piątek, 20 września 2013

Rozdział IX


UWAGA! Przepraszam, że mam zaległości w Waszych blogach i przepraszam, że tak długo tutaj nie ma notki. Nie mam czasu się zebrać i dodać tu czegoś, cały czas to odkładam na później. Ale staram się wszystko nadrobić szybko i mam nadzieję, że już niedługo dodam tu nową notkę.



It's a new dawn, It's a new day
 It's a new life,
  For me...  And I'm feeling Good
   Muse – Feeling Good





Ostatnie chwile przed imprezą wywołały wielką krzątaninę w mieszkaniu. Trzy osoby biegające tam i z powrotem uczyniły w korytarzu mocny huragan, trącając się i przepychając w wejściach do pokoi. Nawet zachowanie ostrożności nic nie pomogło.
- Przepraszam! – krzyknęłam, kiedy wychodząc z pokoju wpadłam z impetem na Cupka, który niósł w rękach podgrzewacze. Świeczki hałaśliwie rozsypały się po podłodze. Szybko schyliłam się by pomóc je pozbierać.
- Cupković, co ty tam robisz z tymi świeczkami? – krzyknął Aleks z salonu, na co zachichotałam.
- Zachciało im się odpoczynku na ziemi– zaśmiał się Cupko podnosząc ostatnie sztuki.
- Człowieku, czy ty potrafisz zrobić cokolwiek dobrze? – podszedł do nas Alek z niewyraźną miną.
- To się dziś okaże – odpowiedział Konstantin szybko i pomknął do salonu.
- Trzeba coś jeszcze zrobić? – spytałam chłopaka.
- Nie, już wszystko skończone. Możemy się stroić – powiedział i poszedł do swojego pokoju.
- Cam, chodź tu do mnie, pomożesz mi jeszcze! – usłyszałam wołanie Konstantina.
Po chwili byłam już w pokoju. Stół był bogato zastawiony najróżniejszym jedzeniem. Cupko pomajstrował chwilę przy swoim iPhonie w stacji dokującej i z głośników poleciała muzyka niczym sąsiedzi robiący remont. Hałaśliwe tony odbijały się echem od ścian jeszcze bardziej zwiększając swoją słyszalność do tego stopnia, że czułam wibracje po swoim ciele. Cupković usiadł na sofie i kiwnął głową bym się do niego dosiadła. Nalał sobie do szklanki jakiegoś soku o malinowym kolorze i w pokoju uniósł się słodki, owocowy zapach, zwiastujący przyjęcie.
- To jak wam się układa z Aleksem? – popatrzył na mnie przenikliwym wzrokiem, starając się chyba dotrzeć do skrywanych przeze mnie zakamarków duszy. Ciepłe, przyjazne spojrzenie ustąpiło miejsce świdrującemu wzroku. Ewidentnie starał się coś ze mnie wyciągnąć.
- Czemu się jego o to nie spytasz? – odparłam odwracając wzrok. Nalałam sobie tego samego soku i napiłam się, unikając mówienia czegoś więcej.
- Ciekawy jestem twojego zdania – powiedział jakby od niechcenia. Zaczęłam się zastanawiać czego może ode mnie chcieć, w końcu to Alek jest jego przyjacielem, mówią sobie wszystko. Nawet to, czego ja nie wiem…
- Co on ci powiedział? – powiedziałam trochę za głośno, obawiając się różnych rzeczy. Wiadomo, że Alek się zwierza z Cupkowi. Zarówno z dobrych rzeczy jak i tych złych.
- Nie, to nie tak. Alek ostatnio mało o tobie mówi, trochę mnie to zaniepokoiło – stwierdził zadumany, a jego słowa trochę mnie wystraszyły. – Przepraszam, nie powinienem się wtrącać w wasze życie. Cieszyłem się ze szczęścia Aleksa, rzadko której dziewczynie udaje się ujarzmić go na dłuższy czas. Chcę, by wam się udało.
- Wiesz, wcale nie pomogłeś – ucięłam jego wywód twardo, jednak na Cupka nie mogłam się gniewać. – Dla twojej wiadomości układa nam się świetnie i to, że o mnie nie mówi nie oznacza, że musisz robić alarm i siać panikę.
- Tak, wiem! Ale co poradzić, że się martwię. Alek jest dla mnie jak brat a i ty nie jesteś mi obojętna. Nie chcę by cię skrzywdził czy coś… - zawahał się mówić dalej. Pewnie zdał sobie sprawę, że brnął dalej w nieciekawe bagno.
- Konstantin, cieszę się, że się o mnie martwisz, ale wydaje mi się, że nie musisz. Alek jest świetnym facetem, dogadujemy się wspaniale, wszystko w porządku – zanim wstałam z sofy poklepałam go po ramieniu z krzepiącą miną mając nadzieję, że to go trochę uspokoi.
- Nie wiesz w co się pakujesz – cichutko wbił we mnie ostrą szpilę. Najwidoczniej planował, by jego słowa do mnie nie dotarły, ale nawet głośna muzyka nie przeszkodziła mi w dosłyszeniu ich. Zamarłam na ułamek sekundy zaskoczona, jednak nie dałam po sobie poznać, że to usłyszałam.
Przemknęłam do pokoju Alka, który dalej nieubrany grzebał w swojej szafie i od razu zajęłam się różnymi czynnościami. Wszystko po to, by zagłuszyć różne myśli toczące ze sobą walkę w mojej głowie. Wyciągnęłam zawartość swojej torby. Położyłam na łóżku dwie sukienki, które miałam przygotowane na dzisiejszą noc. Dalej nie mogłam się zdecydować, która jest lepsza.
- Doradź mi. Którą ubrać? – spytałam spokojnym głosem Aleksa.
- A one czymś się różnią, oprócz kolorem? – popatrzył na mnie z głupią miną. - Może żółtą?
- Dobra. To ja się ubieram a ty pokaż mi co masz dla siebie.
Założyłam na siebie cytrynową sukienkę z dużą ilością falbanek i czarnym pasem z kokardą. Wyglądała na elegancką, jednak przez swój krój, który więcej odsłaniał niż zakrywał, idealnie nadawała się na imprezę. Do tego czarne dodatki i mogłam witać w progu zawodników Skry Bełchatów.
- Wyglądasz cudownie – skomentował mój wygląd, kiedy oderwał się od grzebania w swojej szafie. – To co proponujesz mi założyć?
Podeszłam do jego szafy i szybko przeglądnęłam jego koszule, które wisiały chaotycznie na wieszakach.
- Ta jest świetna, przymierz. I do tego jakieś jeansy – podałam mu koszulę w kolorze bladej cytryny, która fajnie pasowałaby do mojej sukienki. Aleks wybrał do tego jasne, przetarte jeansy. W jeszcze wilgotnych włosach tak ubrany wyglądał naprawdę rewelacyjnie.
- Wow – zatkało mnie. – Zdecydowanie za często chodzisz ubrany w klubowe ubrania.
- Taka praca, ubrania od sponsorów – wzruszył ramionami. – Ale fakt, gdyby nigdy bym nie założył tej koszuli, całkowicie o niej zapomniałem. A wygląda dobrze.
- To teraz czas na włosy. Siadaj, wysuszę ci szybko i będziesz mógł iść do Konstantina – wskazałam mu krzesło a sama poszłam do walizki po swoją suszarkę. Chciałam nasłać Alka na Cupka, ciekawa byłam czy z nim też porozmawia albo zdradzi mu co mi powiedział.
Ciepłe powietrze przepływało między moimi palcami i włosami Alka, które stawały się sprężystymi lokami. Monotonny dźwięk suszarki pozwolił mi się uspokoić na tyle, że w głowie miałam pustkę. Najwidoczniej zbyt intensywna praca mózgu chwilę wcześniej sprawiła, że teraz się po prostu wyłączył. Bawiłam się włosami Aleksa korzystając z chwili, podczas której nic nie wytrącało mnie ze spokoju.
- Pamiętasz naszą pierwszą rozmowę na twitterze? Pisałam, że nigdy nie będę wzdychać do twoich loków. Zmieniłam zdanie, są zbyt cudowne by ani razu ich nie pochwalić – zmierzwiłam mu ostatni raz włosy i zostawiłam je w artystycznym nieładzie. – Jesteś wolny, teraz czas na mnie.
Aleks poszedł do Cupka a ja zmieniłam końcówkę suszarki na dyfuzor i z wilgotnych włosów wyczarowałam delikatne fale. Do tego czarny, mocny makijaż, błyszczyk, naszyjnik, bransoletka, kolczyki i szpilki na nogi. Każdy szczegół był ważny i mógł zaważyć o opinii siatkarzy o mnie. Nie chciałam źle wypaść, musiałam wyglądać idealnie. Miałam nadzieję, że lustro nie kłamie i rzeczywiście wyglądałam tak pokazywało. Dalej przypominałam siebie, czyli z niczym nie przesadziłam, ale wyglądałam dobrze. Gustownie, elegancko i jednocześnie pociągająco. Efekt mi samej się bardzo podobał i uznałam, że więcej nie mogę już zrobić. Postanowiłam wyjść do chłopaków, których śmiech niósł się po mieszkaniu.
- Wszystko gotowe czy w czymś pomóc?– spytałam, wchodząc do kuchni.
Przerwali rozmowę. Ich miny potwierdziły to, co widziałam w lusterku. Aleks szybko jednak się opanował, uśmiechnął się zadowolony i mrugnął do mnie oczkiem, natomiast zaskoczony Konstantin miał problemy z wysłowieniem się.
- Yy.. No stary, to ci się dziewczyna udała – wydukał w końcu. – Możesz mnie zmienić, zrób jeszcze kilka koreczków a ja się pójdę przebrać. Najpierw szynka, później papryka, ser i oliwka. Nie pomyl kolejności!
- Poradzę sobie, spokojnie – zaśmiałam się z paniki w jego oczach. Kto by się przejmował jakimiś koreczkami?
- Nie pomyl! – krzyknął jeszcze zanim wyszedł z salonu.
- On już się nie ma czym przejmować? – spytałam Alka, który podjadał oliwki z miseczki.
- Właśnie ma i dlatego woli się przejmować byle głupotą. Chce, by wszystko było perfekcyjne. Także pamiętaj. Szynka, papryka…
- Wiem, wiem! – przerwałam mu.
Dokończyłam nabijanie składników na wykałaczki rozmawiając i żartując z Aleksem. Niedługo wrócił Cupko, który również się postarał dobrze wyglądać. Założył czarne spodnie, grafitową koszulę, włosy postawił na żelu.
- Wow, Konstantin, wyglądasz rewelacyjnie! – zawołałam, ale jego mina pełna zwątpienia świadczyła o tym, że mi nie wierzy. – Nie tak dobrze jak Aleks oczywiście, ale już ci niewiele brakuje – żartowałam z niego.
- Aleks, twoja dziewczyna jest pyskata! Ah no tak, świetnie się dobraliście – powiedział, na co wszyscy wybuchliśmy śmiechem. Nagle usłyszeliśmy dzwonek do drzwi.
- To pewnie Jelena – powiedział Cupko, po czym wyszedł jej otworzyć.
Pierwsza osoba, którą mam dziś poznać. Wrócił mi stres związany z tym, czy przyjaciele Aleksa mnie zaakceptują. Postanowiłam się czymś zająć. Schowałam niepotrzebne jedzenie do lodówki a tacę ze skończonymi koreczkami położyłam na stół w salonie. Usiadłam na skórzanej sofie i cicho westchnęłam.
- Stało się coś? – zapytał uprzejmie Aleks, siadając koło mnie.
- Denerwuję się. A jak mnie twoi kumple nie polubią?
- To się nimi nie będziemy przejmować. Nie muszą cię lubić, nie jesteś ich dziewczyną tylko moją. Zresztą, ciebie się nie da nie lubić – powiedział zdecydowanie, próbując mnie wesprzeć. Szczerze mówiąc, nie udało mu się. Oparłam się o jego klatkę piersiową a on objął mnie ramieniem. Równy rytm jego oddechu tuż nad moim uchem pozwolił mi się trochę uspokoić.
- Chciałabym mieć nadzieję, że tak będzie – powiedziałam i wstałam z sofy. W samą porę, gdyż do pokoju wszedł Konstantin z dziewczyną.
- Poznaj Camille, cudowną dziewczynę naszego kochanego Aleksa – powiedział do sympatycznie wyglądającej szatynki. – Cam, poznaj Jelenę.
- Hej, cieszę się, że w końcu cię poznałam! – powiedziała radośnie, podeszła i mnie uścisnęła. – Cupko mi tyle o tobie opowiadał. Sam cię nie znał, powtarzał to co sam słyszał od Aleksa. Nawet nie wiesz jak się cieszę, że on sobie w końcu kogoś znalazł. Lepiej późno niż wcale, a na taką wspaniałą i piękną dziewczynę jak ty warto czekać. Masz śliczną sukienkę! Chodź do mnie, pogadamy, pomożesz mi też coś wybrać – zagadała sympatycznie, co mnie trochę ośmieliło.
- Hej, mi też miło cię poznać – odpowiedziałam jej.
Zdecydowałam się z nią pójść, wydawała się być naprawdę miła. Zresztą jak dziewczyna Cupka mogłaby nie być miła? Już po samej radości poznania mnie można wyciągnąć wniosek, że jest podobna do Konstantina, muszą świetnie do siebie pasować. Dobrze, jak się z nią zaprzyjaźnię, ona obraca się w towarzystwie siatkarzy od dawna.  Może pomóc mi odnaleźć się w siatkarskim świecie, do którego mam dzisiaj wejść.

