrafiło. I to właśnie przeze
mnie. Przepraszam, nie spodziewałem się. Powinienem być z tobą, troszczyć się o
twoje bezpieczeństwo. A najwidoczniej zostawienie cię samej w Krakowie było
błędem.
- To co?! Jak mógłbyś mi pomóc? Nie jesteś moim
ochroniarzem.
- Jestem twoim chłopakiem! To samo w sobie oznacza, że mam cię
ochraniać. Co za bezczelny typ, który ci to zrobił. Uwierz, że chciałbym tam
być przy tobie. Nie wybaczyłbym sobie, gdyby coś ci się stało! I to przeze
mnie! – krzyczał. W tym momencie w ogóle nie przypominał swojego miłego
wcielenia. – Także nie zdziw się, że póki jesteś ze mną nie będę cię odstępować
nawet na krok.
- Oh proszę cię…
Aleks zatrzymał się na parkingu
pod Olimpią, po czym poszliśmy do spożywczego sklepu. Krążyliśmy między półkami
pakując do wózka wszystko, co przyda się na imprezę. Powoli zapełniał się górą
jedzenia. W pewnym momencie Aleks wrzucił kilka kolorowych opakowań. Sięgnęłam
po jedno.
- Balony? Baloniki dmuchane? Serio?!
- Cupko lubi balony – puścił do mnie oczko.
- Normalnie jak dzieci jesteście. Sami będziecie je dmuchać,
nie licz na moją pomoc. Wydaje mi się, że mamy wszystko oprócz alkoholu. Chodź
ze mną, ja nie wiem co wy pijecie.
- To jest akurat proste, pijemy wszystko, byleby było dużo –
zażartował.
Włożyłam po dwie butelki wódki i
wina, które mi wskazał, a on zajął się ładowaniem piwa.
- Wystarczy tyle? – spytałam się ironicznie, kiedy nad wózek
zaczynały wystawać puszki i butelki.
- Żartujesz sobie? Przecież tyle wódki zniknie zanim się
zabawa zacznie!
Dołożył jeszcze trzy razy tyle co
ja i dopiero wtedy uznał zakupy za skończone. Wróciliśmy na parking i ledwo
wszystko pomieściliśmy wszystko do bagażnika SUVa. Aleks ruszył i po krótkim
czasie zaparkował na małym, uroczym osiedlu. Wysokie bloki świeżo pomalowane na
delikatne, pastelowe kolory były porozdzielane od siebie pasami gęstej zieleni.
Zza koron drzew nieśmiało przebijało słońce, ptaki śpiewały niczym w lesie.
Gdybyśmy jadąc tu nie przejeżdżali przez centrum miasta nigdy bym nie
uwierzyła, że to dalej jest ta sama miejscowość.
- Tutaj mieszkasz? Urocze miejsce! – zachwycałam się nad
lokacją.
- Podoba ci się? Klub wynajął nam na tym osiedlu mieszkanie.
Konstantinowi się podobało tu od początku, ja się musiałem trochę przekonać do
tego miejsca. To jest mój blok. Widzisz to mieszkanie, na szóstym piętrze, z
otwartym oknem? To akurat pokój Cupka.
Oprócz wspólnego salonu, przedpokoju i kuchni każdy z nas ma swój pokój
i własną łazienkę, naprawdę fajna sprawa takie mieszkanie.
Obładowani reklamówkami a Alek na
dodatek moją walizką wjechaliśmy windą na odpowiednie piętro.
- Witaj u mnie – otworzył drzwi i puścił mnie przodem.
Moim oczom ukazało się ogromne
mieszkanie. Ba, prawdziwy apartament rodem z amerykańskich filmów. Dużo wolnej
przestrzeni i stylowe, nowoczesne meble. Alek zostawił moją walizkę w holu, a
zakupy zabraliśmy do kuchni, która była oddzielona od salonu barową ladą. Salon
udowodnił mi, że to nie tylko hol był tak wspaniale urządzony, lecz reszta domu
również. Skórzane wypoczynki, ogromny telewizor, luksusowe kotary w oknach i
elegancki dywan pod szklanym stołem. Kuchnia nie gorsza, wręcz jakby wyjęta z
magazynu o najdroższej architekturze wnętrz.
- Mieszkacie jak królowie. A ty na moje mieszkanie mówiłeś,
że przytulne. Przecież to wygląda jak jakiś cholerny pałac!
- Twoje mieszkanie ma w sobie kobiecą rękę i przyjemny
klimat. A to, to tylko zwykłe miejsce na odpoczynek między treningami i
meczami. Przedstawiłbym ci Konstantina, ale skoro jeszcze tu nie przybiegł to
musi być czymś zajęty w swoim pokoju. Później zajmiemy się zakupami, teraz
pokażę ci swój pokój. Ja z góry przepraszam, nie zdążyłem jeszcze posprzątać… -
zawahał się.
- Czyli co, nie chcesz mnie wpuścić do swojego pokoju?
Myślisz, że ja bałaganu nie widziałam? – zaśmiałam się.
- A muszę? Bo szczerze mówiąc byłoby mi to na rękę.
- Chyba sobie żartujesz. Dziewczyna do ciebie przyjechała,
niedługo goście przyjdą a ty nie posprzątałeś? Za karę się trochę teraz
powstydzisz. Idziemy i sprzątniemy to szybko, na pewno przesadzasz i nie jest
tak źle.
- Obiecaj mi, że nie uciekniesz, to ci pokażę. To nie moja
wina, przez treningi nie mam czasu na obowiązki domowe. Przynajmniej swoją
łazienkę mam wysprzątaną, to chociaż to powinno cię zadowolić.
Z niepewną miną wpuścił mnie do
pokoju. Rzeczywiście wyglądał, jakby przez niego przeszło tornado. Mój pokój
nie raz wyglądał podobnie, ale nigdy nie był aż w takim stopniu zagracony.
