Sometimes you don’t know where we’re going
Sometimes I feel you should be crawling back to me
Time is ticking by without us knowing
Nero - Guilt
W piątek obudziłam się wcześnie
rano. Na początku byłam rozmarzona przez swoje sny, jednak szybko przypomniałam
sobie wydarzenia z poprzedniego dnia. Chciałam poleżeć jeszcze w łóżku i wrócić
do pięknych nocnych marzeń, jednak nie miałam na to dziś czasu. Skrycie
przemknęłam do łazienki by skontrolować swój wizerunek, sprawdzić czy mogę
pokazać się dziś ludziom. W lusterku zobaczyłam swoją twarz, ale jakby trochę
inną. Przemęczonym wzorkiem na próżno doszukiwałam się iskierek w swoich
tęczówkach, widząc jedynie doświadczone niedawnymi doświadczeniami oczy. Na
policzku widać było zaczerwieniony ciągle ślad, jednak warstwa makijażu
skutecznie go zakryła. Mimo wczesnej pory w kuchni spotkałam Nikolę, która
jadła śniadanie.
- Cześć, a co ty tak wcześnie wstałaś? – spytałam ją,
zalewając sobie herbatę.
- Dołożyli mi dziś dodatkowe zajęcia! O tej porze!
Wyobrażasz to sobie? Ćwiczenia o wschodzie słońca? Ja nie – powiedziała
podirytowana Nikola. – A ty jak tam, nie dość, że późno wracasz to jeszcze
wcześnie wstajesz. Co tam wczoraj robiłaś?
- Byłam ze znajomymi na pizzy po zajęciach.
- Fajnie masz, imprezy codziennie. Wybierasz się jutro do
Bełchatowa, co nie? – spytała mnie, a ja się chwilę zawahałam z odpowiedzią.
- Tak, jadę. Mam już kupiony bilet, więc o 13 powinnam być
już na miejscu.
- Nawet nie wiesz jak ci zazdroszczę! Spotkasz się z
siatkarzami! Załatwisz mi autografy? – prosiła mnie.
- Nie, nie będę z siebie robić idioty. Jadę na imprezę a nie
konferencję prasową – zażartowałam. - Kto wie, może sama będziesz mieć okazję o
nie poprosić.
- Kiedyś pewnie tak. Także miłej zabawy, zaprzyjaźnij się
tam z wszystkimi. Ja lecę zaraz na zajęcia a potem od razu do domu wracam. A ty
już powiedziałaś swojej rodzinie o Aleksie?
- Jeszcze nie. Ich to raczej nie interesuje z kim się
umawiam. Ale pewnie niedługo będę musiała im powiedzieć.
- Żartujesz sobie? Nie byliby zadowoleni z twojego sławnego
chłopaka? Na pewno będą szczęśliwi – powiedziała, wkładając naczynia do zlewu.
– Ja już zabieram swoje rzeczy i idę, trzymaj się, miłej zabawy ci życzę!
Dokończyłam jeść śniadanie i
wróciłam do swojego pokoju. Nie miałam zamiaru iść dziś na zajęcia, w końcu
miałam tylko dwa wykłady. Zdecydowałam, że poświęcę dzisiejszy dzień na
pakowanie się. Położyłam się na łóżku i sięgnęłam po torebkę. Przypomniało mi
się o ciągle wyciszonej komórce. Czekały na mnie tylko trzy smsy, jeden od mamy
i dwa od Aleksa. Szybko oddzwoniłam do mamy.
- Cześć Kamila. Wracasz dziś do domu? – spytała na
powitanie.
- Hej, nie wracam. Dlatego dzwonię.
- Szkoda, wszyscy tęsknią, długo cię już nie było. Tak
bardzo gnębią na tych studiach?
- Trochę. W przyszłym tygodniu mam same kolokwia i chcę
zostać kolejny weekend i się pouczyć – skłamałam gładko.
- No to ucz się tam kochanie. Wiadomo, że studia
najważniejsze. To ja zadzwonię w tygodniu to pogadamy.
- Okey, cześć. Pozdrów rodzinę ode mnie.
Rozłączyłam się. Rozmowa z mamą
podniosła mnie trochę na duchu. Przykro mi było, że nie wrócę kolejny raz ale
przecież miałam dużo lepsze plany na spędzenie wolnego czasu. Otworzyłam smsy
od Aleksa, który najwidoczniej zaczynał się niepokoić.