***

Króciutko, króciutko dziś. Sama jestem zaskoczona, że jeszcze nie ma imprezy. Najwidoczniej podzieliłam te rozdziały na krótsze i sama o tym zapomniałam. Ale przyjęcie jest długie i w sumie dobrze, że będzie osobno.
Jak są jakieś błędy to przepraszam, tyle razy pracowałam nad tym rozdziałem, że mogłam się w nim pogubić.
Długo nie było tu rozdziału, ale wracam i znów będę dodawać, jednak nie wcześniej niż za tydzień będzie następny.
Tak się zastanawiam czy to w ogóle ktoś jeszcze czyta. xD Jak tak to miło, że komuś się chce poświęcić swój czas. Zawsze powtarzam, że to opowiadanie piszę dla siebie bo chcę chociaż jedno w swoim życiu skończyć ale miło jak ktoś to doceni. ;)
Co do Andersona to wiem, że nie każdy musi go lubić i się nie zdziwię jak zostanie krytykowany. Nie będzie jakąś specjalnie ważną osobą, na pewno nie będzie ważniejszy niż Aleks. W sumie to chyba rozdziały z nim będą pod koniec opowiadania. Jego osoba jest ciągle na etapie dopracowywania. ;)
Pozdrawiam i do usłyszenia! 

poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Ogłoszenia!!

UWAGA!!! By dodać komentarz pod tą notką należy kliknąć nazwę notki (ogłoszenia) i wtedy, po otwarciu się strony, na dole pojawi się normalne okienko do wpisywania komentarzy. 

W związku z problemami z blogspotem nie da się kliknąć opcji "dodaj komentarz" ze strony głównej i trzeba wchodzić adres url notki. Nie wiem z czego to wynika, ale staram się to jak najszybciej naprawić. 

Jak widać zmieniłam szablon bloga (podziękowania dla Selene za wykonanie!). Zdradza on kto będzie nowym, ważnym bohaterem opowiadania. Matt i Aleks to osoby z różnych światów, jednak od dawna planowałam ich obu w tym opowiadaniu i już niedługo Anderson będzie miał swój debiut tutaj. :)


----------------------------------------------------------


Jeśli by ktoś tu zaglądnął szukając informacji dlaczego nie ma nowej notki - kilka słów wyjaśnienia.

Z racji zbliżającego się września i co za tym idzie - egzaminów na studiach - jestem (dla własnego dobra) zmuszona wziąć sobie urlop od bloga.

Każdy kto pisze wie, że zajmuje to trochę czasu, szczególnie, kiedy nie ma się akurat zbyt dużego natchnienia i nie potrafi się złożyć nawet jednego zdania. U mnie w jednym czasie złożyło się i to, i egzaminy, co spowodowało taką a nie inną decyzję.

Nie będzie to długa przerwa. Myślę, że po 9 września zacznę od nowa dodawać.

Jest szansa, że w tym bądź następnym tygodniu coś dodam. Zależy od tego czy będę mieć czas i możliwość. Jeśli tak, normalnie poinformuję, jak zawsze przy dodaniu rozdziału. :)

Poza tym, chciałabym zrobić małą rewolucję w swoich kończących się zapasach i przede wszystkim przyspieszyć wejście w akcję nowego bohatera. :)
Pozdrawiam!

wtorek, 20 sierpnia 2013

Rozdział VIII




Sometimes you don’t know where we’re going
 Sometimes I feel you should be crawling back to me
  Time is ticking by without us knowing
   Nero - Guilt


W piątek obudziłam się wcześnie rano. Na początku byłam rozmarzona przez swoje sny, jednak szybko przypomniałam sobie wydarzenia z poprzedniego dnia. Chciałam poleżeć jeszcze w łóżku i wrócić do pięknych nocnych marzeń, jednak nie miałam na to dziś czasu. Skrycie przemknęłam do łazienki by skontrolować swój wizerunek, sprawdzić czy mogę pokazać się dziś ludziom. W lusterku zobaczyłam swoją twarz, ale jakby trochę inną. Przemęczonym wzorkiem na próżno doszukiwałam się iskierek w swoich tęczówkach, widząc jedynie doświadczone niedawnymi doświadczeniami oczy. Na policzku widać było zaczerwieniony ciągle ślad, jednak warstwa makijażu skutecznie go zakryła. Mimo wczesnej pory w kuchni spotkałam Nikolę, która jadła śniadanie.
- Cześć, a co ty tak wcześnie wstałaś? – spytałam ją, zalewając sobie herbatę.
- Dołożyli mi dziś dodatkowe zajęcia! O tej porze! Wyobrażasz to sobie? Ćwiczenia o wschodzie słońca? Ja nie – powiedziała podirytowana Nikola. – A ty jak tam, nie dość, że późno wracasz to jeszcze wcześnie wstajesz. Co tam wczoraj robiłaś?
- Byłam ze znajomymi na pizzy po zajęciach.
- Fajnie masz, imprezy codziennie. Wybierasz się jutro do Bełchatowa, co nie? – spytała mnie, a ja się chwilę zawahałam z odpowiedzią.
- Tak, jadę. Mam już kupiony bilet, więc o 13 powinnam być już na miejscu.
- Nawet nie wiesz jak ci zazdroszczę! Spotkasz się z siatkarzami! Załatwisz mi autografy? – prosiła mnie.
- Nie, nie będę z siebie robić idioty. Jadę na imprezę a nie konferencję prasową – zażartowałam. - Kto wie, może sama będziesz mieć okazję o nie poprosić.
- Kiedyś pewnie tak. Także miłej zabawy, zaprzyjaźnij się tam z wszystkimi. Ja lecę zaraz na zajęcia a potem od razu do domu wracam. A ty już powiedziałaś swojej rodzinie o Aleksie?
- Jeszcze nie. Ich to raczej nie interesuje z kim się umawiam. Ale pewnie niedługo będę musiała im powiedzieć.
- Żartujesz sobie? Nie byliby zadowoleni z twojego sławnego chłopaka? Na pewno będą szczęśliwi – powiedziała, wkładając naczynia do zlewu. – Ja już zabieram swoje rzeczy i idę, trzymaj się, miłej zabawy ci życzę!
Dokończyłam jeść śniadanie i wróciłam do swojego pokoju. Nie miałam zamiaru iść dziś na zajęcia, w końcu miałam tylko dwa wykłady. Zdecydowałam, że poświęcę dzisiejszy dzień na pakowanie się. Położyłam się na łóżku i sięgnęłam po torebkę. Przypomniało mi się o ciągle wyciszonej komórce. Czekały na mnie tylko trzy smsy, jeden od mamy i dwa od Aleksa. Szybko oddzwoniłam do mamy.
- Cześć Kamila. Wracasz dziś do domu? – spytała na powitanie.
- Hej, nie wracam. Dlatego dzwonię.
- Szkoda, wszyscy tęsknią, długo cię już nie było. Tak bardzo gnębią na tych studiach?
- Trochę. W przyszłym tygodniu mam same kolokwia i chcę zostać kolejny weekend i się pouczyć – skłamałam gładko.
- No to ucz się tam kochanie. Wiadomo, że studia najważniejsze. To ja zadzwonię w tygodniu to pogadamy.
- Okey, cześć. Pozdrów rodzinę ode mnie.
Rozłączyłam się. Rozmowa z mamą podniosła mnie trochę na duchu. Przykro mi było, że nie wrócę kolejny raz ale przecież miałam dużo lepsze plany na spędzenie wolnego czasu. Otworzyłam smsy od Aleksa, który najwidoczniej zaczynał się niepokoić.
„Przyjedziesz jutro?”
„Coś się stało?”
Włączyłam laptopa, odpaliłam skype’a i zadzwoniłam do Aleksa, który akurat był dostępny.
- Hej – zaczęłam nieśmiało. Było mi głupio, że się do niego nie odzywałam i nie zdziwiłabym się, jakby był obrażony. – To mogę jutro przyjechać?
- Cześć – powiedział bez żadnego entuzjazmu, co mnie ukłuło w sercu. – Jak chcesz to przyjeżdżaj, twój wybór.
- Obraziłeś się czy co?
- Ja? To ty mi powiedz, czemu nie chcesz mi dać znaku życia, tylko mnie unikasz.
Zawahałam się przed odpowiedzią, nie wiedziałam jak mu wszystko wyjaśnić. Powinnam mu powiedzieć?
- Przepraszam, ja ci wszystko wytłumaczę, ale to nie jest rozmowa na skype’a. Jak przyjadę to pogadamy, dobra?
- Stało się coś? – spytał twardo, czekając na odpowiedź.
- Można tak powiedzieć, ale nie martw się, wszystko w porządku – starałam się go uspokoić.
- Nie, nie jest. Widzę, że nie jesteś sobą.
- Aleks, powiedziałam tak byś wiedział, że to nie twoja wina i że nie masz się o co obrażać. Wszystko ci wyjaśnię, ale jutro, dobrze?
- Niech ci będzie. Czyli przyjeżdżasz?
- Tak, koło 13 będę na dworcu. Jak tam przygotowania do imprezy? – postanowiłam zmienić temat.
- Kiepsko. Tak naprawdę to czekam na ciebie, pojedziemy razem na zakupy i załatwimy wszystko.
- A to mają być jakieś urodziny lub inna okazja? Trzeba coś specjalnego przygotować?
- Nie, zwykła impreza. Muzyka, jedzenie, alkohol. Mamy teraz przerwę od meczów więc chcemy się wszyscy trochę zabawić. Zaufaj mi, będzie świetnie.