Ubrania i kartki papieru walały się wszędzie, na stole talerze i opakowania po
jedzeniu. Był to jednak tylko powierzchowny bałagan bo musiałam przyznać, że
jest poodkurzane a na półkach nie było żadnego kurzu. Zajrzałam do jego
łazienki, która była równie luksusowo urządzona jak cały dom – rzeczywiście
akurat w niej panował nienaganny porządek.
- Eh… Spokojnie. Masz piękny pokój, tylko niepotrzebnie tyle
rzeczy tu jest na wierzchu. Poradzimy sobie z tym w dziesięć minut – podniosłam
pierwszy lepszy podkoszulek z podłogi. Wydawał się być czysty, tylko trochę
pomięty. Drugi i trzeci to samo. – Ja się zajmę ubraniami a ty segreguj kartki.
Co potrzebne na jedno miejsce. Śmieci do kosza.
Przeszłam kilka razy po pokoju,
zajrzałam nawet pod łóżko i meble. Kiedy wszystkie ubrania znalazły się na
łóżku zajęłam się segregacją. Do prania, do prasowania bądź do złożenia i
schowania oraz kupka, których nie byłam pewna.
- Miałeś to na sobie
czy to po prostu wypadło z szafy i sobie leżało? – pokazałam mu szary
podkoszulek, który wyglądał w porządku.
- To nie moje, Konstantina – powiedział, przerzucając kartki
papieru po całym biurku.
- Okey. Czy Cupko miał to na sobie?
- On nie, ja miałem. Pożyczyłem się od niego.
- Kurde, Aleks! Gadaj ze mną poważnie – rzuciłam podkoszulek
na kupkę „do prania”. – A bielizna leżąca w hurtowych ilościach pod łóżkiem
była używana? I nie mów mi, że nie twoja – starałam się zachować powagę mówiąc
to, jednak na końcu wybuchłam śmiechem i nie mogąc się powstrzymać padłam do
pościeli na łóżko.
- Nie wiem. To wcale nie jest śmieszne – Alek zmieszał się
trochę moim pytaniem. – Lepiej daj do prania.
Pomogłam mu jeszcze w zbieraniu
kartek, przy czym moja rola ograniczyła się tylko do przeglądania i
zastanawiania się co na nich właściwie pisze. Na końcu wzięłam pozostałości po
jedzeniu i poszliśmy do kuchni. Zajęłam się zmywaniem talerzy podczas gdy on
wyciągał wszystko z reklamówek.
- To idzie na imprezę. To do lodówki – mamrotał do siebie
podczas tego zajęcia, co wywołało u mnie śmiech.
- Dlaczego się śmiejesz? – spytał tak samo rozbawiony jak
ja.
- Bo szykujesz się na tę imprezę jakby to co najmniej ślub
był.
- Po prostu brakuje nam rozrywki podczas sezonu to
korzystamy z każdej okazji.
Skończyłam zmywanie po Aleksie i
zajęłam się wykładaniem rzeczy na kryształową zastawę, która była przygotowana.
Siedziałam na wysokim, barowym krześle i starannie układałam owoce. W pewnym
momencie poczułam ręce obejmujące mnie od tyłu. Aleks oparł swoją głowę o moje
ramię i patrzył jak kończę kompozycję z bananów, mandarynek i winogron.
- Jesteś kochana, dziękuję za pomoc – wyszeptał , muskając
mój płatek ucha swoimi ustami. Dreszcz podniecenia przebiegł mi po ciele,
szczególnie intensywnie odczuwalny w miejscach, gdzie mnie dotykał. Odsunął mi
włosy z ramienia i złożył na mojej szyi mokry pocałunek, sunąc językiem i
pozostawiając wilgotny ślad aż do mojego obojczyka. Obróciłam się na stołku i
korzystając z okazji, że w końcu mogłam dosięgnąć jego ust, namiętnie go
pocałowałam. Zdecydowałam się dyktować mu własne warunki, a on idealnie się do
nich dostosowywał. Musiałam przyznać, że w całowaniu był absolutnie
perfekcyjny. Pragnęłam go, tu i teraz.
- Pali się! Ludzie, pali się! – usłyszeliśmy głośne krzyki
tuż obok nas. Aleks natychmiast odskoczył ode mnie przestraszony i zaczęliśmy
się rozglądać co się dzieje.
- Nie reagowaliście na chrząkanie. Ani na delikatne
zwracanie uwagi. Ani na moje głośne słowa. Dobrze, że chociaż został wam
instynkt samozachowawczy – powiedział szczerzący się do nas Konstantin.
- Kurwa, Cupković. Chciałeś, bym zawału dostał? – krzyknął
na kumpla Aleks.
- Nie. Chciałem byś mnie przedstawił.
- Camille, poznaj Cupka debila. Cupko debilu, poznaj Camille.
- Cześć – uśmiechnęłam się sympatycznie do niego. – Miło mi
cię w końcu poznać. Aleksa nie słuchaj.
- Nie martw się, tak właśnie zawsze robię – zażartował, na
co mój chłopak zrobił obrażoną minę.
- Cupko, zostawiamy ci zakupy. Zrób w końcu coś pożytecznego
i przygotuj wszystko na imprezę. My idziemy – zdecydował stanowczo Aleks.
Rzuciłam Konstantinowi na
pożegnanie spojrzenie pełne współczucia i wyszłam za Aleksem z kuchni.