„Przyjedziesz jutro?”
„Coś się stało?”
Włączyłam laptopa, odpaliłam
skype’a i zadzwoniłam do Aleksa, który akurat był dostępny.
- Hej – zaczęłam nieśmiało. Było mi głupio, że się do niego
nie odzywałam i nie zdziwiłabym się, jakby był obrażony. – To mogę jutro
przyjechać?
- Cześć – powiedział bez żadnego entuzjazmu, co mnie ukłuło
w sercu. – Jak chcesz to przyjeżdżaj, twój wybór.
- Obraziłeś się czy co?
- Ja? To ty mi powiedz, czemu nie chcesz mi dać znaku życia,
tylko mnie unikasz.
Zawahałam się przed odpowiedzią,
nie wiedziałam jak mu wszystko wyjaśnić. Powinnam mu powiedzieć?
- Przepraszam, ja ci wszystko wytłumaczę, ale to nie jest
rozmowa na skype’a. Jak przyjadę to pogadamy, dobra?
- Stało się coś? – spytał twardo, czekając na odpowiedź.
- Można tak powiedzieć, ale nie martw się, wszystko w
porządku – starałam się go uspokoić.
- Nie, nie jest. Widzę, że nie jesteś sobą.
- Aleks, powiedziałam tak byś wiedział, że to nie twoja wina
i że nie masz się o co obrażać. Wszystko ci wyjaśnię, ale jutro, dobrze?
- Niech ci będzie. Czyli przyjeżdżasz?
- Tak, koło 13 będę na dworcu. Jak tam przygotowania do
imprezy? – postanowiłam zmienić temat.
- Kiepsko. Tak naprawdę to czekam na ciebie, pojedziemy
razem na zakupy i załatwimy wszystko.
- A to mają być jakieś urodziny lub inna okazja? Trzeba coś
specjalnego przygotować?
- Nie, zwykła impreza. Muzyka, jedzenie, alkohol. Mamy teraz
przerwę od meczów więc chcemy się wszyscy trochę zabawić. Zaufaj mi, będzie
świetnie.
Trochę po 12 wysiadłam na dworcu.
Wyszłam przed budynek, usiadłam na ławce i czekałam na Aleksa, który ma mnie
odebrać. Nie spodziewałam się go teraz, jednak niedługi czas później zobaczyłam
białego Evoque’a zajeżdżającego na parking. Moje zdziwienie sięgnęło zenitu,
kiedy z miejsca kierowcy wysiadł Aleks. Pomachałam mu, by wiedział, gdzie
czekam.
- Ty masz prawo jazdy? – wypaliłam na początku.
- Hej słońce, też tęskniłem – odpowiedział z przekąsem i dał
mi buziaka w policzek.
- Cześć. Ale naprawdę… Nie wiedziałam. To czemu Konstantin
wszędzie cię wozi?
- Bo on ma auto. I jemu się ono przydaje. No a przecież i
tak wszędzie jeździmy razem. Ale dziś on przygotowuje mieszkanie a my robimy
zakupy, więc ja jestem szoferem. Zapraszam do samochodu – uśmiechnął się
sympatycznie.
Wziął ode mnie moją walizkę na
kółkach i włożył ją do bagażnika kiedy ja zajmowałam miejsce pasażera obok
kierowcy. Nie mogłam się nadziwić widokowi Aleksa, który odpala i kieruje
samochodem.
- Ty na pewno umiesz nim jeździć? To duży samochód, z mocnym
silnikiem. Kiedy ostatni raz kierowałeś? Nie żebym się bała.
- Często jeżdżę na krótkie trasy, także nie martw się –
chłopak bawił się jedną ręką przy komputerze, włączył klimatyzację i radio, po
czym położył ją na moim kolanie.
- Nie powinieneś trzymać kierownicy? – śmiałam się z tego,
co robi.
- A ty nie powinnaś mi o czymś powiedzieć? – zerknął na mnie
kątem oka. Niepotrzebnie ruszał teraz ten temat.
- Nie przypominam sobie nic takiego – bałam się, że to, co
mnie spotkało może w pewnym stopniu zaważyć na naszym związku, nie chciałam mu
tego mówić.
- Cam, nawet nie próbuj się wykręcać. Musimy rozmawiać i
sobie ufać. Już mów co się stało, że przestałaś się do mnie odzywać. Nawet nie
wiesz jak mnie to poruszyło, nie mieć żadnej wiadomości od ciebie przez taki
długi czas.