Trochę po 12 wysiadłam na dworcu. Wyszłam przed budynek, usiadłam na ławce i czekałam na Aleksa, który ma mnie odebrać. Nie spodziewałam się go teraz, jednak niedługi czas później zobaczyłam białego Evoque’a zajeżdżającego na parking. Moje zdziwienie sięgnęło zenitu, kiedy z miejsca kierowcy wysiadł Aleks. Pomachałam mu, by wiedział, gdzie czekam.
- Ty masz prawo jazdy? – wypaliłam na początku.
- Hej słońce, też tęskniłem – odpowiedział z przekąsem i dał mi buziaka w policzek.
- Cześć. Ale naprawdę… Nie wiedziałam. To czemu Konstantin wszędzie cię wozi?
- Bo on ma auto. I jemu się ono przydaje. No a przecież i tak wszędzie jeździmy razem. Ale dziś on przygotowuje mieszkanie a my robimy zakupy, więc ja jestem szoferem. Zapraszam do samochodu – uśmiechnął się sympatycznie.
Wziął ode mnie moją walizkę na kółkach i włożył ją do bagażnika kiedy ja zajmowałam miejsce pasażera obok kierowcy. Nie mogłam się nadziwić widokowi Aleksa, który odpala i kieruje samochodem.
- Ty na pewno umiesz nim jeździć? To duży samochód, z mocnym silnikiem. Kiedy ostatni raz kierowałeś? Nie żebym się bała.
- Często jeżdżę na krótkie trasy, także nie martw się – chłopak bawił się jedną ręką przy komputerze, włączył klimatyzację i radio, po czym położył ją na moim kolanie.
- Nie powinieneś trzymać kierownicy? – śmiałam się z tego, co robi.
- A ty nie powinnaś mi o czymś powiedzieć? – zerknął na mnie kątem oka. Niepotrzebnie ruszał teraz ten temat.
- Nie przypominam sobie nic takiego – bałam się, że to, co mnie spotkało może w pewnym stopniu zaważyć na naszym związku, nie chciałam mu tego mówić.
- Cam, nawet nie próbuj się wykręcać. Musimy rozmawiać i sobie ufać. Już mów co się stało, że przestałaś się do mnie odzywać. Nawet nie wiesz jak mnie to poruszyło, nie mieć żadnej wiadomości od ciebie przez taki długi czas.
- Okey, niech ci będzie. Przez cały tydzień miałam z twojego powodu nieprzyjemności, a dwa dni temu ktoś na mnie… tak jakby napadł. Nic mi się nie stało, wszystko w porządku.
Powiedziałam to tak szybko na jednym wydechu mając nadzieję, że chłopak nie wyłapie ostatniego. Nie przyniosło to jednak takiego efektu. Szarpnął zaskoczony samochodem prawie dobijając do samochodu jadącego na pasie obok, zajechał na pobocze i drżącą ręką wyłączył radio.
- Że co?! – wykrzyknął, patrzył się na mnie przerażonym wzrokiem czekając na odpowiedź i najwidoczniej mając nadzieję, że się przesłyszał.
- Nic mi się nie stało, żyję – próbowałam go pocieszyć. – Nie możesz tutaj stać samochodem.
- Daj spokój. Mów co się stało.
Opowiedziałam mu co mnie spotkało, jednak swoje emocje z tej nocy zostawiłam dla siebie. Wystarczająco straszna była sama historia, bez ubarwiania jej w mój lęk. Chciałam, by się tym nie przejmował, ale to nie byłoby w jego stylu. Całkowicie stracił swój dobry humor. Nie skomentował tego, tylko ruszył dalej w drogę, nerwowo kierując i jadąc zdecydowanie za szybko.
- Aleks, nie przejmuj się. Przecież nic się nie stało, nic na to nie poradzisz – próbowałam go przekonać. – Nie mów mi, że się o to obwiniasz.
- A kto ma się obwiniać jak nie ja?! – krzyknął z wyrzutem. – Nie mogę uwierzyć, że coś takiego ci się przytrafiło. I to właśnie przeze mnie. Przepraszam, nie spodziewałem się. Powinienem być z tobą, troszczyć się o twoje bezpieczeństwo. A najwidoczniej zostawienie cię samej w Krakowie było błędem.
- To co?! Jak mógłbyś mi pomóc? Nie jesteś moim ochroniarzem.
- Jestem twoim chłopakiem! To samo w sobie oznacza, że mam cię ochraniać. Co za bezczelny typ, który ci to zrobił. Uwierz, że chciałbym tam być przy tobie. Nie wybaczyłbym sobie, gdyby coś ci się stało! I to przeze mnie! – krzyczał. W tym momencie w ogóle nie przypominał swojego miłego wcielenia. – Także nie zdziw się, że póki jesteś ze mną nie będę cię odstępować nawet na krok.
-  Oh proszę cię…