Ledwo przeszliśmy przez próg
kiedy zabraliśmy się za dokończenie czynności, którą nam brutalnie przerwał
Cupko. Aleks, dla swojej wygody, żeby nie musiał się do mnie schylać, bez
problemu podniósł mnie do swojej wysokości. Objęłam mu szyję rękami a biodra
nogami. Czułam jego silną rękę podtrzymującą mnie z tyłu, drugą machał w
przestrzeni by nie wejść na ścianę. Jedyne ślady, jakie po sobie po drodze
zostawiliśmy to mój podkoszulek i stanik leżące gdzieś na podłodze. Cało
dotarliśmy do pokoju. Aleks jednym ruchem zrzucił wszystkie papiery ze stołu
bym mogła na nim usiąść i szybko pozbył się reszty ubrań, jakie mieliśmy na
sobie. W pokoju słychać było tylko nasze ciężkie oddechy, stanowiliśmy
plątaninę kończyn. Analizowałam ustami i palcami każdy centymetr jego ciała.
Starałam się nacieszyć się jego wyrzeźbioną, umięśnioną sylwetką. Aleks nie
pozostawał mi dłużny, pieścił ustami moją szyję i piersi, schodząc coraz niżej
do wiadomego miejsca. Po pewnym czasie spędzonym na namiętnych pieszczotach
spojrzał na mnie rozpalonym z podniecenia wzrokiem, zmysłowo bawiąc się palcami
na moich biodrach, czekał na moje pozwolenie na dalsze działanie. W odpowiedzi
przyciągnęłam go do siebie i namiętnie pocałowałam, dokładnie penetrując
językiem wnętrze jego ust. Chłopak poświęcił jeszcze chwilę na rozpakowanie i
założenie prezerwatywy, po czym zacisnął dłonie na moich pośladkach, asekurując
mnie bym nie spadła ze stołu. Połączyliśmy się w bardzo niedelikatnym,
erotycznym tańcu, który obaj dobrze znaliśmy. Wszystko inne przestało mieć dla
nas znaczenie, liczyliśmy się tylko my. Nie ważny był przesuwający się pode mną
stół z każdym stanowczym pchnięciem jego bioder. Czułam, widziałam i słyszałam
tylko seksownie pomrukującego Aleksa.
Drobne kropelki potu zaczęły spływać po jego twarzy, pod rękami czułam napinające
się mięśnie. Swoimi ruchami doprowadzał mnie do szaleństwa. Starałam się być
cicho przez wzgląd na Konstantina w pokoju obok, jednak nie było to możliwe.
Alek uciszył moje ciche jęki pocałunkiem i tak doświadczyliśmy trudnej sztuki
niemal wspólnego szczytowania. Na koniec trwaliśmy w swoich objęciach,
napawałam się zapachem Aleksa, czułam na swoich piersiach jego poruszającą się
klatkę piersiową.
- Dziękuję – powiedziałam do niego, kiedy uspokoiłam swój
oddech.
- Za co? – zdziwił się.
- Za uczynienie mnie najszczęśliwszą osobą na świecie.
- I wzajemnie – powiedział, z czułością całując mnie w
czoło. – A wiesz, że właśnie spełniło się moje marzenie?
- Jakie niby? – spytałam, ciekawa odpowiedzi.
- Żeby kochać się z tobą kiedy masz na sobie tylko naszyjnik
ode mnie.
- Ciekawe to marzenie. Miło mi, że pomogłam ci je spełnić.
Dla ciebie wszystko – wyszeptałam seksownym głosem.
- To teraz idziemy wziąć prysznic, trzeba się odświeżyć
przed imprezą – Aleks ściągnął mi wisiorek i położył na stół.
- Masz jeszcze jakieś marzenia związane z prysznicem, które
mogę dla ciebie spełnić? – zapytałam zalotnie, przygryzając swoją dolną wargę.
- Myślę, że dałoby się coś z tym zrobić – chłopak
zmarszczył czoło w zastanowieniu, po czym wziął mnie na ręce i zaniósł do
swojej łazienki, sąsiadującej z jego pokojem.
***
Jest i wizyta bohaterki w Bełchatowie. Do imprezy
było jeszcze dużo czasu, także jest ona dopiero w następnym rozdziale.
Jak może zauważyliście, zawsze na początku
rozdziału daję cytat z jakiejś piosenki. Wybieram ją różnie, albo cytat pasuje
do rozdziału, albo muzyka, albo po prostu bo mi się podoba. Ostatnio zachwycam
się tą piosnką co jest przy tym rozdziale i co najlepsze - bardzo mi ona pasuje
do ostatniej akcji. ;)
Pozdrawiam!poniedziałek, 12 sierpnia 2013
Rozdział VII
Lost in the darkness, try to find your way home
I want to embrace you and never let you go
Almost hope you're in heaven so no one can hurt your soul
Within Temptation - Somewhere
Niedziela była dniem wspólnie
spędzonym przeze mnie, Aleksa i Nikolę. Jak trójka przyjaciół rano zwiedzaliśmy
miasto, później poszliśmy do kina. Cieszyłam się, że Nikola tak dobrze dogaduje
się z siatkarzem. Szybko przestała się zachowywać jak fanka i już po krótkim czasie zachowywała się normalnie.Aleks natomiast z każdą chwilą sprawiał, że coraz bardziej
uważałam się za największą szczęściarę, posiadaczkę chłopaka – cudu chodzącego
na dwóch nogach. Dawał mi powody radości każdym uśmiechem. Każdym czułym
słówkiem, spojrzeniem, dotykiem. Będąc z nim wszystko wydawało się być inne,
piękniejsze. Ludzie życzliwsi, świat bardziej przyjazny. Swoim podejściem do
życia potrafił przekonać do siebie każdego człowieka.
Kiedy wyjechał, rzeczywistość
uderzyła we mnie silniej niż zwykle. Odebrała mi całą radość i dobrą energię
jaką zdobyłam przez weekend i zastąpiła ją smutkiem, żalem i cierpieniem.
Wiedziałam, że upubliczniając nasz związek wiele rzeczy się zmieni. Myślałam,
że jestem na to gotowa. Że dla Aleksa warto znieść wszystko. Nie spodziewałam
się jednak jaką skalę to obejmie.
