wtorek, 20 sierpnia 2013

Rozdział VIII




Sometimes you don’t know where we’re going
 Sometimes I feel you should be crawling back to me
  Time is ticking by without us knowing
   Nero - Guilt


W piątek obudziłam się wcześnie rano. Na początku byłam rozmarzona przez swoje sny, jednak szybko przypomniałam sobie wydarzenia z poprzedniego dnia. Chciałam poleżeć jeszcze w łóżku i wrócić do pięknych nocnych marzeń, jednak nie miałam na to dziś czasu. Skrycie przemknęłam do łazienki by skontrolować swój wizerunek, sprawdzić czy mogę pokazać się dziś ludziom. W lusterku zobaczyłam swoją twarz, ale jakby trochę inną. Przemęczonym wzorkiem na próżno doszukiwałam się iskierek w swoich tęczówkach, widząc jedynie doświadczone niedawnymi doświadczeniami oczy. Na policzku widać było zaczerwieniony ciągle ślad, jednak warstwa makijażu skutecznie go zakryła. Mimo wczesnej pory w kuchni spotkałam Nikolę, która jadła śniadanie.
- Cześć, a co ty tak wcześnie wstałaś? – spytałam ją, zalewając sobie herbatę.
- Dołożyli mi dziś dodatkowe zajęcia! O tej porze! Wyobrażasz to sobie? Ćwiczenia o wschodzie słońca? Ja nie – powiedziała podirytowana Nikola. – A ty jak tam, nie dość, że późno wracasz to jeszcze wcześnie wstajesz. Co tam wczoraj robiłaś?
- Byłam ze znajomymi na pizzy po zajęciach.
- Fajnie masz, imprezy codziennie. Wybierasz się jutro do Bełchatowa, co nie? – spytała mnie, a ja się chwilę zawahałam z odpowiedzią.
- Tak, jadę. Mam już kupiony bilet, więc o 13 powinnam być już na miejscu.
- Nawet nie wiesz jak ci zazdroszczę! Spotkasz się z siatkarzami! Załatwisz mi autografy? – prosiła mnie.
- Nie, nie będę z siebie robić idioty. Jadę na imprezę a nie konferencję prasową – zażartowałam. - Kto wie, może sama będziesz mieć okazję o nie poprosić.
- Kiedyś pewnie tak. Także miłej zabawy, zaprzyjaźnij się tam z wszystkimi. Ja lecę zaraz na zajęcia a potem od razu do domu wracam. A ty już powiedziałaś swojej rodzinie o Aleksie?
- Jeszcze nie. Ich to raczej nie interesuje z kim się umawiam. Ale pewnie niedługo będę musiała im powiedzieć.
- Żartujesz sobie? Nie byliby zadowoleni z twojego sławnego chłopaka? Na pewno będą szczęśliwi – powiedziała, wkładając naczynia do zlewu. – Ja już zabieram swoje rzeczy i idę, trzymaj się, miłej zabawy ci życzę!