Aleks zatrzymał się na parkingu pod Olimpią, po czym poszliśmy do spożywczego sklepu. Krążyliśmy między półkami pakując do wózka wszystko, co przyda się na imprezę. Powoli zapełniał się górą jedzenia. W pewnym momencie Aleks wrzucił kilka kolorowych opakowań. Sięgnęłam po jedno.
- Balony? Baloniki dmuchane? Serio?!
- Cupko lubi balony – puścił do mnie oczko.
- Normalnie jak dzieci jesteście. Sami będziecie je dmuchać, nie licz na moją pomoc. Wydaje mi się, że mamy wszystko oprócz alkoholu. Chodź ze mną, ja nie wiem co wy pijecie.
- To jest akurat proste, pijemy wszystko, byleby było dużo – zażartował.
Włożyłam po dwie butelki wódki i wina, które mi wskazał, a on zajął się ładowaniem piwa.
- Wystarczy tyle? – spytałam się ironicznie, kiedy nad wózek zaczynały wystawać puszki i butelki.
- Żartujesz sobie? Przecież tyle wódki zniknie zanim się zabawa zacznie!
Dołożył jeszcze trzy razy tyle co ja i dopiero wtedy uznał zakupy za skończone. Wróciliśmy na parking i ledwo wszystko pomieściliśmy wszystko do bagażnika SUVa. Aleks ruszył i po krótkim czasie zaparkował na małym, uroczym osiedlu. Wysokie bloki świeżo pomalowane na delikatne, pastelowe kolory były porozdzielane od siebie pasami gęstej zieleni. Zza koron drzew nieśmiało przebijało słońce, ptaki śpiewały niczym w lesie. Gdybyśmy jadąc tu nie przejeżdżali przez centrum miasta nigdy bym nie uwierzyła, że to dalej jest ta sama miejscowość.
- Tutaj mieszkasz? Urocze miejsce! – zachwycałam się nad lokacją.
- Podoba ci się? Klub wynajął nam na tym osiedlu mieszkanie. Konstantinowi się podobało tu od początku, ja się musiałem trochę przekonać do tego miejsca. To jest mój blok. Widzisz to mieszkanie, na szóstym piętrze, z otwartym oknem? To akurat pokój Cupka.  Oprócz wspólnego salonu, przedpokoju i kuchni każdy z nas ma swój pokój i własną łazienkę, naprawdę fajna sprawa takie mieszkanie.
Obładowani reklamówkami a Alek na dodatek moją walizką wjechaliśmy windą na odpowiednie piętro.
- Witaj u mnie – otworzył drzwi i puścił mnie przodem.
Moim oczom ukazało się ogromne mieszkanie. Ba, prawdziwy apartament rodem z amerykańskich filmów. Dużo wolnej przestrzeni i stylowe, nowoczesne meble. Alek zostawił moją walizkę w holu, a zakupy zabraliśmy do kuchni, która była oddzielona od salonu barową ladą. Salon udowodnił mi, że to nie tylko hol był tak wspaniale urządzony, lecz reszta domu również. Skórzane wypoczynki, ogromny telewizor, luksusowe kotary w oknach i elegancki dywan pod szklanym stołem. Kuchnia nie gorsza, wręcz jakby wyjęta z magazynu o najdroższej architekturze wnętrz.
- Mieszkacie jak królowie. A ty na moje mieszkanie mówiłeś, że przytulne. Przecież to wygląda jak jakiś cholerny pałac!
- Twoje mieszkanie ma w sobie kobiecą rękę i przyjemny klimat. A to, to tylko zwykłe miejsce na odpoczynek między treningami i meczami. Przedstawiłbym ci Konstantina, ale skoro jeszcze tu nie przybiegł to musi być czymś zajęty w swoim pokoju. Później zajmiemy się zakupami, teraz pokażę ci swój pokój. Ja z góry przepraszam, nie zdążyłem jeszcze posprzątać… - zawahał się.
- Czyli co, nie chcesz mnie wpuścić do swojego pokoju? Myślisz, że ja bałaganu nie widziałam? – zaśmiałam się.
- A muszę? Bo szczerze mówiąc byłoby mi to na rękę.
- Chyba sobie żartujesz. Dziewczyna do ciebie przyjechała, niedługo goście przyjdą a ty nie posprzątałeś? Za karę się trochę teraz powstydzisz. Idziemy i sprzątniemy to szybko, na pewno przesadzasz i nie jest tak źle.
- Obiecaj mi, że nie uciekniesz, to ci pokażę. To nie moja wina, przez treningi nie mam czasu na obowiązki domowe. Przynajmniej swoją łazienkę mam wysprzątaną, to chociaż to powinno cię zadowolić.
Z niepewną miną wpuścił mnie do pokoju. Rzeczywiście wyglądał, jakby przez niego przeszło tornado. Mój pokój nie raz wyglądał podobnie, ale nigdy nie był aż w takim stopniu zagracony. Ubrania i kartki papieru walały się wszędzie, na stole talerze i opakowania po jedzeniu. Był to jednak tylko powierzchowny bałagan bo musiałam przyznać, że jest poodkurzane a na półkach nie było żadnego kurzu. Zajrzałam do jego łazienki, która była równie luksusowo urządzona jak cały dom – rzeczywiście akurat w niej panował nienaganny porządek.
- Eh… Spokojnie. Masz piękny pokój, tylko niepotrzebnie tyle rzeczy tu jest na wierzchu. Poradzimy sobie z tym w dziesięć minut – podniosłam pierwszy lepszy podkoszulek z podłogi. Wydawał się być czysty, tylko trochę pomięty. Drugi i trzeci to samo. – Ja się zajmę ubraniami a ty segreguj kartki. Co potrzebne na jedno miejsce. Śmieci do kosza.
Przeszłam kilka razy po pokoju, zajrzałam nawet pod łóżko i meble. Kiedy wszystkie ubrania znalazły się na łóżku zajęłam się segregacją. Do prania, do prasowania bądź do złożenia i schowania oraz kupka, których nie byłam pewna.
 - Miałeś to na sobie czy to po prostu wypadło z szafy i sobie leżało? – pokazałam mu szary podkoszulek, który wyglądał w porządku.
- To nie moje, Konstantina – powiedział, przerzucając kartki papieru po całym biurku.
- Okey. Czy Cupko miał to na sobie?
- On nie, ja miałem. Pożyczyłem się od niego.
- Kurde, Aleks! Gadaj ze mną poważnie – rzuciłam podkoszulek na kupkę „do prania”. – A bielizna leżąca w hurtowych ilościach pod łóżkiem była używana? I nie mów mi, że nie twoja – starałam się zachować powagę mówiąc to, jednak na końcu wybuchłam śmiechem i nie mogąc się powstrzymać padłam do pościeli na łóżko.
- Nie wiem. To wcale nie jest śmieszne – Alek zmieszał się trochę moim pytaniem. – Lepiej daj do prania.
Pomogłam mu jeszcze w zbieraniu kartek, przy czym moja rola ograniczyła się tylko do przeglądania i zastanawiania się co na nich właściwie pisze. Na końcu wzięłam pozostałości po jedzeniu i poszliśmy do kuchni. Zajęłam się zmywaniem talerzy podczas gdy on wyciągał wszystko z reklamówek.
- To idzie na imprezę. To do lodówki – mamrotał do siebie podczas tego zajęcia, co wywołało u mnie śmiech.
- Dlaczego się śmiejesz? – spytał tak samo rozbawiony jak ja.
- Bo szykujesz się na tę imprezę jakby to co najmniej ślub był.
- Po prostu brakuje nam rozrywki podczas sezonu to korzystamy z każdej okazji.
Skończyłam zmywanie po Aleksie i zajęłam się wykładaniem rzeczy na kryształową zastawę, która była przygotowana. Siedziałam na wysokim, barowym krześle i starannie układałam owoce. W pewnym momencie poczułam ręce obejmujące mnie od tyłu. Aleks oparł swoją głowę o moje ramię i patrzył jak kończę kompozycję z bananów, mandarynek i winogron.
- Jesteś kochana, dziękuję za pomoc – wyszeptał , muskając mój płatek ucha swoimi ustami. Dreszcz podniecenia przebiegł mi po ciele, szczególnie intensywnie odczuwalny w miejscach, gdzie mnie dotykał. Odsunął mi włosy z ramienia i złożył na mojej szyi mokry pocałunek, sunąc językiem i pozostawiając wilgotny ślad aż do mojego obojczyka. Obróciłam się na stołku i korzystając z okazji, że w końcu mogłam dosięgnąć jego ust, namiętnie go pocałowałam. Zdecydowałam się dyktować mu własne warunki, a on idealnie się do nich dostosowywał. Musiałam przyznać, że w całowaniu był absolutnie perfekcyjny. Pragnęłam go, tu i teraz.
- Pali się! Ludzie, pali się! – usłyszeliśmy głośne krzyki tuż obok nas. Aleks natychmiast odskoczył ode mnie przestraszony i zaczęliśmy się rozglądać co się dzieje.
- Nie reagowaliście na chrząkanie. Ani na delikatne zwracanie uwagi. Ani na moje głośne słowa. Dobrze, że chociaż został wam instynkt samozachowawczy – powiedział szczerzący się do nas Konstantin.
- Kurwa, Cupković. Chciałeś, bym zawału dostał? – krzyknął na kumpla Aleks.
- Nie. Chciałem byś mnie przedstawił.
- Camille, poznaj Cupka debila. Cupko debilu, poznaj Camille.
- Cześć – uśmiechnęłam się sympatycznie do niego. – Miło mi cię w końcu poznać. Aleksa nie słuchaj.
- Nie martw się, tak właśnie zawsze robię – zażartował, na co mój chłopak zrobił obrażoną minę.
- Cupko, zostawiamy ci zakupy. Zrób w końcu coś pożytecznego i przygotuj wszystko na imprezę. My idziemy – zdecydował stanowczo Aleks.
Rzuciłam Konstantinowi na pożegnanie spojrzenie pełne współczucia i wyszłam za Aleksem z kuchni.
Ledwo przeszliśmy przez próg kiedy zabraliśmy się za dokończenie czynności, którą nam brutalnie przerwał Cupko. Aleks, dla swojej wygody, żeby nie musiał się do mnie schylać, bez problemu podniósł mnie do swojej wysokości. Objęłam mu szyję rękami a biodra nogami. Czułam jego silną rękę podtrzymującą mnie z tyłu, drugą machał w przestrzeni by nie wejść na ścianę. Jedyne ślady, jakie po sobie po drodze zostawiliśmy to mój podkoszulek i stanik leżące gdzieś na podłodze. Cało dotarliśmy do pokoju. Aleks jednym ruchem zrzucił wszystkie papiery ze stołu bym mogła na nim usiąść i szybko pozbył się reszty ubrań, jakie mieliśmy na sobie. W pokoju słychać było tylko nasze ciężkie oddechy, stanowiliśmy plątaninę kończyn. Analizowałam ustami i palcami każdy centymetr jego ciała. Starałam się nacieszyć się jego wyrzeźbioną, umięśnioną sylwetką. Aleks nie pozostawał mi dłużny, pieścił ustami moją szyję i piersi, schodząc coraz niżej do wiadomego miejsca. Po pewnym czasie spędzonym na namiętnych pieszczotach spojrzał na mnie rozpalonym z podniecenia wzrokiem, zmysłowo bawiąc się palcami na moich biodrach, czekał na moje pozwolenie na dalsze działanie. W odpowiedzi przyciągnęłam go do siebie i namiętnie pocałowałam, dokładnie penetrując językiem wnętrze jego ust. Chłopak poświęcił jeszcze chwilę na rozpakowanie i założenie prezerwatywy, po czym zacisnął dłonie na moich pośladkach, asekurując mnie bym nie spadła ze stołu. Połączyliśmy się w bardzo niedelikatnym, erotycznym tańcu, który obaj dobrze znaliśmy. Wszystko inne przestało mieć dla nas znaczenie, liczyliśmy się tylko my. Nie ważny był przesuwający się pode mną stół z każdym stanowczym pchnięciem jego bioder. Czułam, widziałam i słyszałam tylko seksownie  pomrukującego Aleksa. Drobne kropelki potu zaczęły spływać po jego twarzy, pod rękami czułam napinające się mięśnie. Swoimi ruchami doprowadzał mnie do szaleństwa. Starałam się być cicho przez wzgląd na Konstantina w pokoju obok, jednak nie było to możliwe. Alek uciszył moje ciche jęki pocałunkiem i tak doświadczyliśmy trudnej sztuki niemal wspólnego szczytowania. Na koniec trwaliśmy w swoich objęciach, napawałam się zapachem Aleksa, czułam na swoich piersiach jego poruszającą się klatkę piersiową.
- Dziękuję – powiedziałam do niego, kiedy uspokoiłam swój oddech.
- Za co? – zdziwił się.
- Za uczynienie mnie najszczęśliwszą osobą na świecie.
- I wzajemnie – powiedział, z czułością całując mnie w czoło. – A wiesz, że właśnie spełniło się moje marzenie?
- Jakie niby? – spytałam, ciekawa odpowiedzi.
- Żeby kochać się z tobą kiedy masz na sobie tylko naszyjnik ode mnie.
- Ciekawe to marzenie. Miło mi, że pomogłam ci je spełnić. Dla ciebie wszystko – wyszeptałam seksownym głosem.
- To teraz idziemy wziąć prysznic, trzeba się odświeżyć przed imprezą – Aleks ściągnął mi wisiorek i położył na stół.
- Masz jeszcze jakieś marzenia związane z prysznicem, które mogę dla ciebie spełnić? – zapytałam zalotnie, przygryzając swoją dolną wargę.
- Myślę, że dałoby się coś z tym zrobić – chłopak zmarszczył czoło w zastanowieniu, po czym wziął mnie na ręce i zaniósł do swojej łazienki, sąsiadującej z jego pokojem.


***

Jest i wizyta bohaterki w Bełchatowie. Do imprezy było jeszcze dużo czasu, także jest ona dopiero w następnym rozdziale.
Jak może zauważyliście, zawsze na początku rozdziału daję cytat z jakiejś piosenki. Wybieram ją różnie, albo cytat pasuje do rozdziału, albo muzyka, albo po prostu bo mi się podoba. Ostatnio zachwycam się tą piosnką co jest przy tym rozdziale i co najlepsze - bardzo mi ona pasuje do ostatniej akcji. ;) 
Pozdrawiam!


poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Rozdział VII







Lost in the darkness, try to find your way home
 I want to embrace you and never let you go
  Almost hope you're in heaven so no one can hurt your soul
   Within Temptation - Somewhere