- Okey, niech ci będzie. Przez cały tydzień miałam z twojego
powodu nieprzyjemności, a dwa dni temu ktoś na mnie… tak jakby napadł. Nic mi
się nie stało, wszystko w porządku.
Powiedziałam to tak szybko na
jednym wydechu mając nadzieję, że chłopak nie wyłapie ostatniego. Nie
przyniosło to jednak takiego efektu. Szarpnął zaskoczony samochodem prawie
dobijając do samochodu jadącego na pasie obok, zajechał na pobocze i drżącą
ręką wyłączył radio.
- Że co?! – wykrzyknął, patrzył się na mnie przerażonym
wzrokiem czekając na odpowiedź i najwidoczniej mając nadzieję, że się
przesłyszał.
- Nic mi się nie stało, żyję – próbowałam go pocieszyć. –
Nie możesz tutaj stać samochodem.
- Daj spokój. Mów co się stało.
Opowiedziałam mu co mnie
spotkało, jednak swoje emocje z tej nocy zostawiłam dla siebie. Wystarczająco
straszna była sama historia, bez ubarwiania jej w mój lęk. Chciałam, by się tym
nie przejmował, ale to nie byłoby w jego stylu. Całkowicie stracił swój dobry
humor. Nie skomentował tego, tylko ruszył dalej w drogę, nerwowo kierując i
jadąc zdecydowanie za szybko.
- Aleks, nie przejmuj się. Przecież nic się nie stało, nic
na to nie poradzisz – próbowałam go przekonać. – Nie mów mi, że się o to
obwiniasz.
- A kto ma się obwiniać jak nie ja?! – krzyknął z wyrzutem.
– Nie mogę uwierzyć, że coś takiego ci się przytrafiło. I to właśnie przeze
mnie. Przepraszam, nie spodziewałem się. Powinienem być z tobą, troszczyć się o
twoje bezpieczeństwo. A najwidoczniej zostawienie cię samej w Krakowie było
błędem.
- To co?! Jak mógłbyś mi pomóc? Nie jesteś moim
ochroniarzem.
- Jestem twoim chłopakiem! To samo w sobie oznacza, że mam cię
ochraniać. Co za bezczelny typ, który ci to zrobił. Uwierz, że chciałbym tam
być przy tobie. Nie wybaczyłbym sobie, gdyby coś ci się stało! I to przeze
mnie! – krzyczał. W tym momencie w ogóle nie przypominał swojego miłego
wcielenia. – Także nie zdziw się, że póki jesteś ze mną nie będę cię odstępować
nawet na krok.
- Oh proszę cię…
Aleks zatrzymał się na parkingu
pod Olimpią, po czym poszliśmy do spożywczego sklepu. Krążyliśmy między półkami
pakując do wózka wszystko, co przyda się na imprezę. Powoli zapełniał się górą
jedzenia. W pewnym momencie Aleks wrzucił kilka kolorowych opakowań. Sięgnęłam
po jedno.
- Balony? Baloniki dmuchane? Serio?!
- Cupko lubi balony – puścił do mnie oczko.
- Normalnie jak dzieci jesteście. Sami będziecie je dmuchać,
nie licz na moją pomoc. Wydaje mi się, że mamy wszystko oprócz alkoholu. Chodź
ze mną, ja nie wiem co wy pijecie.
- To jest akurat proste, pijemy wszystko, byleby było dużo –
zażartował.
Włożyłam po dwie butelki wódki i
wina, które mi wskazał, a on zajął się ładowaniem piwa.
- Wystarczy tyle? – spytałam się ironicznie, kiedy nad wózek
zaczynały wystawać puszki i butelki.
- Żartujesz sobie? Przecież tyle wódki zniknie zanim się
zabawa zacznie!
Dołożył jeszcze trzy razy tyle co
ja i dopiero wtedy uznał zakupy za skończone. Wróciliśmy na parking i ledwo
wszystko pomieściliśmy wszystko do bagażnika SUVa. Aleks ruszył i po krótkim
czasie zaparkował na małym, uroczym osiedlu. Wysokie bloki świeżo pomalowane na
delikatne, pastelowe kolory były porozdzielane od siebie pasami gęstej zieleni.
Zza koron drzew nieśmiało przebijało słońce, ptaki śpiewały niczym w lesie.