Dokończyłam jeść śniadanie i wróciłam do swojego pokoju. Nie miałam zamiaru iść dziś na zajęcia, w końcu miałam tylko dwa wykłady. Zdecydowałam, że poświęcę dzisiejszy dzień na pakowanie się. Położyłam się na łóżku i sięgnęłam po torebkę. Przypomniało mi się o ciągle wyciszonej komórce. Czekały na mnie tylko trzy smsy, jeden od mamy i dwa od Aleksa. Szybko oddzwoniłam do mamy.
- Cześć Kamila. Wracasz dziś do domu? – spytała na powitanie.
- Hej, nie wracam. Dlatego dzwonię.
- Szkoda, wszyscy tęsknią, długo cię już nie było. Tak bardzo gnębią na tych studiach?
- Trochę. W przyszłym tygodniu mam same kolokwia i chcę zostać kolejny weekend i się pouczyć – skłamałam gładko.
- No to ucz się tam kochanie. Wiadomo, że studia najważniejsze. To ja zadzwonię w tygodniu to pogadamy.
- Okey, cześć. Pozdrów rodzinę ode mnie.
Rozłączyłam się. Rozmowa z mamą podniosła mnie trochę na duchu. Przykro mi było, że nie wrócę kolejny raz ale przecież miałam dużo lepsze plany na spędzenie wolnego czasu. Otworzyłam smsy od Aleksa, który najwidoczniej zaczynał się niepokoić.
„Przyjedziesz jutro?”
„Coś się stało?”
Włączyłam laptopa, odpaliłam skype’a i zadzwoniłam do Aleksa, który akurat był dostępny.
- Hej – zaczęłam nieśmiało. Było mi głupio, że się do niego nie odzywałam i nie zdziwiłabym się, jakby był obrażony. – To mogę jutro przyjechać?
- Cześć – powiedział bez żadnego entuzjazmu, co mnie ukłuło w sercu. – Jak chcesz to przyjeżdżaj, twój wybór.
- Obraziłeś się czy co?
- Ja? To ty mi powiedz, czemu nie chcesz mi dać znaku życia, tylko mnie unikasz.
Zawahałam się przed odpowiedzią, nie wiedziałam jak mu wszystko wyjaśnić. Powinnam mu powiedzieć?
- Przepraszam, ja ci wszystko wytłumaczę, ale to nie jest rozmowa na skype’a. Jak przyjadę to pogadamy, dobra?
- Stało się coś? – spytał twardo, czekając na odpowiedź.
- Można tak powiedzieć, ale nie martw się, wszystko w porządku – starałam się go uspokoić.
- Nie, nie jest. Widzę, że nie jesteś sobą.
- Aleks, powiedziałam tak byś wiedział, że to nie twoja wina i że nie masz się o co obrażać. Wszystko ci wyjaśnię, ale jutro, dobrze?
- Niech ci będzie. Czyli przyjeżdżasz?
- Tak, koło 13 będę na dworcu. Jak tam przygotowania do imprezy? – postanowiłam zmienić temat.
- Kiepsko. Tak naprawdę to czekam na ciebie, pojedziemy razem na zakupy i załatwimy wszystko.
- A to mają być jakieś urodziny lub inna okazja? Trzeba coś specjalnego przygotować?
- Nie, zwykła impreza. Muzyka, jedzenie, alkohol. Mamy teraz przerwę od meczów więc chcemy się wszyscy trochę zabawić. Zaufaj mi, będzie świetnie.



