Lost in the darkness, try to find your way home
I want to embrace you and never let you go
Almost hope you're in heaven so no one can hurt your soul
Within Temptation - Somewhere
Niedziela była dniem wspólnie
spędzonym przeze mnie, Aleksa i Nikolę. Jak trójka przyjaciół rano zwiedzaliśmy
miasto, później poszliśmy do kina. Cieszyłam się, że Nikola tak dobrze dogaduje
się z siatkarzem. Szybko przestała się zachowywać jak fanka i już po krótkim czasie zachowywała się normalnie.Aleks natomiast z każdą chwilą sprawiał, że coraz bardziej
uważałam się za największą szczęściarę, posiadaczkę chłopaka – cudu chodzącego
na dwóch nogach. Dawał mi powody radości każdym uśmiechem. Każdym czułym
słówkiem, spojrzeniem, dotykiem. Będąc z nim wszystko wydawało się być inne,
piękniejsze. Ludzie życzliwsi, świat bardziej przyjazny. Swoim podejściem do
życia potrafił przekonać do siebie każdego człowieka.
Kiedy wyjechał, rzeczywistość
uderzyła we mnie silniej niż zwykle. Odebrała mi całą radość i dobrą energię
jaką zdobyłam przez weekend i zastąpiła ją smutkiem, żalem i cierpieniem.
Wiedziałam, że upubliczniając nasz związek wiele rzeczy się zmieni. Myślałam,
że jestem na to gotowa. Że dla Aleksa warto znieść wszystko. Nie spodziewałam
się jednak jaką skalę to obejmie.
W niedzielę późnym wieczorem
dostałyśmy z Nikolą smsy od Wiki. Myślałam, że może przemyślała sobie sprawę i
chce przeprosić. Oczywiście się myliłam. I to bardzo, gdyż treść smsa to były
tylko dwa krótkie zdania. „Jak mogłaś to
zrobić? Nie chcę cię znać”. Wysyłając wiadomość do Nikoli bardziej się
postarała, chciała wiedzieć kiedy mnie nie ma by zabrać swoje rzeczy i
przenieść się do innego, tymczasowego mieszkania.
Zabolało. I to bardzo. Nie tylko
mnie, ale i Nikolę. Ona znała Wiktorię od dawna i widziałam, że ma do mnie żal
za to, że Wiki nie chce z nami mieszkać. Poczułam się bezradna. Mimo tego, że
chciałam to zmienić, nie wiedziałam jak. Próbowałam się nie przejmować, być
silna i liczyć na to, że jej przejdzie, jednak tym razem nie potrafiłam sobie z
tym poradzić. Siedziałam zamknięta w swoim pokoju nad książką i starałam się
czytać mimo zamglenia wzroku przez łzy zebrane w oczach. Spróbowałam do niej
zadzwonić, ale nie odebrała. Naprawdę chciałam, żebyśmy sobie wszystko
wyjaśniły i by było jak dawniej. Przez ostatni czas bardzo zżyłam się z Wiki,
także po takim smsie ma prawo boleć. Tylko dlaczego teraz, kiedy wydawać by się
mogło, że wszystko zaczyna się układać, od razu coś musi się psuć? Jak mam
wieść szczęśliwe życie, kiedy nawet przyjaciółki się ode mnie odwracają? Przecież
ja nic jej nie zrobiłam! Nic! Chciałam tylko sobie ułożyć życie z wyjątkową
osobą i Wiktoria nie ma prawa wtrącać się do tego, a co dopiero jeszcze o coś
mnie oskarżać!
Zrzuciłam książkę na podłogę i
schowałam twarz w poduszkę, która powoli robiła się coraz bardziej mokra.
Zaciągałam się jej wonią, resztkami zapachu Aleksa, który leżał na niej jeszcze
kilka godzin wcześniej. Wcale nie pomogło mi się to uspokoić, wręcz przeciwnie.
Nie mogłam uwierzyć, jak wszystko się zmieniło w tak krótkim czasie. Odkąd
pojechał moje życie powoli zaczęło się walić.