W niedzielę późnym wieczorem
dostałyśmy z Nikolą smsy od Wiki. Myślałam, że może przemyślała sobie sprawę i
chce przeprosić. Oczywiście się myliłam. I to bardzo, gdyż treść smsa to były
tylko dwa krótkie zdania. „Jak mogłaś to
zrobić? Nie chcę cię znać”. Wysyłając wiadomość do Nikoli bardziej się
postarała, chciała wiedzieć kiedy mnie nie ma by zabrać swoje rzeczy i
przenieść się do innego, tymczasowego mieszkania.
Zabolało. I to bardzo. Nie tylko
mnie, ale i Nikolę. Ona znała Wiktorię od dawna i widziałam, że ma do mnie żal
za to, że Wiki nie chce z nami mieszkać. Poczułam się bezradna. Mimo tego, że
chciałam to zmienić, nie wiedziałam jak. Próbowałam się nie przejmować, być
silna i liczyć na to, że jej przejdzie, jednak tym razem nie potrafiłam sobie z
tym poradzić. Siedziałam zamknięta w swoim pokoju nad książką i starałam się
czytać mimo zamglenia wzroku przez łzy zebrane w oczach. Spróbowałam do niej
zadzwonić, ale nie odebrała. Naprawdę chciałam, żebyśmy sobie wszystko
wyjaśniły i by było jak dawniej. Przez ostatni czas bardzo zżyłam się z Wiki,
także po takim smsie ma prawo boleć. Tylko dlaczego teraz, kiedy wydawać by się
mogło, że wszystko zaczyna się układać, od razu coś musi się psuć? Jak mam
wieść szczęśliwe życie, kiedy nawet przyjaciółki się ode mnie odwracają? Przecież
ja nic jej nie zrobiłam! Nic! Chciałam tylko sobie ułożyć życie z wyjątkową
osobą i Wiktoria nie ma prawa wtrącać się do tego, a co dopiero jeszcze o coś
mnie oskarżać!
Zrzuciłam książkę na podłogę i
schowałam twarz w poduszkę, która powoli robiła się coraz bardziej mokra.
Zaciągałam się jej wonią, resztkami zapachu Aleksa, który leżał na niej jeszcze
kilka godzin wcześniej. Wcale nie pomogło mi się to uspokoić, wręcz przeciwnie.
Nie mogłam uwierzyć, jak wszystko się zmieniło w tak krótkim czasie. Odkąd
pojechał moje życie powoli zaczęło się walić.
W poniedziałek poszłam jak zawsze
na zajęcia. Najpierw dwa wykłady i na końcu wf. Jak się okazało, nawet osoby z
mojego kierunku wiedziały o tym, że chodzę z jakimś siatkarzem. Najwidoczniej
ktoś interesował się Aleksem i rozpowiedział tą wiadomość. Moja grupka
znajomych tylko mi pogratulowała i życzyła „szczęścia na nowej drodze życia”.
Na pierwszym wykładzie usiedliśmy z tyłu auli i dyskretnie dyskutowaliśmy o tym
kim jest mój sławny chłopak. Zarówno koleżanki jak i koledzy byli bardzo
ciekawi jego osoby, dlatego postanowiłam przybliżyć im trochę jego postać.
Uległam ich prośbom, bym w niedalekiej przeszłości przedstawiła go im, a nawet
byśmy wszyscy wspólnie poszli się zabawić. Przynajmniej z nimi było jak wcześniej,
normalne rozmowy i żarty, mój chłopak nie zmienił ich stosunku do mnie.
Zaczynałam odzyskiwać wiarę w ludzi, którą straciłam całkowicie na wfie. Już w
szatni, kiedy się przebierałam, zauważyłam dziwne zachowanie niektórych
dziewczyn. Ewidentnie rozmawiały szeptem za moimi plecami, co mnie krępowało.
Nie byłam pewna, o czym rozmawiają, jednak nie mogłam się oprzeć wrażeniu, że
to ja jestem tematem gorących plotek. Postanowiłam się nie przejmować, a już na
pewno ich nie prowokować, także razem ze swoimi koleżankami jako jedne z
pierwszych poszłyśmy na salę gimnastyczną.
- Dziewczyny, w chcecie dziś zagrać? – spytała na początku
zajęć nasza wuefistka.
- Może być siatkówka? Kamila pewnie chce nam pokazać czego
się nauczyła od swojego CHŁOPAKA SIATKARZA! – krzyknęła Paulina, dziewczyna z
mojego roku, którą w sumie mało znałam. Jej głos odbijał się echem po hali
przez krótką chwilę, podczas której nikt się nie odezwał. Zaskoczyło mnie to.
Zmierzyłam ją wzrokiem, jednak postanowiłam nie zniżać się do jej poziomu, nie
wyzywać jej przy wszystkich.
- To może innym razem, dziś zrobimy sobie fitness i jogę,
może być? – błyskawicznie sama zaproponowała nauczycielka, zmieszana krzykami
Pauliny.
- Oczywiście, Kamili przyda się trochę ćwiczeń. Trzeba
trenować i by dorównać tempa chłopakowi siatkarzowi – ciągnęła dalej swoje
złośliwe spostrzeżenia. Po tych słowach drugi raz cała hala zamarła w głuchej
ciszy, czekając na moją reakcję. Gorące powietrze zgęstniało jeszcze bardziej i
czuć było iskry, jakimi strzelałyśmy do siebie oczami.
- Fajną masz zabawę, ale wybacz, nie dołączę! Ja ci niczego
nie zazdroszczę - odkrzyknęłam ze złością.
- Ja ci nie zazdroszczę, ja ci współczuję- zakpiła sobie.
- To zatrzymaj to współczucie dla siebie, a nie zajmuj mi
teraz głowy – powiedziałam, starając się trochę złagodzić sytuację. Mogła sobie
mówić co chce, jednak są to zwykłe słowa rzucane jak na wiatr. Zrobiła trochę
szumu, o którym niedługo pewnie wszyscy zapomną.