Niedziela była dniem wspólnie spędzonym przeze mnie, Aleksa i Nikolę. Jak trójka przyjaciół rano zwiedzaliśmy miasto, później poszliśmy do kina. Cieszyłam się, że Nikola tak dobrze dogaduje się z siatkarzem. Szybko przestała się zachowywać jak fanka i już po krótkim czasie zachowywała się normalnie.Aleks natomiast z każdą chwilą sprawiał, że coraz bardziej uważałam się za największą szczęściarę, posiadaczkę chłopaka – cudu chodzącego na dwóch nogach. Dawał mi powody radości każdym uśmiechem. Każdym czułym słówkiem, spojrzeniem, dotykiem. Będąc z nim wszystko wydawało się być inne, piękniejsze. Ludzie życzliwsi, świat bardziej przyjazny. Swoim podejściem do życia potrafił przekonać do siebie każdego człowieka. 
Kiedy wyjechał, rzeczywistość uderzyła we mnie silniej niż zwykle. Odebrała mi całą radość i dobrą energię jaką zdobyłam przez weekend i zastąpiła ją smutkiem, żalem i cierpieniem. Wiedziałam, że upubliczniając nasz związek wiele rzeczy się zmieni. Myślałam, że jestem na to gotowa. Że dla Aleksa warto znieść wszystko. Nie spodziewałam się jednak jaką skalę to obejmie.
W niedzielę późnym wieczorem dostałyśmy z Nikolą smsy od Wiki. Myślałam, że może przemyślała sobie sprawę i chce przeprosić. Oczywiście się myliłam. I to bardzo, gdyż treść smsa to były tylko dwa krótkie zdania.  „Jak mogłaś to zrobić? Nie chcę cię znać”. Wysyłając wiadomość do Nikoli bardziej się postarała, chciała wiedzieć kiedy mnie nie ma by zabrać swoje rzeczy i przenieść się do innego, tymczasowego mieszkania.
Zabolało. I to bardzo. Nie tylko mnie, ale i Nikolę. Ona znała Wiktorię od dawna i widziałam, że ma do mnie żal za to, że Wiki nie chce z nami mieszkać. Poczułam się bezradna. Mimo tego, że chciałam to zmienić, nie wiedziałam jak. Próbowałam się nie przejmować, być silna i liczyć na to, że jej przejdzie, jednak tym razem nie potrafiłam sobie z tym poradzić. Siedziałam zamknięta w swoim pokoju nad książką i starałam się czytać mimo zamglenia wzroku przez łzy zebrane w oczach. Spróbowałam do niej zadzwonić, ale nie odebrała. Naprawdę chciałam, żebyśmy sobie wszystko wyjaśniły i by było jak dawniej. Przez ostatni czas bardzo zżyłam się z Wiki, także po takim smsie ma prawo boleć. Tylko dlaczego teraz, kiedy wydawać by się mogło, że wszystko zaczyna się układać, od razu coś musi się psuć? Jak mam wieść szczęśliwe życie, kiedy nawet przyjaciółki się ode mnie odwracają? Przecież ja nic jej nie zrobiłam! Nic! Chciałam tylko sobie ułożyć życie z wyjątkową osobą i Wiktoria nie ma prawa wtrącać się do tego, a co dopiero jeszcze o coś mnie oskarżać!
Zrzuciłam książkę na podłogę i schowałam twarz w poduszkę, która powoli robiła się coraz bardziej mokra. Zaciągałam się jej wonią, resztkami zapachu Aleksa, który leżał na niej jeszcze kilka godzin wcześniej. Wcale nie pomogło mi się to uspokoić, wręcz przeciwnie. Nie mogłam uwierzyć, jak wszystko się zmieniło w tak krótkim czasie. Odkąd pojechał moje życie powoli zaczęło się walić.
W poniedziałek poszłam jak zawsze na zajęcia. Najpierw dwa wykłady i na końcu wf. Jak się okazało, nawet osoby z mojego kierunku wiedziały o tym, że chodzę z jakimś siatkarzem. Najwidoczniej ktoś interesował się Aleksem i rozpowiedział tą wiadomość. Moja grupka znajomych tylko mi pogratulowała i życzyła „szczęścia na nowej drodze życia”. Na pierwszym wykładzie usiedliśmy z tyłu auli i dyskretnie dyskutowaliśmy o tym kim jest mój sławny chłopak. Zarówno koleżanki jak i koledzy byli bardzo ciekawi jego osoby, dlatego postanowiłam przybliżyć im trochę jego postać. Uległam ich prośbom, bym w niedalekiej przeszłości przedstawiła go im, a nawet byśmy wszyscy wspólnie poszli się zabawić. Przynajmniej z nimi było jak wcześniej, normalne rozmowy i żarty, mój chłopak nie zmienił ich stosunku do mnie. Zaczynałam odzyskiwać wiarę w ludzi, którą straciłam całkowicie na wfie. Już w szatni, kiedy się przebierałam, zauważyłam dziwne zachowanie niektórych dziewczyn. Ewidentnie rozmawiały szeptem za moimi plecami, co mnie krępowało. Nie byłam pewna, o czym rozmawiają, jednak nie mogłam się oprzeć wrażeniu, że to ja jestem tematem gorących plotek. Postanowiłam się nie przejmować, a już na pewno ich nie prowokować, także razem ze swoimi koleżankami jako jedne z pierwszych poszłyśmy na salę gimnastyczną.
- Dziewczyny, w chcecie dziś zagrać? – spytała na początku zajęć nasza wuefistka.
- Może być siatkówka? Kamila pewnie chce nam pokazać czego się nauczyła od swojego CHŁOPAKA SIATKARZA! – krzyknęła Paulina, dziewczyna z mojego roku, którą w sumie mało znałam. Jej głos odbijał się echem po hali przez krótką chwilę, podczas której nikt się nie odezwał. Zaskoczyło mnie to. Zmierzyłam ją wzrokiem, jednak postanowiłam nie zniżać się do jej poziomu, nie wyzywać jej przy wszystkich.
- To może innym razem, dziś zrobimy sobie fitness i jogę, może być? – błyskawicznie sama zaproponowała nauczycielka, zmieszana krzykami Pauliny.
- Oczywiście, Kamili przyda się trochę ćwiczeń. Trzeba trenować i by dorównać tempa chłopakowi siatkarzowi – ciągnęła dalej swoje złośliwe spostrzeżenia. Po tych słowach drugi raz cała hala zamarła w głuchej ciszy, czekając na moją reakcję. Gorące powietrze zgęstniało jeszcze bardziej i czuć było iskry, jakimi strzelałyśmy do siebie oczami.
- Fajną masz zabawę, ale wybacz, nie dołączę! Ja ci niczego nie zazdroszczę - odkrzyknęłam ze złością.
- Ja ci nie zazdroszczę, ja ci współczuję- zakpiła sobie.
- To zatrzymaj to współczucie dla siebie, a nie zajmuj mi teraz głowy – powiedziałam, starając się trochę złagodzić sytuację. Mogła sobie mówić co chce, jednak są to zwykłe słowa rzucane jak na wiatr. Zrobiła trochę szumu, o którym niedługo pewnie wszyscy zapomną.
Było to ostatnie zdanie kłótni, bowiem w tej chwili o swoim istnieniu przypomniała nam blada nauczycielka. Zagroziła, że jeszcze któraś z nas zacznie wyzywać drugą to zostaniemy obie wyproszone z zajęć. Zmusiło nas to do zakończenia rozmowy i pozostaniu przy wymianie wściekłych spojrzeń. Paulina nie była Wiktorią, więc nie miałam żadnych wyrzutów sumienia by walczyć zacięcie o swoją rację. Dziewczyna jednak nie odważyła się nic więcej powiedzieć, dlatego zwycięsko zakończyłam dzień na studiach.
Następne dni były spokojniejsze. Nikomu nie wpadły już do głowy pomysły naśmiewania się ze mnie, dlatego mogłam się na zajęciach w końcu skupić na nauce. W czwartek późnym wieczorem, kiedy skończył się ostatni wykład na zewnątrz już się ściemniało. Poszłam z moją grupą znajomych na przystanek, powoli każdy odjeżdżał swoim autobusem. Na końcu przyjechał i mój, prawie pusty przez późną porę. Odkąd ogłosiliśmy z Aleksem, że jesteśmy parą starałam się nie popadać w paranoję, jednak nie mogłam się wyzbyć codziennie wrażenia, że wszyscy mnie obserwują. A szczególnie teraz, jeden mężczyzna siedzący niedaleko mnie, gapi się na mnie szaleńczym wręcz wzrokiem. Założyłam słuchawki i postanowiłam się tym nie przejmować. Wysiadając odruchowo oglądnęłam się przez ramię i zobaczyłam tego faceta, który dziwnie mnie obserwował. Wysiadł na moim przystanku i napotykając mój wzrok - ku mojemu zdziwieniu - uśmiechnął się do mnie. Nie wyglądał jednak ani trochę sympatycznie. Może to przez jego niepokojący wygląd? To dziwne, że tylko trochę starszy ode mnie mężczyzna może tak niepokojąco wyglądać. Nie mam zaufania do obcych ludzi.
- Hej, poczekaj! – krzyknął za mną, po czym podbiegł do mnie. – Chciałabyś może wyjść gdzieś na drinka? Ja stawiam.
- Nie, dzięki – zbyłam go i szybkim krokiem ruszyłam przed siebie.
- Ah no tak, zapomniałem. Przecież jesteś dziewczyną Atanasijevica, nie możesz się umawiać z innymi – powiedział, udając zamyślenie. Zaskoczyło mnie to, nie spodziewałam się po kimś takim, że zna Aleksa, a co za tym idzie i mnie. Kolejna osoba, która uparła się na mojego chłopaka. Tym razem to nie były żarty, facet zmroził mi krew w żyłach swoim wzrokiem. Rozglądnęłam się dyskretnie dookoła, jednak nikogo więcej nie zobaczyłam. Zaczynałam czuć się nieswojo będąc sama na ulicy z mężczyzną, który wygląda podejrzanie.
- No właśnie, więc ja już pójdę – odpowiedziałam mu. Kierowałam się dalej do domu, ale on wytrwale szedł koło mnie.
- Zaczekaj, porozmawiajmy – uśmiechnął się nieprzyjaźnie i chwycił mnie mocno za nadgarstek. Zaczynałam wpadać w panikę i coraz gorzej szło mi udawanie, że jestem odważna i się nie boję. Starałam się ostrożnie uwolnić rękę z uścisku. Nie mogąc iść dalej odwróciłam się do niego.
- Daj mi spokój, nigdzie nie pójdę – powiedziałam twardo.
- Proszę tylko o jednego drinka, chyba tyle możesz dla mnie zrobić? – nie dawał mi spokoju, spojrzeniem wywołując u mnie gęsią skórkę. Poczułam jego ciepły oddech na swojej twarzy, przesycony oparami alkoholu. - Powiedz mi, co on w tobie widzi – chwycił wolną ręką kosmyk moich włosów i odrzucił go na plecy.
Serce tłukło mi się w piersi jak szalone. Chciałam krzyczeć, szarpać się i uciekać, ale ze strachu stałam sparaliżowana. Analizowałam jego ruchy mając nadzieję, że niedługo nadejdzie odpowiedni moment na ucieczkę. Bałam się, że gdybym teraz zaczęła uciekać nic dobrego by z tego nie wyszło, a jeszcze nie znalazłam się w sytuacji realnego zagrożenia. Zobaczyliśmy światła jadącego samochodu, co zapaliło ognik nadziei w moim sercu. Facet jednak chwycił mnie drugą ręką za ramię i pociągnął brutalnie na chodnik z dala od ulicy, gdzie się zatrzymaliśmy. Zacisnął niespodziewanie dłonie na mojej ręce na co zasyczałam głośno z bólu i upadłam na kolana, zapewne raniąc sobie skórę. Zaczęłam się przeklinać w myślach, że nie mam spodni tylko spódnicę.
- Ani to ładne, ani sławne – kontynuował swoją przemowę patrząc na mnie z góry okropnym wzrokiem. Teraz, kiedy klęczałam moje szanse ucieczki spadły do zera. W przypływie poczucia bezsilności zalałam się łzami, przez które nie widziałam co się koło mnie dzieje. Zerwałam się szybko, udało mi się wstać, jednak o biegu nie było mowy - ciągle mnie trzymał.
- Zostaw mnie – załkałam cicho, wydobywając z siebie resztki sił. W jednym momencie usłyszałam głośny trzask i poczułam piekący ból na swoim policzku w miejscu. Spodziewałam się już najgorszego, jednak nic więcej nie nastąpiło. Mężczyzna puścił moją rękę.
- Gdy ktoś oferuje alkohol, wypada skorzystać z zaproszenia – syknął cicho. Zobaczyłam, jak zostawia mnie i ucieka. Usłyszałam śmiech ludzi, którzy zbliżali się do miejsca, w którym byłam – to oni najwidoczniej go wystraszyli i zmusili do wycofania się.
Szybko wstałam, przez co zakręciło mi się w głowie. Nie przejęłam się tym, tylko biegiem puściłam się do domu. Trzęsącymi się rękami nieudolnie próbowałam trafić kluczem do zamka. W torebce rozdzwonił mi się telefon i przestraszyłam się na tyle, że upuściłam klucze. Szybko przełączyłam komórkę na tryb cichy i zaczęłam całą operację od nowa. Przed drzwiami do mieszkania przetestowałam swój głos, by nie zdradził co mi się przydarzyło. Kiedy przestał drżeć weszłam, krzyknęłam do Nikoli, że wróciłam i zaraz się kładę, wrzuciłam swoje rzeczy do pokoju i poszłam do łazienki.
Wyglądałam lepiej niż myślałam. Niewielkie rany na kolanach, lekko czerwony ślad na policzku i zapuchnięte, zapłakane oczy. Doprowadziłam się do porządku i wróciłam do swojego pokoju. Wyciągnęłam telefon by sprawdzić kto dzwonił. Były już dwa nieodebrane połączenia i jeden sms „Oddzwoń jak dasz radę”, oczywiście wszystko od Aleksa. Chłopaka, przez którego od początku tygodnia spotykają mnie same przykre sytuacje. Naprawdę spodziewałam się docinek od znajomych w związku z nim, ale nigdy bym nie pomyślała, że siatkówką interesują się również mniej bezpieczni ludzie. Bycie z Aleksem wydawało się być takie proste i przyjemne, a jednak niesprawiedliwy świat nawet to potrafił zepsuć. Wróciły do mnie emocje z momentu, kiedy zostałam obezwładniona. Kolejny raz słone łzy zaczęły strumieniami spływać po moich policzkach, tym razem jednocześnie ze strachu i ulgi, że nic mi się nie stało. Wrzuciłam komórkę z powrotem do torebki ,nie mając najmniejszego zamiaru dzwonić do siatkarza i położyłam się na łóżku, cicho łkając w poduszkę.