W poniedziałek poszłam jak zawsze
na zajęcia. Najpierw dwa wykłady i na końcu wf. Jak się okazało, nawet osoby z
mojego kierunku wiedziały o tym, że chodzę z jakimś siatkarzem. Najwidoczniej
ktoś interesował się Aleksem i rozpowiedział tą wiadomość. Moja grupka
znajomych tylko mi pogratulowała i życzyła „szczęścia na nowej drodze życia”.
Na pierwszym wykładzie usiedliśmy z tyłu auli i dyskretnie dyskutowaliśmy o tym
kim jest mój sławny chłopak. Zarówno koleżanki jak i koledzy byli bardzo
ciekawi jego osoby, dlatego postanowiłam przybliżyć im trochę jego postać.
Uległam ich prośbom, bym w niedalekiej przeszłości przedstawiła go im, a nawet
byśmy wszyscy wspólnie poszli się zabawić. Przynajmniej z nimi było jak wcześniej,
normalne rozmowy i żarty, mój chłopak nie zmienił ich stosunku do mnie.
Zaczynałam odzyskiwać wiarę w ludzi, którą straciłam całkowicie na wfie. Już w
szatni, kiedy się przebierałam, zauważyłam dziwne zachowanie niektórych
dziewczyn. Ewidentnie rozmawiały szeptem za moimi plecami, co mnie krępowało.
Nie byłam pewna, o czym rozmawiają, jednak nie mogłam się oprzeć wrażeniu, że
to ja jestem tematem gorących plotek. Postanowiłam się nie przejmować, a już na
pewno ich nie prowokować, także razem ze swoimi koleżankami jako jedne z
pierwszych poszłyśmy na salę gimnastyczną.
- Dziewczyny, w chcecie dziś zagrać? – spytała na początku
zajęć nasza wuefistka.
- Może być siatkówka? Kamila pewnie chce nam pokazać czego
się nauczyła od swojego CHŁOPAKA SIATKARZA! – krzyknęła Paulina, dziewczyna z
mojego roku, którą w sumie mało znałam. Jej głos odbijał się echem po hali
przez krótką chwilę, podczas której nikt się nie odezwał. Zaskoczyło mnie to.
Zmierzyłam ją wzrokiem, jednak postanowiłam nie zniżać się do jej poziomu, nie
wyzywać jej przy wszystkich.
- To może innym razem, dziś zrobimy sobie fitness i jogę,
może być? – błyskawicznie sama zaproponowała nauczycielka, zmieszana krzykami
Pauliny.
- Oczywiście, Kamili przyda się trochę ćwiczeń. Trzeba
trenować i by dorównać tempa chłopakowi siatkarzowi – ciągnęła dalej swoje
złośliwe spostrzeżenia. Po tych słowach drugi raz cała hala zamarła w głuchej
ciszy, czekając na moją reakcję. Gorące powietrze zgęstniało jeszcze bardziej i
czuć było iskry, jakimi strzelałyśmy do siebie oczami.
- Fajną masz zabawę, ale wybacz, nie dołączę! Ja ci niczego
nie zazdroszczę - odkrzyknęłam ze złością.
- Ja ci nie zazdroszczę, ja ci współczuję- zakpiła sobie.
- To zatrzymaj to współczucie dla siebie, a nie zajmuj mi
teraz głowy – powiedziałam, starając się trochę złagodzić sytuację. Mogła sobie
mówić co chce, jednak są to zwykłe słowa rzucane jak na wiatr. Zrobiła trochę
szumu, o którym niedługo pewnie wszyscy zapomną.
Było to ostatnie zdanie kłótni,
bowiem w tej chwili o swoim istnieniu przypomniała nam blada nauczycielka.
Zagroziła, że jeszcze któraś z nas zacznie wyzywać drugą to zostaniemy obie
wyproszone z zajęć. Zmusiło nas to do zakończenia rozmowy i pozostaniu przy
wymianie wściekłych spojrzeń. Paulina nie była Wiktorią, więc nie miałam
żadnych wyrzutów sumienia by walczyć zacięcie o swoją rację. Dziewczyna jednak
nie odważyła się nic więcej powiedzieć, dlatego zwycięsko zakończyłam dzień na
studiach.
Następne dni były spokojniejsze.