Było to ostatnie zdanie kłótni,
bowiem w tej chwili o swoim istnieniu przypomniała nam blada nauczycielka.
Zagroziła, że jeszcze któraś z nas zacznie wyzywać drugą to zostaniemy obie
wyproszone z zajęć. Zmusiło nas to do zakończenia rozmowy i pozostaniu przy
wymianie wściekłych spojrzeń. Paulina nie była Wiktorią, więc nie miałam
żadnych wyrzutów sumienia by walczyć zacięcie o swoją rację. Dziewczyna jednak
nie odważyła się nic więcej powiedzieć, dlatego zwycięsko zakończyłam dzień na
studiach.
Następne dni były spokojniejsze.
Nikomu nie wpadły już do głowy pomysły naśmiewania się ze mnie, dlatego mogłam
się na zajęciach w końcu skupić na nauce. W czwartek późnym wieczorem, kiedy
skończył się ostatni wykład na zewnątrz już się ściemniało. Poszłam z moją
grupą znajomych na przystanek, powoli każdy odjeżdżał swoim autobusem. Na końcu
przyjechał i mój, prawie pusty przez późną porę. Odkąd ogłosiliśmy z Aleksem,
że jesteśmy parą starałam się nie popadać w paranoję, jednak nie mogłam się
wyzbyć codziennie wrażenia, że wszyscy mnie obserwują. A szczególnie teraz,
jeden mężczyzna siedzący niedaleko mnie, gapi się na mnie szaleńczym wręcz
wzrokiem. Założyłam słuchawki i postanowiłam się tym nie przejmować. Wysiadając
odruchowo oglądnęłam się przez ramię i zobaczyłam tego faceta, który dziwnie
mnie obserwował. Wysiadł na moim przystanku i napotykając mój wzrok - ku mojemu
zdziwieniu - uśmiechnął się do mnie. Nie wyglądał jednak ani trochę
sympatycznie. Może to przez jego niepokojący wygląd? To dziwne, że tylko trochę
starszy ode mnie mężczyzna może tak niepokojąco wyglądać. Nie mam zaufania do
obcych ludzi.
- Hej, poczekaj! – krzyknął za mną, po czym podbiegł do
mnie. – Chciałabyś może wyjść gdzieś na drinka? Ja stawiam.
- Nie, dzięki – zbyłam go i szybkim krokiem ruszyłam przed
siebie.
- Ah no tak, zapomniałem. Przecież jesteś dziewczyną
Atanasijevica, nie możesz się umawiać z innymi – powiedział, udając zamyślenie.
Zaskoczyło mnie to, nie spodziewałam się po kimś takim, że zna Aleksa, a co za
tym idzie i mnie. Kolejna osoba, która uparła się na mojego chłopaka. Tym razem
to nie były żarty, facet zmroził mi krew w żyłach swoim wzrokiem. Rozglądnęłam
się dyskretnie dookoła, jednak nikogo więcej nie zobaczyłam. Zaczynałam czuć
się nieswojo będąc sama na ulicy z mężczyzną, który wygląda podejrzanie.
- No właśnie, więc ja już pójdę – odpowiedziałam mu.
Kierowałam się dalej do domu, ale on wytrwale szedł koło mnie.
- Zaczekaj, porozmawiajmy – uśmiechnął się nieprzyjaźnie i
chwycił mnie mocno za nadgarstek. Zaczynałam wpadać w panikę i coraz gorzej
szło mi udawanie, że jestem odważna i się nie boję. Starałam się ostrożnie
uwolnić rękę z uścisku. Nie mogąc iść dalej odwróciłam się do niego.
- Daj mi spokój, nigdzie nie pójdę – powiedziałam twardo.
- Proszę tylko o jednego drinka, chyba tyle możesz dla mnie
zrobić? – nie dawał mi spokoju, spojrzeniem wywołując u mnie gęsią skórkę.
Poczułam jego ciepły oddech na swojej twarzy, przesycony oparami alkoholu. -
Powiedz mi, co on w tobie widzi – chwycił wolną ręką kosmyk moich włosów i
odrzucił go na plecy.
Serce tłukło mi się w piersi jak
szalone. Chciałam krzyczeć, szarpać się i uciekać, ale ze strachu stałam
sparaliżowana. Analizowałam jego ruchy mając nadzieję, że niedługo nadejdzie
odpowiedni moment na ucieczkę. Bałam się, że gdybym teraz zaczęła uciekać nic
dobrego by z tego nie wyszło, a jeszcze nie znalazłam się w sytuacji realnego
zagrożenia. Zobaczyliśmy światła jadącego samochodu, co zapaliło ognik nadziei
w moim sercu. Facet jednak chwycił mnie drugą ręką za ramię i pociągnął
brutalnie na chodnik z dala od ulicy, gdzie się zatrzymaliśmy. Zacisnął
niespodziewanie dłonie na mojej ręce na co zasyczałam głośno z bólu i upadłam
na kolana, zapewne raniąc sobie skórę. Zaczęłam się przeklinać w myślach, że
nie mam spodni tylko spódnicę.
- Ani to ładne, ani sławne – kontynuował swoją przemowę
patrząc na mnie z góry okropnym wzrokiem. Teraz, kiedy klęczałam moje szanse
ucieczki spadły do zera. W przypływie poczucia bezsilności zalałam się łzami,
przez które nie widziałam co się koło mnie dzieje. Zerwałam się szybko, udało
mi się wstać, jednak o biegu nie było mowy - ciągle mnie trzymał.
- Zostaw mnie – załkałam cicho, wydobywając z siebie resztki
sił. W jednym momencie usłyszałam głośny trzask i poczułam piekący ból na swoim
policzku w miejscu. Spodziewałam się już najgorszego, jednak nic więcej nie
nastąpiło. Mężczyzna puścił moją rękę.