Trochę po 12 wysiadłam na dworcu. Wyszłam przed budynek, usiadłam na ławce i czekałam na Aleksa, który ma mnie odebrać. Nie spodziewałam się go teraz, jednak niedługi czas później zobaczyłam białego Evoque’a zajeżdżającego na parking. Moje zdziwienie sięgnęło zenitu, kiedy z miejsca kierowcy wysiadł Aleks. Pomachałam mu, by wiedział, gdzie czekam.
- Ty masz prawo jazdy? – wypaliłam na początku.
- Hej słońce, też tęskniłem – odpowiedział z przekąsem i dał mi buziaka w policzek.
- Cześć. Ale naprawdę… Nie wiedziałam. To czemu Konstantin wszędzie cię wozi?
- Bo on ma auto. I jemu się ono przydaje. No a przecież i tak wszędzie jeździmy razem. Ale dziś on przygotowuje mieszkanie a my robimy zakupy, więc ja jestem szoferem. Zapraszam do samochodu – uśmiechnął się sympatycznie.
Wziął ode mnie moją walizkę na kółkach i włożył ją do bagażnika kiedy ja zajmowałam miejsce pasażera obok kierowcy. Nie mogłam się nadziwić widokowi Aleksa, który odpala i kieruje samochodem.
- Ty na pewno umiesz nim jeździć? To duży samochód, z mocnym silnikiem. Kiedy ostatni raz kierowałeś? Nie żebym się bała.
- Często jeżdżę na krótkie trasy, także nie martw się – chłopak bawił się jedną ręką przy komputerze, włączył klimatyzację i radio, po czym położył ją na moim kolanie.
- Nie powinieneś trzymać kierownicy? – śmiałam się z tego, co robi.
- A ty nie powinnaś mi o czymś powiedzieć? – zerknął na mnie kątem oka. Niepotrzebnie ruszał teraz ten temat.
- Nie przypominam sobie nic takiego – bałam się, że to, co mnie spotkało może w pewnym stopniu zaważyć na naszym związku, nie chciałam mu tego mówić.
- Cam, nawet nie próbuj się wykręcać. Musimy rozmawiać i sobie ufać. Już mów co się stało, że przestałaś się do mnie odzywać. Nawet nie wiesz jak mnie to poruszyło, nie mieć żadnej wiadomości od ciebie przez taki długi czas.
- Okey, niech ci będzie. Przez cały tydzień miałam z twojego powodu nieprzyjemności, a dwa dni temu ktoś na mnie… tak jakby napadł. Nic mi się nie stało, wszystko w porządku.
Powiedziałam to tak szybko na jednym wydechu mając nadzieję, że chłopak nie wyłapie ostatniego. Nie przyniosło to jednak takiego efektu. Szarpnął zaskoczony samochodem prawie dobijając do samochodu jadącego na pasie obok, zajechał na pobocze i drżącą ręką wyłączył radio.
- Że co?! – wykrzyknął, patrzył się na mnie przerażonym wzrokiem czekając na odpowiedź i najwidoczniej mając nadzieję, że się przesłyszał.
- Nic mi się nie stało, żyję – próbowałam go pocieszyć. – Nie możesz tutaj stać samochodem.
- Daj spokój. Mów co się stało.
Opowiedziałam mu co mnie spotkało, jednak swoje emocje z tej nocy zostawiłam dla siebie. Wystarczająco straszna była sama historia, bez ubarwiania jej w mój lęk. Chciałam, by się tym nie przejmował, ale to nie byłoby w jego stylu. Całkowicie stracił swój dobry humor. Nie skomentował tego, tylko ruszył dalej w drogę, nerwowo kierując i jadąc zdecydowanie za szybko.
- Aleks, nie przejmuj się. Przecież nic się nie stało, nic na to nie poradzisz – próbowałam go przekonać. – Nie mów mi, że się o to obwiniasz.
- A kto ma się obwiniać jak nie ja?! – krzyknął z wyrzutem. – Nie mogę uwierzyć, że coś takiego ci się przytrafiło. I to właśnie przeze mnie. Przepraszam, nie spodziewałem się. Powinienem być z tobą, troszczyć się o twoje bezpieczeństwo. A najwidoczniej zostawienie cię samej w Krakowie było błędem.
- To co?! Jak mógłbyś mi pomóc? Nie jesteś moim ochroniarzem.
- Jestem twoim chłopakiem! To samo w sobie oznacza, że mam cię ochraniać. Co za bezczelny typ, który ci to zrobił. Uwierz, że chciałbym tam być przy tobie. Nie wybaczyłbym sobie, gdyby coś ci się stało! I to przeze mnie! – krzyczał. W tym momencie w ogóle nie przypominał swojego miłego wcielenia. – Także nie zdziw się, że póki jesteś ze mną nie będę cię odstępować nawet na krok.
-  Oh proszę cię…