***

Powiem wam szczerze, że lubię ten rozdział. Napisałam go w czasie sesji, w czerwcu, między egzaminami i po prostu przelałam swoje negatywne emocje do niego. Pewnie to wyjaśnia niezbyt przyjemny klimat. ;)
Może akcja wyrwana z kosmosu, ale w końcu się dzieje coś mocnego i innego, potrzebowałam i takich momentów w tym opowiadaniu i chyba wtedy stwierdziłam, że teraz będzie teraz pasować.
Raz jest pięknie, innym razem na odwrót, takie uroki opowiadania. ;)
Pozdrawiam serdecznie!

poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Rozdział VI





These days of dust
 Which we've known
  Will blow away with this new sun
   
Mumford & Sons - I will wait


- Cześć Kamilka. Pokłóciłam się z rodzicami i tak jakoś wyszło, że przyjechałam, nie mogłam z nimi wytrzymać – Nikola wyglądała, jakby miała się zaraz popłakać. – Obudziłam cię?
Zaczęłam się zastanawiać jak ja właściwie wyglądam. Nie mogłam być jednak zła na Nikolę, w końcu to też jej mieszkanie i ma prawo tu przyjeżdżać kiedy chce.
- Nikuś, nie masz za co przepraszać. Wchodź. Chcesz trochę zupy pomidorowej? Mamy gościa tak w ogóle – zagadnęłam do niej miło, chcąc jej choć trochę poprawić humor.
Zaprowadziłam ją do swojego pokoju mając nadzieję, że chociaż Aleks doprowadził się do porządku. Oczywiście się myliłam, siedział zaskoczony na moim łóżku tak jak go zostawiłam.
-Nikola, poznaj Aleksandara. Aleks, to moja przyjaciółka Nikola – powiedziałam po angielsku.
- Ja chyba śnię – powiedziała niepewnie, patrząc to na mnie, to na chłopaka.
Aleks wstał z łóżka i uścisnął zaskoczonej dziewczynie dłoń.
- Hej, miło mi cię poznać, wiele o tobie słyszałem – uśmiechnął się do niej, jednak to chyba tylko pogłębiło szok Nikoli.
- Wow, czyli jednak odpisałeś Kamili. I do czego to doszło – uśmiechnęła się szeroko do chłopaka.
- Dobra, później pogadacie, teraz zabieram cię Nikola do kuchni – poszłyśmy razem, zamykając za sobą drzwi od pokoju.
- Przepraszam, że ci nie powiedziałam. Woleliśmy poczekać z upublicznianiem tego.
 Włączyłam palnik pod zupą i czekając aż się zagrzeje mogłyśmy w spokoju porozmawiać.
- Daj spokój, na twoim miejscu pewnie postąpiłabym tak samo. Ale to niesamowite! –ucieszyła się i uścisnęła mnie. Humor jej się zdecydowanie poprawił. – Czyli jesteście razem?
- Tak, od zeszłej soboty.
- No to powiem ci, że szybko wam idzie – śmiała się, na co oberwała ode mnie ściereczką w ramię. – To jaki jest tak naprawdę? Jej, mam nadzieję, że uda mi się go poznać bardziej!
- Czyli nie masz nic przeciwko by został na noc? Jest świetny, oczywiście, że go poznasz – uśmiechnęłam się wspominając czas, jaki razem spędziliśmy. – Nie mogłabym go sobie lepszego wyobrazić. Co prawda dopiero go poznaję, ale mi się już podoba.
- Jakby mi mogło to przeszkadzać, niech zostanie. Szczęściara z ciebie. Masz zamiar się przeprowadzić niedługo do Bełchatowa czy coś?
- Nie, to by była głupota. Zobaczymy jak się nasz związek rozwinie, ale nie chcę rezygnować z życia tutaj jak nie ma takiej potrzeby. Bełchatów nie jest wcale tak daleko.
- Poznałaś jeszcze jakiegoś siatkarza?
- Nie, ale to chyba kwestia czasu.
- Ale to rewelacyjne. Nie mogę uwierzyć, że jesteście razem – Nikola już zupełnie nie posiadała się z mojego szczęścia. Cieszyła się wręcz bardziej niż ja.
Kiedy jadła wróciłam do Aleksa, który dalej nieubrany siedział na łóżku i przeglądał internet. Po drodze wzięłam z podłogi podkoszulek i dałam mu go.
- Masz, ubierz się wreszcie. Jesteś zły? – spytałam ostrożnie siadając na łóżku i przytulając się do chłopaka. W końcu Nikola chcąc nie chcąc popsuła nam wieczór.
- Nie, no co ty. A stało się coś?
- Pokłóciła się z rodzicami i dlatego przyjechała. Trochę ją to podłamało, ale twój widok skutecznie poprawił jej humor.
- To może chciałaby oglądnąć z nami ten film? – zaproponował.
Dałam mu buziaka w policzek i poszłam po Nikolę. Usiadłam między Nikolą a Alkiem znów trzymając laptopa na kolanach. Tym razem udało nam się skończyć oglądać film, przerywany jedynie rozmowami Nikoli i Aleksem, którzy starali się bardziej poznać. Film nam się spodobał i swoją zawiłą fabułą sprowokował nas do rozmowy.
- Ale ja mówię wam, że gdyby film trwał sekundę dłużej bączek by się przewrócił! – kłóciła się z nami Nikola.
- Ale się nie przewrócił – przewróciłam oczami.
- On zawsze przewracał się od razu, a teraz reżyser specjalnie pokazał, że się przez bardzo długi czas stał. Czyli to był sen – skomentował inteligentnie Alek.
- No właśnie on we śnie kręcił! A tu ewidentnie można było zobaczyć jak zaczyna się delikatnie chwiać.
- Chyba ci się mózg chwiał a nie ten bączek. Może oglądniemy go niedługo jeszcze raz to zrozumiesz, że on się nie mógł przewrócić – zażartowałam z niej.
- Trzymam cię za słowo. Chętnie obejrzę jeszcze raz. Którą mamy godzinę? O, późno. To ja idę od was gołąbeczki, pouczę się jeszcze i pójdę spać. Życzę miłych snów!
- Dzięki za życzenia, chociaż tyle przyjemności co we śnie możemy mieć tej nocy! – krzyknął za nią Aleks, na co ona zachichotała.
- Serio jesteś tak grzeczny, że mając Nikolę za ścianą będziesz spał? – spytałam go.
- Nie jestem - powiedział i jednym szybkim szarpnięciem przewrócił mnie na plecy. Zaskoczona zapiszczałam głośno. Pochylił się nade mną i pocałował przelotnie w usta. – Ale twoja koleżanka raczej nie jest w humorze by słuchać dwuznacznych dźwięków z naszego pokoju. Także dziś sobie odpuścimy. A teraz, jeśli pozwolisz, pójdę wziąć prysznic, tylko pożycz mi ręcznik.
 - Facetom to dobrze, jadą bez żadnego bagażu, zostają na noc i jedyne czego potrzebują to ręcznik. Na twoje szczęście mam jeszcze nieużywane dwie szczoteczki do zębów, będziesz mógł sobie jedną wybrać. I chyba nawet nowe mydło się znajdzie.
Dałam mu wszystko, co chciał. Wskazałam mu moją półkę z kosmetykami i pozwoliłam by korzystał z wszystkiego, co mu będzie potrzebne. Najwyżej będzie pachniał różanym płynem do kąpieli. Wrócił po kilkunastu minutach w samych bokserkach i ręczniku na głowie. Wyglądał rewelacyjnie, jednak nie dawałam po sobie poznać swojego zachwytu nad jego ciałem.
- Mogę cię wylogować na twoim laptopie? – zawołał za mną kiedy wybierałam się do łazienki.
Oczywiście się zgodziłam. Kiedy wróciłam przeglądałam z nim wiadomości od fanów. Mieliśmy z tego niezłą zabawę, gdyż dostawał głównie wiadomości z wyznaniami miłości. Później ja weszłam na polskie strony szukając informacji o nowym statusie Aleksa, jednak nikt chyba nie wchodził ostatnim czasem na jego prywatny profil.
- Nikt jeszcze nie napisał, że jesteś zajęty – powiedziałam zamyślona.
- To może trzeba dać im wyraźniejszy znak? Zróbmy sobie zdjęcie, które dodam na twittera.
- Pomysł nie jest zły, ale nie dam sobie teraz zrobić zdjęcia. Przecież prawie nic nie mam na sobie – omiotłam wzrokiem swoje krótkie shorty i podkoszulek na ramiączkach.
- Masz i to dużo – puścił do mnie oczko. - Wykorzystajmy w takim razie zdjęcie zrobione tydzień temu.
Zgrałam fotki na laptopa. Wybraliśmy najlepszą, trochę ją edytowałam, przycięłam i była gotowa. Uśmiechnięta, radosna para na tle fontanny, która jeszcze wtedy nie zdawała sobie sprawy, że jednak będą razem.
- Możesz dodawać. Całe szczęście, że to zdjęcie jest piękne. Niestety wszyscy mnie rozpoznają na nim, ale trudno.
- Okey. Jeszcze tylko podpis „moja dziewczyna jest najlepsza na świecie” i wysyłam.
- Dobra, później zobaczymy jaki to będzie mieć odzew. A teraz pokaż mi jak stylizujesz swoje włosy, bo to każdego interesuje – śmiałam się.
- Wtajemniczę cię. Patrz uważnie. Biorę coś do czesania – wziął moją szczotkę, którą przed chwilą przyniosłam z łazienki – rozczesuję mokre włosy i idę spać.
- Skąd wiedziałam, że tak to wygląda – przewróciłam oczami. – Takie loki muszą mieć nadnaturalne właściwości. A co tam słychać tak w ogóle w Bełchatowie? Co u reszty siatkarzy?
- Nic specjalnego, treningi, mecze. Bardzo chcą cię wszyscy poznać. Podobno lepiej gram odkąd jesteśmy razem i śmieją się, że muszą ci podziękować.
- Co im o mnie naopowiadałeś? Mam nadzieję, że nie przesadziłeś.
- Nie, samą prawdę o tym jaka jesteś cudowna. Także za tydzień jedziesz do mnie. Poznasz wszystkich bo tak się składa, że Cupko robi u nas imprezę i jesteś zaproszona.
- To spróbuję być nastawiona optymistycznie do tego i cieszyć się, że ich poznam.
- Bardzo dobre podejście – uśmiechnął się do mnie, po czym ziewnął. – Idziemy spać?
- Ty możesz już spać, jesteś w łóżku. A ja muszę się przenieść do pokoju Wiktorii.
- Ale jak to? Nie śpisz ze mną? Zostań – prosił bardzo przekonywująco.
- Moje łóżko nie pomieści nas obu przecież.
- Ależ oczywiście, że tak. No chodź, poradzimy sobie – poklepał zachęcająco po łóżku i odsunął się, bym mogła się położyć.
Ucieszona z pomysłu wspólnego spania, jednak nieprzekonana co do mojego łóżka weszłam do Aleksa pod kołdrę i próbowałam sobie znaleźć wygodne miejsce, ale jak najdalej od brzegu łóżka. Zostałam zmuszona by przysunąć się do chłopaka, dlatego wtuliłam się w niego i ułożyłam swoją głowę na jego ramieniu. Prawdopodobnie od razu zasnęliśmy. Nie było nam jednak dane dotrwać tak razem do rana - w środku nocy obudziłam się po tym, jak spadłam z hukiem z łóżka. Na początku sama nie wiedziałam co się właściwie stało. Później zrozumiałam, że Aleks zmieniając pozycję najwidoczniej sprawił, że zjechałam razem z kołdrą na ziemię. Kiedy już się obudziłam na tyle, by móc wstać, przykryłam chłopaka pościelą.
- Stało się coś? – spytał rozespany.
- Nie, nic. Śpij – starałam się go bardziej nie obudzić.
- A ty co robisz?
- Przepraszam cię, ale ja tu spać nie mogę. Idę na łóżko Wiktorii.
- No to idziemy.
Wstał zawinięty w kołdrę, wziął sobie poduszkę i wolnym, chwiejącym krokiem poszedł do drugiego pokoju. Nie miałam siły go przekonywać, że jak chce może zostać. Wzruszyłam sama do siebie ramionami, chwyciłam swoją poduszkę i poszłam za nim. Mimo stanu półprzytomności trafił do odpowiedniego pokoju i rzucił się na łóżko, co bardziej wyglądało jakby się na niego przewrócił. Ułożyłam się wygodnie koło niego, co na tym łóżku było możliwe.
- Nie zostawiaj mnie - objął mnie i wymamrotał mi te słowa do ucha, po czym od razu zaczął cicho pochrapywać. Uśmiechnęłam się i schowałam twarz w jego włosach. Pachnęły świeżością, moim szamponem i przede wszystkim Aleksem. Oj nie Aleczku, nie martw się. Nie zostawię cię.