- Gdy ktoś oferuje alkohol, wypada skorzystać z zaproszenia
– syknął cicho. Zobaczyłam, jak zostawia mnie i ucieka. Usłyszałam śmiech
ludzi, którzy zbliżali się do miejsca, w którym byłam – to oni najwidoczniej go
wystraszyli i zmusili do wycofania się.
Szybko wstałam, przez co
zakręciło mi się w głowie. Nie przejęłam się tym, tylko biegiem puściłam się do
domu. Trzęsącymi się rękami nieudolnie próbowałam trafić kluczem do zamka. W
torebce rozdzwonił mi się telefon i przestraszyłam się na tyle, że upuściłam
klucze. Szybko przełączyłam komórkę na tryb cichy i zaczęłam całą operację od
nowa. Przed drzwiami do mieszkania przetestowałam swój głos, by nie zdradził co
mi się przydarzyło. Kiedy przestał drżeć weszłam, krzyknęłam do Nikoli, że
wróciłam i zaraz się kładę, wrzuciłam swoje rzeczy do pokoju i poszłam do
łazienki.
Wyglądałam lepiej niż myślałam.
Niewielkie rany na kolanach, lekko czerwony ślad na policzku i zapuchnięte,
zapłakane oczy. Doprowadziłam się do porządku i wróciłam do swojego pokoju.
Wyciągnęłam telefon by sprawdzić kto dzwonił. Były już dwa nieodebrane
połączenia i jeden sms „Oddzwoń jak dasz radę”, oczywiście wszystko od Aleksa.
Chłopaka, przez którego od początku tygodnia spotykają mnie same przykre
sytuacje. Naprawdę spodziewałam się docinek od znajomych w związku z nim, ale
nigdy bym nie pomyślała, że siatkówką interesują się również mniej bezpieczni
ludzie. Bycie z Aleksem wydawało się być takie proste i przyjemne, a jednak
niesprawiedliwy świat nawet to potrafił zepsuć. Wróciły do mnie emocje z
momentu, kiedy zostałam obezwładniona. Kolejny raz słone łzy zaczęły
strumieniami spływać po moich policzkach, tym razem jednocześnie ze strachu i
ulgi, że nic mi się nie stało. Wrzuciłam komórkę z powrotem do torebki ,nie
mając najmniejszego zamiaru dzwonić do siatkarza i położyłam się na łóżku,
cicho łkając w poduszkę.
***
Powiem wam szczerze, że lubię ten rozdział. Napisałam go w czasie sesji, w czerwcu, między egzaminami i po prostu przelałam swoje negatywne emocje do niego. Pewnie to wyjaśnia niezbyt przyjemny klimat. ;)
Może akcja wyrwana z kosmosu, ale w końcu się dzieje coś mocnego i innego, potrzebowałam i takich momentów w tym opowiadaniu i chyba wtedy stwierdziłam, że teraz będzie teraz pasować.
Raz jest pięknie, innym razem na odwrót, takie uroki opowiadania. ;)
Pozdrawiam serdecznie!
***
Powiem wam szczerze, że lubię ten rozdział. Napisałam go w czasie sesji, w czerwcu, między egzaminami i po prostu przelałam swoje negatywne emocje do niego. Pewnie to wyjaśnia niezbyt przyjemny klimat. ;)
Może akcja wyrwana z kosmosu, ale w końcu się dzieje coś mocnego i innego, potrzebowałam i takich momentów w tym opowiadaniu i chyba wtedy stwierdziłam, że teraz będzie teraz pasować.
Raz jest pięknie, innym razem na odwrót, takie uroki opowiadania. ;)
Pozdrawiam serdecznie!
poniedziałek, 5 sierpnia 2013
Rozdział VI
These days
of dust
Which we've known
Will blow away with this new sun
Mumford & Sons - I will wait
Which we've known
Will blow away with this new sun
Mumford & Sons - I will wait
- Cześć Kamilka. Pokłóciłam się z rodzicami i tak jakoś
wyszło, że przyjechałam, nie mogłam z nimi wytrzymać – Nikola wyglądała, jakby
miała się zaraz popłakać. – Obudziłam cię?
Zaczęłam się zastanawiać jak ja
właściwie wyglądam. Nie mogłam być jednak zła na Nikolę, w końcu to też jej
mieszkanie i ma prawo tu przyjeżdżać kiedy chce.
- Nikuś, nie masz za co przepraszać. Wchodź. Chcesz trochę
zupy pomidorowej? Mamy gościa tak w ogóle – zagadnęłam do niej miło, chcąc jej
choć trochę poprawić humor.
Zaprowadziłam ją do swojego
pokoju mając nadzieję, że chociaż Aleks doprowadził się do porządku. Oczywiście
się myliłam, siedział zaskoczony na moim łóżku tak jak go zostawiłam.
-Nikola, poznaj Aleksandara. Aleks, to moja przyjaciółka
Nikola – powiedziałam po angielsku.
- Ja chyba śnię – powiedziała niepewnie, patrząc to na mnie,
to na chłopaka.
Aleks wstał z łóżka i uścisnął
zaskoczonej dziewczynie dłoń.
- Hej, miło mi cię poznać, wiele o tobie słyszałem –
uśmiechnął się do niej, jednak to chyba tylko pogłębiło szok Nikoli.
- Wow, czyli jednak odpisałeś Kamili. I do czego to doszło –
uśmiechnęła się szeroko do chłopaka.
- Dobra, później pogadacie, teraz zabieram cię Nikola do kuchni
– poszłyśmy razem, zamykając za sobą drzwi od pokoju.
- Przepraszam, że ci nie powiedziałam. Woleliśmy poczekać z
upublicznianiem tego.
Włączyłam palnik pod zupą i czekając aż się
zagrzeje mogłyśmy w spokoju porozmawiać.