Aleks zatrzymał się na parkingu pod Olimpią, po czym poszliśmy do spożywczego sklepu. Krążyliśmy między półkami pakując do wózka wszystko, co przyda się na imprezę. Powoli zapełniał się górą jedzenia. W pewnym momencie Aleks wrzucił kilka kolorowych opakowań. Sięgnęłam po jedno.
- Balony? Baloniki dmuchane? Serio?!
- Cupko lubi balony – puścił do mnie oczko.
- Normalnie jak dzieci jesteście. Sami będziecie je dmuchać, nie licz na moją pomoc. Wydaje mi się, że mamy wszystko oprócz alkoholu. Chodź ze mną, ja nie wiem co wy pijecie.
- To jest akurat proste, pijemy wszystko, byleby było dużo – zażartował.
Włożyłam po dwie butelki wódki i wina, które mi wskazał, a on zajął się ładowaniem piwa.
- Wystarczy tyle? – spytałam się ironicznie, kiedy nad wózek zaczynały wystawać puszki i butelki.
- Żartujesz sobie? Przecież tyle wódki zniknie zanim się zabawa zacznie!
Dołożył jeszcze trzy razy tyle co ja i dopiero wtedy uznał zakupy za skończone. Wróciliśmy na parking i ledwo wszystko pomieściliśmy wszystko do bagażnika SUVa. Aleks ruszył i po krótkim czasie zaparkował na małym, uroczym osiedlu. Wysokie bloki świeżo pomalowane na delikatne, pastelowe kolory były porozdzielane od siebie pasami gęstej zieleni. Zza koron drzew nieśmiało przebijało słońce, ptaki śpiewały niczym w lesie. Gdybyśmy jadąc tu nie przejeżdżali przez centrum miasta nigdy bym nie uwierzyła, że to dalej jest ta sama miejscowość.
- Tutaj mieszkasz? Urocze miejsce! – zachwycałam się nad lokacją.
- Podoba ci się? Klub wynajął nam na tym osiedlu mieszkanie. Konstantinowi się podobało tu od początku, ja się musiałem trochę przekonać do tego miejsca. To jest mój blok. Widzisz to mieszkanie, na szóstym piętrze, z otwartym oknem? To akurat pokój Cupka.  Oprócz wspólnego salonu, przedpokoju i kuchni każdy z nas ma swój pokój i własną łazienkę, naprawdę fajna sprawa takie mieszkanie.
Obładowani reklamówkami a Alek na dodatek moją walizką wjechaliśmy windą na odpowiednie piętro.
- Witaj u mnie – otworzył drzwi i puścił mnie przodem.
Moim oczom ukazało się ogromne mieszkanie. Ba, prawdziwy apartament rodem z amerykańskich filmów. Dużo wolnej przestrzeni i stylowe, nowoczesne meble. Alek zostawił moją walizkę w holu, a zakupy zabraliśmy do kuchni, która była oddzielona od salonu barową ladą. Salon udowodnił mi, że to nie tylko hol był tak wspaniale urządzony, lecz reszta domu również. Skórzane wypoczynki, ogromny telewizor, luksusowe kotary w oknach i elegancki dywan pod szklanym stołem. Kuchnia nie gorsza, wręcz jakby wyjęta z magazynu o najdroższej architekturze wnętrz.
- Mieszkacie jak królowie. A ty na moje mieszkanie mówiłeś, że przytulne. Przecież to wygląda jak jakiś cholerny pałac!
- Twoje mieszkanie ma w sobie kobiecą rękę i przyjemny klimat. A to, to tylko zwykłe miejsce na odpoczynek między treningami i meczami. Przedstawiłbym ci Konstantina, ale skoro jeszcze tu nie przybiegł to musi być czymś zajęty w swoim pokoju. Później zajmiemy się zakupami, teraz pokażę ci swój pokój. Ja z góry przepraszam, nie zdążyłem jeszcze posprzątać… - zawahał się.
- Czyli co, nie chcesz mnie wpuścić do swojego pokoju? Myślisz, że ja bałaganu nie widziałam? – zaśmiałam się.
- A muszę? Bo szczerze mówiąc byłoby mi to na rękę.
- Chyba sobie żartujesz. Dziewczyna do ciebie przyjechała, niedługo goście przyjdą a ty nie posprzątałeś? Za karę się trochę teraz powstydzisz. Idziemy i sprzątniemy to szybko, na pewno przesadzasz i nie jest tak źle.
- Obiecaj mi, że nie uciekniesz, to ci pokażę. To nie moja wina, przez treningi nie mam czasu na obowiązki domowe. Przynajmniej swoją łazienkę mam wysprzątaną, to chociaż to powinno cię zadowolić.