Gdybyśmy jadąc tu nie przejeżdżali przez centrum miasta nigdy bym nie
uwierzyła, że to dalej jest ta sama miejscowość.
- Tutaj mieszkasz? Urocze miejsce! – zachwycałam się nad
lokacją.
- Podoba ci się? Klub wynajął nam na tym osiedlu mieszkanie.
Konstantinowi się podobało tu od początku, ja się musiałem trochę przekonać do
tego miejsca. To jest mój blok. Widzisz to mieszkanie, na szóstym piętrze, z
otwartym oknem? To akurat pokój Cupka.
Oprócz wspólnego salonu, przedpokoju i kuchni każdy z nas ma swój pokój
i własną łazienkę, naprawdę fajna sprawa takie mieszkanie.
Obładowani reklamówkami a Alek na
dodatek moją walizką wjechaliśmy windą na odpowiednie piętro.
- Witaj u mnie – otworzył drzwi i puścił mnie przodem.
Moim oczom ukazało się ogromne
mieszkanie. Ba, prawdziwy apartament rodem z amerykańskich filmów. Dużo wolnej
przestrzeni i stylowe, nowoczesne meble. Alek zostawił moją walizkę w holu, a
zakupy zabraliśmy do kuchni, która była oddzielona od salonu barową ladą. Salon
udowodnił mi, że to nie tylko hol był tak wspaniale urządzony, lecz reszta domu
również. Skórzane wypoczynki, ogromny telewizor, luksusowe kotary w oknach i
elegancki dywan pod szklanym stołem. Kuchnia nie gorsza, wręcz jakby wyjęta z
magazynu o najdroższej architekturze wnętrz.
- Mieszkacie jak królowie. A ty na moje mieszkanie mówiłeś,
że przytulne. Przecież to wygląda jak jakiś cholerny pałac!
- Twoje mieszkanie ma w sobie kobiecą rękę i przyjemny
klimat. A to, to tylko zwykłe miejsce na odpoczynek między treningami i
meczami. Przedstawiłbym ci Konstantina, ale skoro jeszcze tu nie przybiegł to
musi być czymś zajęty w swoim pokoju. Później zajmiemy się zakupami, teraz
pokażę ci swój pokój. Ja z góry przepraszam, nie zdążyłem jeszcze posprzątać… -
zawahał się.
- Czyli co, nie chcesz mnie wpuścić do swojego pokoju?
Myślisz, że ja bałaganu nie widziałam? – zaśmiałam się.
- A muszę? Bo szczerze mówiąc byłoby mi to na rękę.
- Chyba sobie żartujesz. Dziewczyna do ciebie przyjechała,
niedługo goście przyjdą a ty nie posprzątałeś? Za karę się trochę teraz
powstydzisz. Idziemy i sprzątniemy to szybko, na pewno przesadzasz i nie jest
tak źle.
- Obiecaj mi, że nie uciekniesz, to ci pokażę. To nie moja
wina, przez treningi nie mam czasu na obowiązki domowe. Przynajmniej swoją
łazienkę mam wysprzątaną, to chociaż to powinno cię zadowolić.
Z niepewną miną wpuścił mnie do
pokoju. Rzeczywiście wyglądał, jakby przez niego przeszło tornado. Mój pokój
nie raz wyglądał podobnie, ale nigdy nie był aż w takim stopniu zagracony.
Ubrania i kartki papieru walały się wszędzie, na stole talerze i opakowania po
jedzeniu. Był to jednak tylko powierzchowny bałagan bo musiałam przyznać, że
jest poodkurzane a na półkach nie było żadnego kurzu. Zajrzałam do jego
łazienki, która była równie luksusowo urządzona jak cały dom – rzeczywiście
akurat w niej panował nienaganny porządek.
- Eh… Spokojnie. Masz piękny pokój, tylko niepotrzebnie tyle
rzeczy tu jest na wierzchu. Poradzimy sobie z tym w dziesięć minut – podniosłam
pierwszy lepszy podkoszulek z podłogi. Wydawał się być czysty, tylko trochę
pomięty. Drugi i trzeci to samo. – Ja się zajmę ubraniami a ty segreguj kartki.
Co potrzebne na jedno miejsce. Śmieci do kosza.
Przeszłam kilka razy po pokoju,
zajrzałam nawet pod łóżko i meble. Kiedy wszystkie ubrania znalazły się na
łóżku zajęłam się segregacją. Do prania, do prasowania bądź do złożenia i
schowania oraz kupka, których nie byłam pewna.