- Daj spokój, na twoim miejscu pewnie postąpiłabym tak samo.
Ale to niesamowite! –ucieszyła się i uścisnęła mnie. Humor jej się zdecydowanie
poprawił. – Czyli jesteście razem?
- Tak, od zeszłej soboty.
- No to powiem ci, że szybko wam idzie – śmiała się, na co
oberwała ode mnie ściereczką w ramię. – To jaki jest tak naprawdę? Jej, mam
nadzieję, że uda mi się go poznać bardziej!
- Czyli nie masz nic przeciwko by został na noc? Jest świetny,
oczywiście, że go poznasz – uśmiechnęłam się wspominając czas, jaki razem
spędziliśmy. – Nie mogłabym go sobie lepszego wyobrazić. Co prawda dopiero go
poznaję, ale mi się już podoba.
- Jakby mi mogło to przeszkadzać, niech zostanie.
Szczęściara z ciebie. Masz zamiar się przeprowadzić niedługo do Bełchatowa czy
coś?
- Nie, to by była głupota. Zobaczymy jak się nasz związek
rozwinie, ale nie chcę rezygnować z życia tutaj jak nie ma takiej potrzeby.
Bełchatów nie jest wcale tak daleko.
- Poznałaś jeszcze jakiegoś siatkarza?
- Nie, ale to chyba kwestia czasu.
- Ale to rewelacyjne. Nie mogę uwierzyć, że jesteście razem
– Nikola już zupełnie nie posiadała się z mojego szczęścia. Cieszyła się wręcz
bardziej niż ja.
Kiedy jadła wróciłam do Aleksa,
który dalej nieubrany siedział na łóżku i przeglądał internet. Po drodze
wzięłam z podłogi podkoszulek i dałam mu go.
- Masz, ubierz się wreszcie. Jesteś zły? – spytałam ostrożnie
siadając na łóżku i przytulając się do chłopaka. W końcu Nikola chcąc nie chcąc
popsuła nam wieczór.
- Nie, no co ty. A stało się coś?
- Pokłóciła się z rodzicami i dlatego przyjechała. Trochę ją
to podłamało, ale twój widok skutecznie poprawił jej humor.
- To może chciałaby oglądnąć z nami ten film? –
zaproponował.
Dałam mu buziaka w policzek i
poszłam po Nikolę. Usiadłam między Nikolą a Alkiem znów trzymając laptopa na
kolanach. Tym razem udało nam się skończyć oglądać film, przerywany jedynie
rozmowami Nikoli i Aleksem, którzy starali się bardziej poznać. Film nam się
spodobał i swoją zawiłą fabułą sprowokował nas do rozmowy.
- Ale ja mówię wam, że gdyby film trwał sekundę dłużej
bączek by się przewrócił! – kłóciła się z nami Nikola.
- Ale się nie przewrócił – przewróciłam oczami.
- On zawsze przewracał się od razu, a teraz reżyser
specjalnie pokazał, że się przez bardzo długi czas stał. Czyli to był sen –
skomentował inteligentnie Alek.
- No właśnie on we śnie kręcił! A tu ewidentnie można było
zobaczyć jak zaczyna się delikatnie chwiać.
- Chyba ci się mózg chwiał a nie ten bączek. Może oglądniemy
go niedługo jeszcze raz to zrozumiesz, że on się nie mógł przewrócić –
zażartowałam z niej.
- Trzymam cię za słowo. Chętnie obejrzę jeszcze raz. Którą
mamy godzinę? O, późno. To ja idę od was gołąbeczki, pouczę się jeszcze i pójdę
spać. Życzę miłych snów!
- Dzięki za życzenia, chociaż tyle przyjemności co we śnie możemy
mieć tej nocy! – krzyknął za nią Aleks, na co ona zachichotała.
- Serio jesteś tak grzeczny, że mając Nikolę za ścianą będziesz
spał? – spytałam go.
- Nie jestem - powiedział i jednym szybkim szarpnięciem
przewrócił mnie na plecy. Zaskoczona zapiszczałam głośno. Pochylił się nade mną
i pocałował przelotnie w usta. – Ale twoja koleżanka raczej nie jest w humorze
by słuchać dwuznacznych dźwięków z naszego pokoju. Także dziś sobie odpuścimy. A
teraz, jeśli pozwolisz, pójdę wziąć prysznic, tylko pożycz mi ręcznik.
- Facetom to dobrze,
jadą bez żadnego bagażu, zostają na noc i jedyne czego potrzebują to ręcznik.
Na twoje szczęście mam jeszcze nieużywane dwie szczoteczki do zębów, będziesz mógł
sobie jedną wybrać. I chyba nawet nowe mydło się znajdzie.
Dałam mu wszystko, co chciał.
Wskazałam mu moją półkę z kosmetykami i pozwoliłam by korzystał z wszystkiego,
co mu będzie potrzebne. Najwyżej będzie pachniał różanym płynem do kąpieli.
Wrócił po kilkunastu minutach w samych bokserkach i ręczniku na głowie. Wyglądał
rewelacyjnie, jednak nie dawałam po sobie poznać swojego zachwytu nad jego
ciałem.
- Mogę cię wylogować na twoim laptopie? – zawołał za mną
kiedy wybierałam się do łazienki.
Oczywiście się zgodziłam. Kiedy
wróciłam przeglądałam z nim wiadomości od fanów. Mieliśmy z tego niezłą zabawę,
gdyż dostawał głównie wiadomości z wyznaniami miłości. Później ja weszłam na polskie
strony szukając informacji o nowym statusie Aleksa, jednak nikt chyba nie
wchodził ostatnim czasem na jego prywatny profil.
- Nikt jeszcze nie napisał, że jesteś zajęty – powiedziałam
zamyślona.
- To może trzeba dać im wyraźniejszy znak? Zróbmy sobie
zdjęcie, które dodam na twittera.