Z niepewną miną wpuścił mnie do pokoju. Rzeczywiście wyglądał, jakby przez niego przeszło tornado. Mój pokój nie raz wyglądał podobnie, ale nigdy nie był aż w takim stopniu zagracony. Ubrania i kartki papieru walały się wszędzie, na stole talerze i opakowania po jedzeniu. Był to jednak tylko powierzchowny bałagan bo musiałam przyznać, że jest poodkurzane a na półkach nie było żadnego kurzu. Zajrzałam do jego łazienki, która była równie luksusowo urządzona jak cały dom – rzeczywiście akurat w niej panował nienaganny porządek.
- Eh… Spokojnie. Masz piękny pokój, tylko niepotrzebnie tyle rzeczy tu jest na wierzchu. Poradzimy sobie z tym w dziesięć minut – podniosłam pierwszy lepszy podkoszulek z podłogi. Wydawał się być czysty, tylko trochę pomięty. Drugi i trzeci to samo. – Ja się zajmę ubraniami a ty segreguj kartki. Co potrzebne na jedno miejsce. Śmieci do kosza.
Przeszłam kilka razy po pokoju, zajrzałam nawet pod łóżko i meble. Kiedy wszystkie ubrania znalazły się na łóżku zajęłam się segregacją. Do prania, do prasowania bądź do złożenia i schowania oraz kupka, których nie byłam pewna.
 - Miałeś to na sobie czy to po prostu wypadło z szafy i sobie leżało? – pokazałam mu szary podkoszulek, który wyglądał w porządku.
- To nie moje, Konstantina – powiedział, przerzucając kartki papieru po całym biurku.
- Okey. Czy Cupko miał to na sobie?
- On nie, ja miałem. Pożyczyłem się od niego.
- Kurde, Aleks! Gadaj ze mną poważnie – rzuciłam podkoszulek na kupkę „do prania”. – A bielizna leżąca w hurtowych ilościach pod łóżkiem była używana? I nie mów mi, że nie twoja – starałam się zachować powagę mówiąc to, jednak na końcu wybuchłam śmiechem i nie mogąc się powstrzymać padłam do pościeli na łóżko.
- Nie wiem. To wcale nie jest śmieszne – Alek zmieszał się trochę moim pytaniem. – Lepiej daj do prania.
Pomogłam mu jeszcze w zbieraniu kartek, przy czym moja rola ograniczyła się tylko do przeglądania i zastanawiania się co na nich właściwie pisze. Na końcu wzięłam pozostałości po jedzeniu i poszliśmy do kuchni. Zajęłam się zmywaniem talerzy podczas gdy on wyciągał wszystko z reklamówek.
- To idzie na imprezę. To do lodówki – mamrotał do siebie podczas tego zajęcia, co wywołało u mnie śmiech.
- Dlaczego się śmiejesz? – spytał tak samo rozbawiony jak ja.
- Bo szykujesz się na tę imprezę jakby to co najmniej ślub był.
- Po prostu brakuje nam rozrywki podczas sezonu to korzystamy z każdej okazji.
Skończyłam zmywanie po Aleksie i zajęłam się wykładaniem rzeczy na kryształową zastawę, która była przygotowana. Siedziałam na wysokim, barowym krześle i starannie układałam owoce. W pewnym momencie poczułam ręce obejmujące mnie od tyłu. Aleks oparł swoją głowę o moje ramię i patrzył jak kończę kompozycję z bananów, mandarynek i winogron.
- Jesteś kochana, dziękuję za pomoc – wyszeptał , muskając mój płatek ucha swoimi ustami. Dreszcz podniecenia przebiegł mi po ciele, szczególnie intensywnie odczuwalny w miejscach, gdzie mnie dotykał. Odsunął mi włosy z ramienia i złożył na mojej szyi mokry pocałunek, sunąc językiem i pozostawiając wilgotny ślad aż do mojego obojczyka. Obróciłam się na stołku i korzystając z okazji, że w końcu mogłam dosięgnąć jego ust, namiętnie go pocałowałam. Zdecydowałam się dyktować mu własne warunki, a on idealnie się do nich dostosowywał. Musiałam przyznać, że w całowaniu był absolutnie perfekcyjny. Pragnęłam go, tu i teraz.
- Pali się! Ludzie, pali się! – usłyszeliśmy głośne krzyki tuż obok nas. Aleks natychmiast odskoczył ode mnie przestraszony i zaczęliśmy się rozglądać co się dzieje.
- Nie reagowaliście na chrząkanie. Ani na delikatne zwracanie uwagi. Ani na moje głośne słowa. Dobrze, że chociaż został wam instynkt samozachowawczy – powiedział szczerzący się do nas Konstantin.