- Miałeś to na sobie
czy to po prostu wypadło z szafy i sobie leżało? – pokazałam mu szary
podkoszulek, który wyglądał w porządku.
- To nie moje, Konstantina – powiedział, przerzucając kartki
papieru po całym biurku.
- Okey. Czy Cupko miał to na sobie?
- On nie, ja miałem. Pożyczyłem się od niego.
- Kurde, Aleks! Gadaj ze mną poważnie – rzuciłam podkoszulek
na kupkę „do prania”. – A bielizna leżąca w hurtowych ilościach pod łóżkiem
była używana? I nie mów mi, że nie twoja – starałam się zachować powagę mówiąc
to, jednak na końcu wybuchłam śmiechem i nie mogąc się powstrzymać padłam do
pościeli na łóżko.
- Nie wiem. To wcale nie jest śmieszne – Alek zmieszał się
trochę moim pytaniem. – Lepiej daj do prania.
Pomogłam mu jeszcze w zbieraniu
kartek, przy czym moja rola ograniczyła się tylko do przeglądania i
zastanawiania się co na nich właściwie pisze. Na końcu wzięłam pozostałości po
jedzeniu i poszliśmy do kuchni. Zajęłam się zmywaniem talerzy podczas gdy on
wyciągał wszystko z reklamówek.
- To idzie na imprezę. To do lodówki – mamrotał do siebie
podczas tego zajęcia, co wywołało u mnie śmiech.
- Dlaczego się śmiejesz? – spytał tak samo rozbawiony jak
ja.
- Bo szykujesz się na tę imprezę jakby to co najmniej ślub
był.
- Po prostu brakuje nam rozrywki podczas sezonu to
korzystamy z każdej okazji.
Skończyłam zmywanie po Aleksie i
zajęłam się wykładaniem rzeczy na kryształową zastawę, która była przygotowana.
Siedziałam na wysokim, barowym krześle i starannie układałam owoce. W pewnym
momencie poczułam ręce obejmujące mnie od tyłu. Aleks oparł swoją głowę o moje
ramię i patrzył jak kończę kompozycję z bananów, mandarynek i winogron.
- Jesteś kochana, dziękuję za pomoc – wyszeptał , muskając
mój płatek ucha swoimi ustami. Dreszcz podniecenia przebiegł mi po ciele,
szczególnie intensywnie odczuwalny w miejscach, gdzie mnie dotykał. Odsunął mi
włosy z ramienia i złożył na mojej szyi mokry pocałunek, sunąc językiem i
pozostawiając wilgotny ślad aż do mojego obojczyka. Obróciłam się na stołku i
korzystając z okazji, że w końcu mogłam dosięgnąć jego ust, namiętnie go
pocałowałam. Zdecydowałam się dyktować mu własne warunki, a on idealnie się do
nich dostosowywał. Musiałam przyznać, że w całowaniu był absolutnie
perfekcyjny. Pragnęłam go, tu i teraz.
- Pali się! Ludzie, pali się! – usłyszeliśmy głośne krzyki
tuż obok nas. Aleks natychmiast odskoczył ode mnie przestraszony i zaczęliśmy
się rozglądać co się dzieje.
- Nie reagowaliście na chrząkanie. Ani na delikatne
zwracanie uwagi. Ani na moje głośne słowa. Dobrze, że chociaż został wam
instynkt samozachowawczy – powiedział szczerzący się do nas Konstantin.
- Kurwa, Cupković. Chciałeś, bym zawału dostał? – krzyknął
na kumpla Aleks.
- Nie. Chciałem byś mnie przedstawił.
- Camille, poznaj Cupka debila. Cupko debilu, poznaj Camille.
- Cześć – uśmiechnęłam się sympatycznie do niego. – Miło mi
cię w końcu poznać. Aleksa nie słuchaj.
- Nie martw się, tak właśnie zawsze robię – zażartował, na
co mój chłopak zrobił obrażoną minę.
- Cupko, zostawiamy ci zakupy. Zrób w końcu coś pożytecznego
i przygotuj wszystko na imprezę. My idziemy – zdecydował stanowczo Aleks.
Rzuciłam Konstantinowi na
pożegnanie spojrzenie pełne współczucia i wyszłam za Aleksem z kuchni.