***

Ten rozdział jest kontynuacją poprzedniego. Miał to być jeden, jednak go rozdzieliłam na dwie części. Niestety przez to ten rozdział jest krótki i nie ma w nim jakiejś szalonej akcji, ale dobrze, że trochę ją spowolnił.

 Na osłodę życia i poprawę humoru wklejam zdjęcie Za Pięknego na Ten Świat, znacznie podniesie poziom tego rozdziału. ;D


To tyle ode mnie, nie wiem co mogłabym więcej napisać, także Wy piszcie tym razem. ;)
Pozdrawiam!

poniedziałek, 29 lipca 2013

Rozdział V





I can't find the words to say, they're overdue
 I've travelled half the world to say
  I belong to you
   Muse - I Belong To You (+Mon Coeur S'ouvre A Ta Voix)


Znacie to uczucie, kiedy macie tajemnicę, którą chcecie się podzielić z całym światem? Gdyby nie fakt, że tajemnic się nie zdradza, dawno bym już wykrzyczała z radości całemu światu to, że moim chłopakiem jest Aleksandar. Zdecydowaliśmy jednak, że póki co lepiej nie ogłaszać tego całemu światu. W związku z tym nie mogłam nic powiedzieć również dziewczynom. Niedawne spotkanie musiałam odłożyć w zapomnienie i jedyną oznaką, że miało miejsce, jest czerwona róża stojąca w wazonie. Żeby uniknąć pytań skąd ją mam musiałam się jej pozbyć – nie miałam wyboru. Nie chciałam jej wyrzucać i na szczęście dla kwiatka wymyśliłam dobre rozwiązanie. Dlatego też w niedzielę wieczór, zanim przyjechały dziewczyny, zapukałam do drzwi sąsiadki i podarowałam jej swoją różę. Wytłumaczyłam starszej pani, że nie mogę jej zatrzymać a żal wyrzucać.
Kiedy Wiki i Nikola przyjechały nic w mieszkaniu nie wskazywało na to, że był tu sławny siatkarz. Prawie nic – mój humor mógł być podejrzanie zbyt dobry, szczególnie, że ostatnio mój nastrój był wręcz depresyjny. Starałam się zachowywać normalnie, jednak nie miałam wpływu na swoje zachowanie. Nic dziwnego, że Nikola wydawała się w stosunku do mnie nieufna.
- Kamilka, coś się stało? Jakaś za bardzo szczęśliwa jesteś. Odpisał Aleks?
Obserwowała mnie podejrzliwie. Całe szczęście udało mi się gładko skłamać.
- Nic nie napisał, w ogóle nie wchodził na twittera.
- Niemożliwe – skomentowała. – Nie byłabyś tak radosna gdyby czegokolwiek nie napisał.
- Serio mój humor jest tak zależny od jego wpisów? Ale ja się stoczyłam – próbowałam obrócić całą sytuację w żart.
Niestety nie przyniosło to żadnego skutku, gdyż dziewczyna poszła do mojego laptopa i zaczęła przeglądać moje konta na facebooku i twitterze w poszukiwaniu wpisów od chłopaka. Wkurzyła mnie tym ale nic sobie nie robiła z moich krzyków i narzekań, że nie ma prawa grzebać po moich profilach. – No przecież ci krzywdy nie robię, po prostu sprawdzam co napisał.
Odpuściłam. Miałam jednak nadzieję, że nie posunie się tak daleko by sprawdzać moje prywatne wiadomości, wśród których jest rozmowa z Aleksem.  Chciałam jej wszystko powiedzieć, jednak wszystko w swoim czasie.
- No patrz, nic nie napisał – zdziwiła się Nikola, kiedy skończyła swoją rewizję.
- A nie mówiłam? A cieszyłam się dlatego, że mamy ładną pogodę, w końcu świeci słońce i zaliczyłam ciężkie kolokwium. Czy ja naprawdę nie mogę być szczęśliwa? – oburzyłam się.
- Oczywiście, że możesz. Miałam po prostu nadzieję, że coś ci odpisał – powiedziała z lekkim zmartwieniem.
- I chyba już nie odpisze! – krzyknęła Wiki z drugiego pokoju. Najwidoczniej ona lepiej wiedziała gdzie szukać. Przybiegła do nas i z szyderczą miną wytłumaczyła, że Aleks zmienił status związku i mogę się pożegnać ze szczęśliwym zakończeniem naszej historii i to nawet lepiej, bo ze mną by się marnował.
- Trudno. Wiedziałam, że tak będzie – odpowiedziałam gromiąc Wiktorię wzrokiem.
Sposób, w jaki powiedziała tamto Wiktoria  sprawił, że zapomniałam o wszystkim, co nas łączyło. Po jej słowach powiał chłód, który skutecznie ostudził nasze relacje. Jak bardzo z Nikolą chciałam podzielić się swoją radością tak bardzo przestałam chcieć, by Wiki się o tym dowiedziała. Myślałam, że znam ją na wylot, a ona ciągle zaskakuje mnie swoim zachowaniem odkąd sprawa z Aleksem przestała mieć wymiar czysto wyimaginowany. Jak mogłam być tak głupia by sądzić, że dziewczyna będzie mnie w tym wspierać. Teraz przejrzałam na oczy i dowiedziałam się jaka ona jest naprawdę. Tylko jak ja jej się przyznam, że jednak Aleks się – jak to ona powiedziała – marnuje ze mną?
- To my idziemy do siebie, chodź Wiki – powiedziała niepewnym głosem Nikola przerywając nasz pojedynek „kto ma większy mord w oczach” ciągnąc Wiktorię za ramię do jej pokoju. W samą porę, gdyż zaczął dzwonić mój telefon.
Z dziewczynami za ścianą nie mogłam go odebrać , od razu usłyszałyby jak mówię po angielsku. Odrzuciłam przychodzącą rozmowę i wyszłam z mieszkania nikogo o tym nie informując. Zatrzymałam się w pobliskim parku, w którym mogłam swobodnie pogadać i odzwoniłam do Aleksa. Jak się okazało nie miał żadnego konkretnego powodu, dla którego dzwonił, ale i tak przegadaliśmy  ponad pół godziny. Dowiedziałam się, że Cupko się na niego obraził po tym, jak w drodze powrotnej z Krakowa Aleks rozlał colę na białą skórę w samochodzie. Mimo tego, że nie został żaden ślad, Konstantin przestał się do niego odzywać. Niestety musiałam przyznać Cupku rację, że to wina Aleksa, ale miałam nadzieję, że niedługo im przejdzie. Dużo czasu poświęciłam swoim obawom dotyczących Wiktorii. Byłam wdzięczna Aleksowi, że chciało mu się o tym słuchać i do tego wspierał mnie bym się nią nie przejmowała. Oprócz tego opowiadał mi o treningu i planach na następne dni. Miło mi się z nim rozmawiało, z chęcią słuchałam jak opowiada o swojej pasji.
Kiedy wróciłam do mieszkania poszłam zrobić sobie kolację. Za mną do kuchni weszła Wiktoria.
- Gdzie to byłaś o tej porze? – zapytała. Widziałam po jej minie, że bardzo chciała mi dokuczyć, więc postanowiłam się z nią podroczyć.
- Musiałam wyjść by w spokoju móc porozmawiać z Aleksem przez telefon – rzuciłam obojętnie. Uparcie kroiłam pomidora by nie patrzeć na reakcję Wiki. Nie musiałam tego robić bo czułam, jak napięcie w kuchni wzrasta a powietrze gęstnieje. Chciała walki, to niech ma.
- I co tam u niego słychać? – wycedziła do mnie. Już nawet przestała udawać być choć trochę miłą.
- Przyjeżdża w sobotę – odwróciłam się do niej i promiennie uśmiechnęłam. – Nie martw się, nie poznam go z tobą.
Wydawało mi się, że w momencie jej źrenice się zwężyły. Gdyby wiedziała, że to wszystko prawda pewnie bym już leżała martwa. Możemy kłócić się na słowa, jednak jeśli by to miało przejść na czyny jestem na przegranej pozycji – nie byłabym w stanie nic zrobić Wiki. Nawet takiej błahostki rodem z przedszkola jak dosypanie soli do herbaty. Ona pewnie odważyłaby się nie na takie uczynki.
Nie musiałam długo czekać na jej reakcję, jednak nawet tego się nie spodziewałam. Kiedy wychodziła z kubkiem z kuchni niby przypadkiem się potknęła i wylała sok prosto na moją koszulę.
- Przegięłaś! – krzyknęłam tak, że chyba cały blok usłyszał. – O co ci kurwa chodzi? To już nie można zażartować tak jak kiedyś? Sorry, ale nie rozumiem Cię! Serio jesteś na tyle dziwna, żeby się obrażać o siatkarza, z którym nawet nigdy nie zamieniłaś słowa?
- Właśnie mogę jak widzisz!
- No to się obrażaj, mi nie zależy! Tylko spróbuj mnie jeszcze raz tknąć, a pożałujesz!
Wyszłam z kuchni, mocno trzasnęłam drzwiami od swojego pokoju. Byłam wściekła i na Wiktorię, i na siebie. Nie rozumiem jak ona śmiała posunąć się tak daleko, przecież nic jej nie zrobiłam. Zaczynałam się poważnie obawiać jak będzie wyglądał mój pobyt w tym mieszkaniu, kiedy prawda wyjdzie na jaw.