- Kurwa, Cupković. Chciałeś, bym zawału dostał? – krzyknął na kumpla Aleks.
- Nie. Chciałem byś mnie przedstawił.
- Camille, poznaj Cupka debila. Cupko debilu, poznaj Camille.
- Cześć – uśmiechnęłam się sympatycznie do niego. – Miło mi cię w końcu poznać. Aleksa nie słuchaj.
- Nie martw się, tak właśnie zawsze robię – zażartował, na co mój chłopak zrobił obrażoną minę.
- Cupko, zostawiamy ci zakupy. Zrób w końcu coś pożytecznego i przygotuj wszystko na imprezę. My idziemy – zdecydował stanowczo Aleks.
Rzuciłam Konstantinowi na pożegnanie spojrzenie pełne współczucia i wyszłam za Aleksem z kuchni.
Ledwo przeszliśmy przez próg kiedy zabraliśmy się za dokończenie czynności, którą nam brutalnie przerwał Cupko. Aleks, dla swojej wygody, żeby nie musiał się do mnie schylać, bez problemu podniósł mnie do swojej wysokości. Objęłam mu szyję rękami a biodra nogami. Czułam jego silną rękę podtrzymującą mnie z tyłu, drugą machał w przestrzeni by nie wejść na ścianę. Jedyne ślady, jakie po sobie po drodze zostawiliśmy to mój podkoszulek i stanik leżące gdzieś na podłodze. Cało dotarliśmy do pokoju. Aleks jednym ruchem zrzucił wszystkie papiery ze stołu bym mogła na nim usiąść i szybko pozbył się reszty ubrań, jakie mieliśmy na sobie. W pokoju słychać było tylko nasze ciężkie oddechy, stanowiliśmy plątaninę kończyn. Analizowałam ustami i palcami każdy centymetr jego ciała. Starałam się nacieszyć się jego wyrzeźbioną, umięśnioną sylwetką. Aleks nie pozostawał mi dłużny, pieścił ustami moją szyję i piersi, schodząc coraz niżej do wiadomego miejsca. Po pewnym czasie spędzonym na namiętnych pieszczotach spojrzał na mnie rozpalonym z podniecenia wzrokiem, zmysłowo bawiąc się palcami na moich biodrach, czekał na moje pozwolenie na dalsze działanie. W odpowiedzi przyciągnęłam go do siebie i namiętnie pocałowałam, dokładnie penetrując językiem wnętrze jego ust. Chłopak poświęcił jeszcze chwilę na rozpakowanie i założenie prezerwatywy, po czym zacisnął dłonie na moich pośladkach, asekurując mnie bym nie spadła ze stołu. Połączyliśmy się w bardzo niedelikatnym, erotycznym tańcu, który obaj dobrze znaliśmy. Wszystko inne przestało mieć dla nas znaczenie, liczyliśmy się tylko my. Nie ważny był przesuwający się pode mną stół z każdym stanowczym pchnięciem jego bioder. Czułam, widziałam i słyszałam tylko seksownie  pomrukującego Aleksa. Drobne kropelki potu zaczęły spływać po jego twarzy, pod rękami czułam napinające się mięśnie. Swoimi ruchami doprowadzał mnie do szaleństwa. Starałam się być cicho przez wzgląd na Konstantina w pokoju obok, jednak nie było to możliwe. Alek uciszył moje ciche jęki pocałunkiem i tak doświadczyliśmy trudnej sztuki niemal wspólnego szczytowania. Na koniec trwaliśmy w swoich objęciach, napawałam się zapachem Aleksa, czułam na swoich piersiach jego poruszającą się klatkę piersiową.
- Dziękuję – powiedziałam do niego, kiedy uspokoiłam swój oddech.
- Za co? – zdziwił się.
- Za uczynienie mnie najszczęśliwszą osobą na świecie.
- I wzajemnie – powiedział, z czułością całując mnie w czoło. – A wiesz, że właśnie spełniło się moje marzenie?
- Jakie niby? – spytałam, ciekawa odpowiedzi.
- Żeby kochać się z tobą kiedy masz na sobie tylko naszyjnik ode mnie.
- Ciekawe to marzenie. Miło mi, że pomogłam ci je spełnić. Dla ciebie wszystko – wyszeptałam seksownym głosem.
- To teraz idziemy wziąć prysznic, trzeba się odświeżyć przed imprezą – Aleks ściągnął mi wisiorek i położył na stół.
- Masz jeszcze jakieś marzenia związane z prysznicem, które mogę dla ciebie spełnić? – zapytałam zalotnie, przygryzając swoją dolną wargę.
- Myślę, że dałoby się coś z tym zrobić – chłopak zmarszczył czoło w zastanowieniu, po czym wziął mnie na ręce i zaniósł do swojej łazienki, sąsiadującej z jego pokojem.