Ledwo przeszliśmy przez próg
kiedy zabraliśmy się za dokończenie czynności, którą nam brutalnie przerwał
Cupko. Aleks, dla swojej wygody, żeby nie musiał się do mnie schylać, bez
problemu podniósł mnie do swojej wysokości. Objęłam mu szyję rękami a biodra
nogami. Czułam jego silną rękę podtrzymującą mnie z tyłu, drugą machał w
przestrzeni by nie wejść na ścianę. Jedyne ślady, jakie po sobie po drodze
zostawiliśmy to mój podkoszulek i stanik leżące gdzieś na podłodze. Cało
dotarliśmy do pokoju. Aleks jednym ruchem zrzucił wszystkie papiery ze stołu
bym mogła na nim usiąść i szybko pozbył się reszty ubrań, jakie mieliśmy na
sobie. W pokoju słychać było tylko nasze ciężkie oddechy, stanowiliśmy
plątaninę kończyn. Analizowałam ustami i palcami każdy centymetr jego ciała.
Starałam się nacieszyć się jego wyrzeźbioną, umięśnioną sylwetką. Aleks nie
pozostawał mi dłużny, pieścił ustami moją szyję i piersi, schodząc coraz niżej
do wiadomego miejsca. Po pewnym czasie spędzonym na namiętnych pieszczotach
spojrzał na mnie rozpalonym z podniecenia wzrokiem, zmysłowo bawiąc się palcami
na moich biodrach, czekał na moje pozwolenie na dalsze działanie. W odpowiedzi
przyciągnęłam go do siebie i namiętnie pocałowałam, dokładnie penetrując
językiem wnętrze jego ust. Chłopak poświęcił jeszcze chwilę na rozpakowanie i
założenie prezerwatywy, po czym zacisnął dłonie na moich pośladkach, asekurując
mnie bym nie spadła ze stołu. Połączyliśmy się w bardzo niedelikatnym,
erotycznym tańcu, który obaj dobrze znaliśmy. Wszystko inne przestało mieć dla
nas znaczenie, liczyliśmy się tylko my. Nie ważny był przesuwający się pode mną
stół z każdym stanowczym pchnięciem jego bioder. Czułam, widziałam i słyszałam
tylko seksownie pomrukującego Aleksa.
Drobne kropelki potu zaczęły spływać po jego twarzy, pod rękami czułam napinające
się mięśnie. Swoimi ruchami doprowadzał mnie do szaleństwa. Starałam się być
cicho przez wzgląd na Konstantina w pokoju obok, jednak nie było to możliwe.
Alek uciszył moje ciche jęki pocałunkiem i tak doświadczyliśmy trudnej sztuki
niemal wspólnego szczytowania. Na koniec trwaliśmy w swoich objęciach,
napawałam się zapachem Aleksa, czułam na swoich piersiach jego poruszającą się
klatkę piersiową.
- Dziękuję – powiedziałam do niego, kiedy uspokoiłam swój
oddech.
- Za co? – zdziwił się.
- Za uczynienie mnie najszczęśliwszą osobą na świecie.
- I wzajemnie – powiedział, z czułością całując mnie w
czoło. – A wiesz, że właśnie spełniło się moje marzenie?
- Jakie niby? – spytałam, ciekawa odpowiedzi.
- Żeby kochać się z tobą kiedy masz na sobie tylko naszyjnik
ode mnie.
- Ciekawe to marzenie. Miło mi, że pomogłam ci je spełnić.
Dla ciebie wszystko – wyszeptałam seksownym głosem.
- To teraz idziemy wziąć prysznic, trzeba się odświeżyć
przed imprezą – Aleks ściągnął mi wisiorek i położył na stół.
- Masz jeszcze jakieś marzenia związane z prysznicem, które
mogę dla ciebie spełnić? – zapytałam zalotnie, przygryzając swoją dolną wargę.
- Myślę, że dałoby się coś z tym zrobić – chłopak
zmarszczył czoło w zastanowieniu, po czym wziął mnie na ręce i zaniósł do
swojej łazienki, sąsiadującej z jego pokojem.
***
Jest i wizyta bohaterki w Bełchatowie. Do imprezy
było jeszcze dużo czasu, także jest ona dopiero w następnym rozdziale.
Jak może zauważyliście, zawsze na początku
rozdziału daję cytat z jakiejś piosenki. Wybieram ją różnie, albo cytat pasuje
do rozdziału, albo muzyka, albo po prostu bo mi się podoba. Ostatnio zachwycam
się tą piosnką co jest przy tym rozdziale i co najlepsze - bardzo mi ona pasuje
do ostatniej akcji. ;)
Pozdrawiam!