- Pomysł nie jest zły, ale nie dam sobie teraz zrobić
zdjęcia. Przecież prawie nic nie mam na sobie – omiotłam wzrokiem swoje krótkie
shorty i podkoszulek na ramiączkach.
- Masz i to dużo – puścił do mnie oczko. - Wykorzystajmy w
takim razie zdjęcie zrobione tydzień temu.
Zgrałam fotki na laptopa.
Wybraliśmy najlepszą, trochę ją edytowałam, przycięłam i była gotowa. Uśmiechnięta,
radosna para na tle fontanny, która jeszcze wtedy nie zdawała sobie sprawy, że
jednak będą razem.
- Możesz dodawać. Całe szczęście, że to zdjęcie jest piękne.
Niestety wszyscy mnie rozpoznają na nim, ale trudno.
- Okey. Jeszcze tylko podpis „moja dziewczyna jest najlepsza
na świecie” i wysyłam.
- Dobra, później zobaczymy jaki to będzie mieć odzew. A
teraz pokaż mi jak stylizujesz swoje włosy, bo to każdego interesuje – śmiałam
się.
- Wtajemniczę cię. Patrz uważnie. Biorę coś do czesania –
wziął moją szczotkę, którą przed chwilą przyniosłam z łazienki – rozczesuję
mokre włosy i idę spać.
- Skąd wiedziałam, że tak to wygląda – przewróciłam oczami.
– Takie loki muszą mieć nadnaturalne właściwości. A co tam słychać tak w ogóle
w Bełchatowie? Co u reszty siatkarzy?
- Nic specjalnego, treningi, mecze. Bardzo chcą cię wszyscy
poznać. Podobno lepiej gram odkąd jesteśmy razem i śmieją się, że muszą ci
podziękować.
- Co im o mnie naopowiadałeś? Mam nadzieję, że nie
przesadziłeś.
- Nie, samą prawdę o tym jaka jesteś cudowna. Także za
tydzień jedziesz do mnie. Poznasz wszystkich bo tak się składa, że Cupko robi u
nas imprezę i jesteś zaproszona.
- To spróbuję być nastawiona optymistycznie do tego i
cieszyć się, że ich poznam.
- Bardzo dobre podejście – uśmiechnął się do mnie, po czym
ziewnął. – Idziemy spać?
- Ty możesz już spać, jesteś w łóżku. A ja muszę się
przenieść do pokoju Wiktorii.
- Ale jak to? Nie śpisz ze mną? Zostań – prosił bardzo
przekonywująco.
- Moje łóżko nie pomieści nas obu przecież.
- Ależ oczywiście, że tak. No chodź, poradzimy sobie –
poklepał zachęcająco po łóżku i odsunął się, bym mogła się położyć.
Ucieszona z pomysłu wspólnego
spania, jednak nieprzekonana co do mojego łóżka weszłam do Aleksa pod kołdrę i
próbowałam sobie znaleźć wygodne miejsce, ale jak najdalej od brzegu łóżka.
Zostałam zmuszona by przysunąć się do chłopaka, dlatego wtuliłam się w niego i ułożyłam
swoją głowę na jego ramieniu. Prawdopodobnie od razu zasnęliśmy. Nie było nam jednak
dane dotrwać tak razem do rana - w środku nocy obudziłam się po tym, jak
spadłam z hukiem z łóżka. Na początku sama nie wiedziałam co się właściwie
stało. Później zrozumiałam, że Aleks zmieniając pozycję najwidoczniej sprawił,
że zjechałam razem z kołdrą na ziemię. Kiedy już się obudziłam na tyle, by móc
wstać, przykryłam chłopaka pościelą.
- Stało się coś? – spytał rozespany.
- Nie, nic. Śpij – starałam się go bardziej nie obudzić.
- A ty co robisz?
- Przepraszam cię, ale ja tu spać nie mogę. Idę na łóżko
Wiktorii.
- No to idziemy.
Wstał zawinięty w kołdrę, wziął
sobie poduszkę i wolnym, chwiejącym krokiem poszedł do drugiego pokoju. Nie
miałam siły go przekonywać, że jak chce może zostać. Wzruszyłam sama do siebie
ramionami, chwyciłam swoją poduszkę i poszłam za nim. Mimo stanu
półprzytomności trafił do odpowiedniego pokoju i rzucił się na łóżko, co
bardziej wyglądało jakby się na niego przewrócił. Ułożyłam się wygodnie koło
niego, co na tym łóżku było możliwe.
- Nie zostawiaj mnie - objął mnie i wymamrotał mi te słowa
do ucha, po czym od razu zaczął cicho pochrapywać. Uśmiechnęłam się i schowałam
twarz w jego włosach. Pachnęły świeżością, moim szamponem i przede wszystkim
Aleksem. Oj nie Aleczku, nie martw się. Nie zostawię cię.
***
Ten rozdział jest kontynuacją poprzedniego. Miał to być jeden, jednak go rozdzieliłam na dwie części. Niestety przez to ten rozdział jest krótki i nie ma w nim jakiejś szalonej akcji, ale dobrze, że trochę ją spowolnił.
Na osłodę życia i poprawę humoru wklejam zdjęcie Za Pięknego na Ten Świat, znacznie podniesie poziom tego rozdziału. ;D
***
Ten rozdział jest kontynuacją poprzedniego. Miał to być jeden, jednak go rozdzieliłam na dwie części. Niestety przez to ten rozdział jest krótki i nie ma w nim jakiejś szalonej akcji, ale dobrze, że trochę ją spowolnił.
Na osłodę życia i poprawę humoru wklejam zdjęcie Za Pięknego na Ten Świat, znacznie podniesie poziom tego rozdziału. ;D
To tyle ode mnie, nie wiem co mogłabym więcej napisać, także
Wy piszcie tym razem. ;)
Pozdrawiam!
Pozdrawiam!
Subskrybuj:
Posty (Atom)