***

Jest i wizyta bohaterki w Bełchatowie. Do imprezy było jeszcze dużo czasu, także jest ona dopiero w następnym rozdziale.
Jak może zauważyliście, zawsze na początku rozdziału daję cytat z jakiejś piosenki. Wybieram ją różnie, albo cytat pasuje do rozdziału, albo muzyka, albo po prostu bo mi się podoba. Ostatnio zachwycam się tą piosnką co jest przy tym rozdziale i co najlepsze - bardzo mi ona pasuje do ostatniej akcji. ;) 
Pozdrawiam!


15 komentarzy:

  1. Piękna ta wizyta nie powiem. Ja to ubóstwiam Cupka za to, że jest takim pozytywnym wariatem.
    Ale Aleks martwiący się i kierujący autem też fajna perspektywa.


    Pozdrawiam Anka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydaje mi się, że taki życiowy ten rozdział, dużo się dzieje podczas tej wizyty.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  2. Dobrze, że wypadku z tego nie było. Bo zdenerwowany facet za kierownicą, to prawdopodobieństwo "małej" kolizji ;) Wiem... Mam brata :D
    Oni to dobrze mają. Zakupy, upojne chwile, imprezy... No fajnie, fajnie :)
    Ogółem to rozdział jest super ^_^ Czekam na kolejny ;)
    Pozdrawiam ^.^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mają bardzo dobrze, same przyjemności. ;) A to dopiero początek, impreza dopiero będzie.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  3. Perfekcyjnie. ;) Gdy czytałam, jak Aleks i Cam sprzątają, mimowolnie pojawił się uśmiech na mojej twarzy. To dowodzi tylko, jakie z facetów są małe dzieci. ;) Lubię ich związek, mimo przeciwności losu są bardzo dograni. Oby ta sielanka trwała jak najdłużej - nie mogę doczekać się imprezy. Pozdrawiam! : *

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aleks to taki mały chłopiec, do wychowania, sprzątania po nim. ;) Ale rzeczywiście dobrze jest im razem, skoro Kamila na niego nie narzeka.
      Pozdrawiam!

      Usuń
    2. Nowy rozdział na spell-a-loss.blogspot.com Zapraszam : *

      Usuń
  4. No, no, ostro się robi ^__^
    Szkoda tylko, że Kamila ma nieprzyjemności z tego związku, zwłaszcza niepokoi mnie ten obleśny koleś, co ją na drinka chciał zapraszać... No, ale zobaczymy co tam wymysliłaś ;)
    Oh, Cupko *__________*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie tak miało być - coś w stylu zasady "No relationship. No emotions. Just sex." ;)

      Usuń
  5. Zapraszam na pierwszy rozdział o zwariowanym Kubiaku i cichej Lilce pod tytułem 'Chce być szczęśliwa'
    ciszamoimswiatem.blogspot.com

    Pozdrawiam Annie

    OdpowiedzUsuń
  6. Nowość na www.spell-a-loss.blogspot.com Zapraszam : *

    OdpowiedzUsuń
  7. W końcu udało mi się znaleźć czas na przeczytanie rozdziału.
    Zaczyna się coś ciekawego dziać, a mianowicie mam na myśli tego typa z poprzedniej notki. Zastanawia mnie fakt, czy jeszcze się pojawi i czy coś mroczniejszego się wydarzy ;D Z resztą ja liczę tylko na coś takiego, znając mnie i moje chore wyobrażenia. Nie no, oczywiście żartuję. Związek Aleksa i Camille się rozwija, to dobrze. Zobaczymy tylko jak potoczy się teraz incydent z facetem. Ten kumpel Aleksa, jak mu tam? Ach, chyba za trudne jak dla mnie jego imię, ale ciekawa postać. ;)
    U mnie rozdział, zapraszam ;D I zakładka bohaterowie już stoi ;>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty to byś z tego opo zrobiła jeden ze swoich dreszczowców, co nie? :D Staram się, by nie było nudno, ale zaś nie zrobię tutaj krwawych mordów na porządku dziennym. ;)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  8. Pod ostatnią notką nie mogłam skomentować, więc komentuje tu. ;) Anderson, czyżby Anderson ; oooooooooooooo jeżeli tak, to normalnie Cię uwielbiam!!!!! Nowy szablon ekstra ;) Pozdrawiam i czekam na nowość!

    i 8 rozdzial na www.spell-a-loss.blogspot.com Zapraszam! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie można dodać ze strony głównej jedynie. :( To jakieś problemy blogspotu, można dodać jak się kliknie na nazwę rozdziału, by wejść adresem url na nową notkę i wtedy jest normalne okienko do komentowania. :/
      Tak, pojawi się Anderson, od dawna go tu planowałam. :P
      Pozdrawiam!

      Usuń