Piękna ta wizyta nie powiem. Ja to ubóstwiam Cupka za to, że jest takim pozytywnym wariatem.
OdpowiedzUsuńAle Aleks martwiący się i kierujący autem też fajna perspektywa.
Pozdrawiam Anka
Wydaje mi się, że taki życiowy ten rozdział, dużo się dzieje podczas tej wizyty.
UsuńPozdrawiam!
Dobrze, że wypadku z tego nie było. Bo zdenerwowany facet za kierownicą, to prawdopodobieństwo "małej" kolizji ;) Wiem... Mam brata :D
OdpowiedzUsuńOni to dobrze mają. Zakupy, upojne chwile, imprezy... No fajnie, fajnie :)
Ogółem to rozdział jest super ^_^ Czekam na kolejny ;)
Pozdrawiam ^.^
Mają bardzo dobrze, same przyjemności. ;) A to dopiero początek, impreza dopiero będzie.
UsuńPozdrawiam!
Perfekcyjnie. ;) Gdy czytałam, jak Aleks i Cam sprzątają, mimowolnie pojawił się uśmiech na mojej twarzy. To dowodzi tylko, jakie z facetów są małe dzieci. ;) Lubię ich związek, mimo przeciwności losu są bardzo dograni. Oby ta sielanka trwała jak najdłużej - nie mogę doczekać się imprezy. Pozdrawiam! : *
OdpowiedzUsuńAleks to taki mały chłopiec, do wychowania, sprzątania po nim. ;) Ale rzeczywiście dobrze jest im razem, skoro Kamila na niego nie narzeka.
UsuńPozdrawiam!
Nowy rozdział na spell-a-loss.blogspot.com Zapraszam : *
UsuńNo, no, ostro się robi ^__^
OdpowiedzUsuńSzkoda tylko, że Kamila ma nieprzyjemności z tego związku, zwłaszcza niepokoi mnie ten obleśny koleś, co ją na drinka chciał zapraszać... No, ale zobaczymy co tam wymysliłaś ;)
Oh, Cupko *__________*
Właśnie tak miało być - coś w stylu zasady "No relationship. No emotions. Just sex." ;)
UsuńZapraszam na pierwszy rozdział o zwariowanym Kubiaku i cichej Lilce pod tytułem 'Chce być szczęśliwa'
OdpowiedzUsuńciszamoimswiatem.blogspot.com
Pozdrawiam Annie
Nowość na www.spell-a-loss.blogspot.com Zapraszam : *
OdpowiedzUsuńW końcu udało mi się znaleźć czas na przeczytanie rozdziału.
OdpowiedzUsuńZaczyna się coś ciekawego dziać, a mianowicie mam na myśli tego typa z poprzedniej notki. Zastanawia mnie fakt, czy jeszcze się pojawi i czy coś mroczniejszego się wydarzy ;D Z resztą ja liczę tylko na coś takiego, znając mnie i moje chore wyobrażenia. Nie no, oczywiście żartuję. Związek Aleksa i Camille się rozwija, to dobrze. Zobaczymy tylko jak potoczy się teraz incydent z facetem. Ten kumpel Aleksa, jak mu tam? Ach, chyba za trudne jak dla mnie jego imię, ale ciekawa postać. ;)
U mnie rozdział, zapraszam ;D I zakładka bohaterowie już stoi ;>
Ty to byś z tego opo zrobiła jeden ze swoich dreszczowców, co nie? :D Staram się, by nie było nudno, ale zaś nie zrobię tutaj krwawych mordów na porządku dziennym. ;)
UsuńPozdrawiam!
Pod ostatnią notką nie mogłam skomentować, więc komentuje tu. ;) Anderson, czyżby Anderson ; oooooooooooooo jeżeli tak, to normalnie Cię uwielbiam!!!!! Nowy szablon ekstra ;) Pozdrawiam i czekam na nowość!
OdpowiedzUsuńi 8 rozdzial na www.spell-a-loss.blogspot.com Zapraszam! :*
Nie można dodać ze strony głównej jedynie. :( To jakieś problemy blogspotu, można dodać jak się kliknie na nazwę rozdziału, by wejść adresem url na nową notkę i wtedy jest normalne okienko do komentowania. :/
UsuńTak, pojawi się Anderson, od dawna go tu planowałam. :P
Pozdrawiam!