Nikomu nie wpadły już do głowy pomysły naśmiewania się ze mnie, dlatego mogłam
się na zajęciach w końcu skupić na nauce. W czwartek późnym wieczorem, kiedy
skończył się ostatni wykład na zewnątrz już się ściemniało. Poszłam z moją
grupą znajomych na przystanek, powoli każdy odjeżdżał swoim autobusem. Na końcu
przyjechał i mój, prawie pusty przez późną porę. Odkąd ogłosiliśmy z Aleksem,
że jesteśmy parą starałam się nie popadać w paranoję, jednak nie mogłam się
wyzbyć codziennie wrażenia, że wszyscy mnie obserwują. A szczególnie teraz,
jeden mężczyzna siedzący niedaleko mnie, gapi się na mnie szaleńczym wręcz
wzrokiem. Założyłam słuchawki i postanowiłam się tym nie przejmować. Wysiadając
odruchowo oglądnęłam się przez ramię i zobaczyłam tego faceta, który dziwnie
mnie obserwował. Wysiadł na moim przystanku i napotykając mój wzrok - ku mojemu
zdziwieniu - uśmiechnął się do mnie. Nie wyglądał jednak ani trochę
sympatycznie. Może to przez jego niepokojący wygląd? To dziwne, że tylko trochę
starszy ode mnie mężczyzna może tak niepokojąco wyglądać. Nie mam zaufania do
obcych ludzi.
- Hej, poczekaj! – krzyknął za mną, po czym podbiegł do
mnie. – Chciałabyś może wyjść gdzieś na drinka? Ja stawiam.
- Nie, dzięki – zbyłam go i szybkim krokiem ruszyłam przed
siebie.
- Ah no tak, zapomniałem. Przecież jesteś dziewczyną
Atanasijevica, nie możesz się umawiać z innymi – powiedział, udając zamyślenie.
Zaskoczyło mnie to, nie spodziewałam się po kimś takim, że zna Aleksa, a co za
tym idzie i mnie. Kolejna osoba, która uparła się na mojego chłopaka. Tym razem
to nie były żarty, facet zmroził mi krew w żyłach swoim wzrokiem. Rozglądnęłam
się dyskretnie dookoła, jednak nikogo więcej nie zobaczyłam. Zaczynałam czuć
się nieswojo będąc sama na ulicy z mężczyzną, który wygląda podejrzanie.
- No właśnie, więc ja już pójdę – odpowiedziałam mu.
Kierowałam się dalej do domu, ale on wytrwale szedł koło mnie.
- Zaczekaj, porozmawiajmy – uśmiechnął się nieprzyjaźnie i
chwycił mnie mocno za nadgarstek. Zaczynałam wpadać w panikę i coraz gorzej
szło mi udawanie, że jestem odważna i się nie boję. Starałam się ostrożnie
uwolnić rękę z uścisku. Nie mogąc iść dalej odwróciłam się do niego.
- Daj mi spokój, nigdzie nie pójdę – powiedziałam twardo.
- Proszę tylko o jednego drinka, chyba tyle możesz dla mnie
zrobić? – nie dawał mi spokoju, spojrzeniem wywołując u mnie gęsią skórkę.
Poczułam jego ciepły oddech na swojej twarzy, przesycony oparami alkoholu. -
Powiedz mi, co on w tobie widzi – chwycił wolną ręką kosmyk moich włosów i
odrzucił go na plecy.
Serce tłukło mi się w piersi jak
szalone. Chciałam krzyczeć, szarpać się i uciekać, ale ze strachu stałam
sparaliżowana. Analizowałam jego ruchy mając nadzieję, że niedługo nadejdzie
odpowiedni moment na ucieczkę. Bałam się, że gdybym teraz zaczęła uciekać nic
dobrego by z tego nie wyszło, a jeszcze nie znalazłam się w sytuacji realnego
zagrożenia. Zobaczyliśmy światła jadącego samochodu, co zapaliło ognik nadziei
w moim sercu. Facet jednak chwycił mnie drugą ręką za ramię i pociągnął
brutalnie na chodnik z dala od ulicy, gdzie się zatrzymaliśmy. Zacisnął
niespodziewanie dłonie na mojej ręce na co zasyczałam głośno z bólu i upadłam
na kolana, zapewne raniąc sobie skórę. Zaczęłam się przeklinać w myślach, że
nie mam spodni tylko spódnicę.
- Ani to ładne, ani sławne – kontynuował swoją przemowę
patrząc na mnie z góry okropnym wzrokiem. Teraz, kiedy klęczałam moje szanse
ucieczki spadły do zera. W przypływie poczucia bezsilności zalałam się łzami,
przez które nie widziałam co się koło mnie dzieje. Zerwałam się szybko, udało
mi się wstać, jednak o biegu nie było mowy - ciągle mnie trzymał.
- Zostaw mnie – załkałam cicho, wydobywając z siebie resztki
sił. W jednym momencie usłyszałam głośny trzask i poczułam piekący ból na swoim
policzku w miejscu. Spodziewałam się już najgorszego, jednak nic więcej nie
nastąpiło. Mężczyzna puścił moją rękę.
- Gdy ktoś oferuje alkohol, wypada skorzystać z zaproszenia
– syknął cicho. Zobaczyłam, jak zostawia mnie i ucieka. Usłyszałam śmiech
ludzi, którzy zbliżali się do miejsca, w którym byłam – to oni najwidoczniej go
wystraszyli i zmusili do wycofania się.
Szybko wstałam, przez co
zakręciło mi się w głowie. Nie przejęłam się tym, tylko biegiem puściłam się do
domu. Trzęsącymi się rękami nieudolnie próbowałam trafić kluczem do zamka. W
torebce rozdzwonił mi się telefon i przestraszyłam się na tyle, że upuściłam
klucze. Szybko przełączyłam komórkę na tryb cichy i zaczęłam całą operację od
nowa. Przed drzwiami do mieszkania przetestowałam swój głos, by nie zdradził co
mi się przydarzyło. Kiedy przestał drżeć weszłam, krzyknęłam do Nikoli, że
wróciłam i zaraz się kładę, wrzuciłam swoje rzeczy do pokoju i poszłam do
łazienki.
Wyglądałam lepiej niż myślałam.
Niewielkie rany na kolanach, lekko czerwony ślad na policzku i zapuchnięte,
zapłakane oczy. Doprowadziłam się do porządku i wróciłam do swojego pokoju.
Wyciągnęłam telefon by sprawdzić kto dzwonił. Były już dwa nieodebrane
połączenia i jeden sms „Oddzwoń jak dasz radę”, oczywiście wszystko od Aleksa.
Chłopaka, przez którego od początku tygodnia spotykają mnie same przykre
sytuacje. Naprawdę spodziewałam się docinek od znajomych w związku z nim, ale
nigdy bym nie pomyślała, że siatkówką interesują się również mniej bezpieczni
ludzie. Bycie z Aleksem wydawało się być takie proste i przyjemne, a jednak
niesprawiedliwy świat nawet to potrafił zepsuć. Wróciły do mnie emocje z
momentu, kiedy zostałam obezwładniona. Kolejny raz słone łzy zaczęły
strumieniami spływać po moich policzkach, tym razem jednocześnie ze strachu i
ulgi, że nic mi się nie stało. Wrzuciłam komórkę z powrotem do torebki ,nie
mając najmniejszego zamiaru dzwonić do siatkarza i położyłam się na łóżku,
cicho łkając w poduszkę.
***
Powiem wam szczerze, że lubię ten rozdział. Napisałam go w czasie sesji, w czerwcu, między egzaminami i po prostu przelałam swoje negatywne emocje do niego. Pewnie to wyjaśnia niezbyt przyjemny klimat. ;)
Może akcja wyrwana z kosmosu, ale w końcu się dzieje coś mocnego i innego, potrzebowałam i takich momentów w tym opowiadaniu i chyba wtedy stwierdziłam, że teraz będzie teraz pasować.
Raz jest pięknie, innym razem na odwrót, takie uroki opowiadania. ;)
Pozdrawiam serdecznie!
***
Powiem wam szczerze, że lubię ten rozdział. Napisałam go w czasie sesji, w czerwcu, między egzaminami i po prostu przelałam swoje negatywne emocje do niego. Pewnie to wyjaśnia niezbyt przyjemny klimat. ;)
Może akcja wyrwana z kosmosu, ale w końcu się dzieje coś mocnego i innego, potrzebowałam i takich momentów w tym opowiadaniu i chyba wtedy stwierdziłam, że teraz będzie teraz pasować.
Raz jest pięknie, innym razem na odwrót, takie uroki opowiadania. ;)
Pozdrawiam serdecznie!
Wow O.o A było tak fajnie :( No ale kim był ten koleś?!
OdpowiedzUsuńA tamta koleżaneczka to sb mogła oszczędzić z tymi docinkami ;P
Mam nadzieję, że wszystko się ułoży i wgl. Niech Camille nie ma żalu do Aleksa o to wszytko... Przecież to nie jego wina, że inni ludzie są aż tacy głupi.
Czekam na kolejny, który mam nadzieję pojawi się za niedługo. Pozdrawiam ^.^
Prędzej czy później musiałby powstać taki rozdział. ;)
UsuńHmm no Kamila jednak nie powinna siatkarza oskarżać, ale potrzebuje trochę czasu dla siebie. Nie potrafiłam jej nic złego zrobić, także szybko weźmie się w garść. :)
Pozdrawiam! :)
O jej. Boże co za obleśny typ. Nie ogarniam tego w ogóle. I właśnie tak się kończą samotne przechadzki nocne. JA jak wysiadam z nocnego busa to biegnę do domu tak czy siak :)
OdpowiedzUsuńKurczę myślę, że ten dziwny żal do Aleksa jest nie dobry, bo nie jest to kompletna wina. Siatkówka to jego praca, że ludzie go kojarzą to już jest inna inszość. Mam nadzieję, że dziewczyna opowie chłopakowi o tym wszystkim i jakoś to sobie razem ułożą.
Pozdrawiam Anka
Kamila jest twarda, także raczej nic jej nie będzie po czymś takim, szczególnie, że tak właściwie nic jej się nie stało. :)
UsuńPozdrawiam serdecznie!
Takie rozdziały też są potrzebne, może nawet bardziej niż te 'sielankowe', bo w nich widać więcej emocji. Moim zdaniem ;) I oczywiście świetnie ci to wyszło. Życie nie jest kolorowe, a ta rozłąka z Aleksem coraz bardziej uświadamia Kamili jak bardzo brakuje jej Serba i jak silnym uczuciem go darzy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam : *
Donius.
Świetnie ujęłaś sytuację Kamili, nic dodać nic ująć - też tak uważam. :)
UsuńPozdrawiam serdecznie!
5 rozdział na spell-a-loss.blogspot.com Zapraszam : *
UsuńNo nie, zaczynam tracić wiarę w ludzkość.
OdpowiedzUsuńEwidentnie nie toleruję ludzi, którzy nie potrafią przyjąć do siebie szczęścia innych i co najgorsze, nie wstydzą się tego pokazywać, a co jeszcze gorsze - cieszy ich to.
Bo chyba tylko tak można skomentować beznadziejne zachowanie Pauliny, o ile nie pomyliłam jej imienia. A owego Pana Od Drinka nie będę komentować, ale dostałby ode mnie ostrego kopa w tyłek, no ludzie!
Aleks, proszę Cię, wracaj do Krakowa, albo bierz Kam do siebie, bo mnie rozrywa od środka jak widzę tych zawistnych ludzi.
To tyle z mojej strony, musiałam wylać swoje sfrustrowanie :D
Buziaki & 23 rozdział, jeśli znajdziesz chwilę: http://nad-przepasciaa.blogspot.com/ :*
Niestety różni ludzie się zdarzają, a zazdrość nie jest niczym rzadkim.
UsuńŻycie nie jest takie proste, żeby Kam pojechała do Bełchatowa, kiedy całe jej życie jest w Krakowie ;)
Na Twoim blogu jestem cały czas na etapie nadrabiania, powoli mi to idzie ale już niedługo będę na bieżąco.
Pozdrawiam! :)
Powiem tyle: life is brutal ;d and full of zasadzkas and sometimes kopas w dupas.
OdpowiedzUsuńTeż lubię ten tekst xD dobrze komentuje ten rozdział :P
UsuńPozdrawiam!