Tydzień minął mi bardzo szybko. Na studiach miałam urwanie głowy także przesiadywałam większą część dnia na kampusie. Było mi to bardzo na rękę, gdyż ograniczyłam spotkania z Wiktorią prawie do zera - do domu wracałam tylko na sen i rano pierwsza wychodziłam. Jednak głównym powodem, dlaczego szybko zleciało mi tyle dni, było wyczekiwanie na kolejne spotkanie z Aleksem. Dzwoniliśmy do siebie codziennie, co pomogło nam wytrwać bez spotkania, ale rozmowa nie mogła nam zastąpić realnego kontaktu. Może i było ciężko, ale dało się wytrzymać trzymając się wizji niedługiego zobaczenia się. Zaczynałam wątpić w realność chłopaka, który jest zbyt perfekcyjny aby był prawdziwy.

W sobotę rano obudził mnie dźwięk dzwoniącego telefonu. Rozespana odebrałam nie patrząc nawet kto dzwoni.
- Halo, kto mówi? – spytałam powoli, przeciągając słowa na samogłoskach.
- Camille? Ja już jestem pod Krakowem. – usłyszałam angielskie słowa. – A ty… Obudziłem cię? – zdziwił się Aleks.
- Mogłeś zadzwonić później. A co ty tak wcześnie jedziesz?
- Słońce, jest już 10.
- Fuck! Nie ustawiłam sobie budzika. To za ile będziesz?
- Pół godziny. Ale nie spiesz się, najwyżej poczekam aż po mnie przyjdziesz na dworzec.
- Chwila, ale gdzie ty chcesz czekać? Jaki dworzec? – nie rozumiałam o czym on mówi. Co prawda miał mi dziś pisać gdzie się spotykamy, ale co on by robił na dworcu?
- Kolejowy, Kraków Główny.
- Ale jak ty tam się dostaniesz? – jakoś nie mogłam zrozumieć o co mu chodzi.
- Normalnie, pociągiem jadę to raczej tam będę mieć przystanek.
- Pociągiem?
- Eh, pogadamy później jak się obudzisz – zaśmiał się ze mnie.
- Okey, to ja się zbieram i idę.
Zarzuciłam na siebie letnią koszulę i shorty, założyłam tym razem conversy, zrobiłam lekki makijaż i dosłownie wybiegłam z mieszkania przeczesując sobie włosy rękami po drodze. Trafiłam idealnie na odjazd tramwaju i dokładnie po 30 minutach byłam pod galerią krakowską, obok której był budynek dworca głównego. Nigdy w nim nie byłam, ale nie musiałam błądzić. Na szczęście Aleks sam dotarł do głównego holu budynku a jego znaleźć go nawet w tłumie nie jest trudno.
- Hej – przywitałam się i rzuciłam się mu na szyję. 
Na widok Aleksa od razu poprawił mi się humor. Nie zdawałam sobie sprawy jak bardzo brakowało mi go. A przecież nasza znajomość dopiero się zaczyna. Nie zdawałam sobie sprawy jak można się do kogoś szybko przyzwyczaić.
- Hej – odpowiedział i pocałował mnie przelotnie w usta na powitanie. – Tęskniłem.
- Ja też. Ale mniejsza z tym, tłumacz się. Pociąg, serio?
- Cupko mnie nie wpuszcza do samochodu, więc musiałem sobie sam poradzić.
- Ale to trzeba było powiedzieć, może mi by się udało po ciebie pojechać.
- Nie, no co ty. Mam jeszcze trochę honoru i jeśli umawiamy się, że to ja do ciebie przyjadę to tak będzie, choćbym miał rowerem jechać.
- Nie przesadzaj. To co dziś robimy, idziemy do galerii?
Kupiliśmy sobie po kawie i spacerowaliśmy obserwując gabloty sklepowe. Rozmawialiśmy na przeróżne tematy, nadrabiając czas, przez jaki się nie widzieliśmy. Nie chciało mi się nic dzisiaj kupować, ale jakby mi coś bardzo wpadło w oko pewnie bym się skusiła. 
- Chodź na buty! – powiedziałam z entuzjazmem, kiedy przechodziliśmy obok obuwniczego.  – Nie chcę robić zakupów, ale chętnie przymierzę sobie najwyższe szpilki. Zobaczymy czy dorównam ci wzrostem.
- To tu oprócz szpilek sprzedają szczudła? – zażartował ze mnie.
- Ej, przecież ja nie jestem taka niska – udałam obrażoną. Całe szczęście, że mam trochę swojego wzrostu. Na średniej wysokości sięgam mu do ramion, co uważam za bardzo dobry wynik.
Wzięłam z półki najwyższe, chyba piętnastocentymetrowe szpilki i założyłam na nogi. Z trudem się podniosłam i przeszłam do lusterka. Jak bardzo kochałam buty na obcasach tak miałam rozsądek by nie nosić wyższych niż 12 cm. Nic więc dziwnego, że w takich nie potrafiłam chodzić. Oglądnęłam buty z każdej strony i stwierdziłam, że wyglądają naprawdę dobrze. W międzyczasie podszedł do mnie Aleks. Zobaczyłam w lusterku bardzo ładną parę, dwóch radosnych ludzi śmiejących się do swoich odbić. Co ciekawe, w tych butach niewiele brakowało mi do jego wzrostu, jednak była to już wysokość nie do osiągnięcia.
- I jak? – spytałam go.
- Jeśli chcesz sobie połamać nogi możesz je kupić. Ale ja cię wolę w niższych.
- Nie wydaję ci się bardziej seksowna w takich butach? Przecież faceci lubią dziewczyny w szpilkach.
- Ty jesteś zawsze seksowna.
Zaskoczył mnie swoją odpowiedzią, ale cóż innego mógł powiedzieć by się mi nie narazić? Puściłam do niego oczko, zmieniłam szpilki na swoje trampki i opuściliśmy sklep. Myślałam, że już nie będziemy mieć więcej przystanków w czasie wychodzenia z galerii, ale Aleks w pewnym momencie zatrzymał się przy jednej z wystaw. Zanim zorientowałam się, że nie idzie obok mnie, przeszłam jeszcze kilka kroków. Chłopak wpatrywał się w jubilerskie drobiazgi. Poczułam się trochę niekomfortowo, co on planuje?
- Chcesz ode mnie jakąś pamiątkę? – zapytał. – Chodź do środka.
Już chciał wchodzić ale zobaczył, że ja stoję i nie mam zamiaru się ruszyć.
- Aleks, ja nie chcę od ciebie żadnych prezentów – powiedziałam prawdę. – Zniosę to, że stawiasz mi kawę. Oraz, że kupiłeś mi ostatnio różę. Ale jubiler? Nie ma mowy.
- Dlaczego? Ja wiem, że to moja wina, powinienem ci wcześniej coś podarować, także pozwól mi coś tobie kupić.
- Nie, to nie jest dobry pomysł. Ja nie jestem z tobą dla kasy, a otrzymując od ciebie jakikolwiek podarek mogę być źle sądzona.
- Czyli to, że jestem siatkarzem zabrania mi kupienia swojej dziewczynie czegoś, co by jej przypominało o mnie? Nie przesadzaj, dla mnie wszystko tutaj kosztuje grosze. Idziemy – postanowił.
Chciałam się sprzeciwić, jednak nie zapowiadało się by miał z tego zrezygnować. Weszliśmy, przy czym on pierwszy poszedł do kasy i wdał się w rozmowę ze sprzedawczynią. Najwidoczniej dobrze wiedział co chce mi kupić, gdyż kasjerka od razu wzięła się za przegląd gablot. Podeszłam bliżej i przyglądnęłam się co wyciągnęła.
- Mamy tylko jedną taką zawieszkę, ale najwyższej jakości. Białe złoto, próba 750, do tego 12 brylantów barwy G i czystości VS2. Szif brylantowy okrągły w skali bardzo dobry pięknie podkreśla brylancję.  Każdy brylant po 0,05 karata co daje łącznie 0,6 karata.
Zrobiło mi się słabo słysząc taką charakterystykę przedmiotu. Pod szklaną wypatrzyłam zawieszkę-  literę A, naprawdę zapierającą dech w piersiach. Nawet ja musiałam przyznać, że wygląda cudownie. Mimo grubego, białego złota wyglądała na bardzo delikatną. To pewnie przez niewielkie brylanty wystające nad poziomem złota. Każdy oddzielnie wyeksponowany błyszczał w świetle. Wpatrywałam się w nią kiedy Aleks rozmawiał z kobietą o dobraniu właściwego naszyjnika. Wybrali bardzo subtelny, drobny łańcuszek z białego złota do kompletu. Zestaw był śliczny i piekielnie drogi.
- I co o tym sądzisz? – spytał Aleks już trochę zaniepokojony tym, że nic się nie odzywam.
Popatrzyłam na niego wystraszonymi oczami, które pewnie jak zawsze w takich momentach przybrały wielkość pięciozłotówek.
- Wygląda pięknie – powiedziałam szczerze. Chciałam ponownie zaprotestować, ale Aleks wyglądał na nieugiętego.
- To w takim razie bierzemy – powiedział do kasjerki.
- Płacą państwo 8719 złotych.
Aleks ze stoickim spokojem podał kobiecie swoją kartę. Sprzedawczyni podbiła certyfikat, w którym jest charakterystyka zawieszki i diamentów, spakowała biżuterię do eleganckich pudełeczek i włożyła wszystko do firmowej reklamówki.
Pode mną nogi się ugięły, obraz mi się zamazał, miałam problemy z oddychaniem. Nie czekałam na Aleksa aż zakończy transakcję tylko chwiejnym krokiem na nogach jak z galarety wyszłam ze sklepu.
- Jak ja ci mogłam na to pozwolić? Tyle pieniędzy… – spytałam w szoku samą siebie kiedy przyszedł do mnie.
- Pozwoliłaś i jestem ci za to wdzięczny, dla mnie to nie jest dużo kasy.  A ty dobrze się czujesz? Strasznie zbladłaś. I proszę, nie rób takich oczu jakbyś zobaczyła ducha.
Aleks wyciągnął pudełeczka z reklamówki, złożył biżuterię i sprawnym ruchem zapiął mi na szyi. Zawieszka ułożyła się na moim dekolcie, jaśniała od promyków słońca bawiących się z brylantami. Był to prezent, który rozkochałby w sobie każdego człowieka. Mając bogatego chłopaka, któremu zależało na kupnie, chyba mogłam się zgodzić, prawda?
- Thank you – powiedziałam wzruszona i przytuliłam siatkarza. Dalej było mi głupio, że sprawił mi taki podarek. Nie wiem jak się mu kiedykolwiek za to odwdzięczę.
- Nie ma za co, przecież to drobnostka. Przynajmniej teraz mogę cię nazywać moim skarbem.
Pogoda się zmieniała i zapowiadało się na deszcz. Postanowiliśmy zrezygnować ze zwiedzania i pojechaliśmy tramwajem do mieszkania. Na osiedlu wstąpiliśmy do sklepu, kupiliśmy butelkę białego wina, składniki na obiad i przekąski na oglądanie filmu.
Ku mojemu zaskoczeniu Aleks pomógł mi w przygotowaniu jedzenia. Był w tym wręcz bardzo dobry! Równie sprawnie jak ja kroił warzywa i wiedział co się kiedy dodaje do zupy.
- Skąd u ciebie taka znajomość gotowania? Sam sobie przyrządzasz posiłki w Bełchatowie?
- Raz ja gotuję, innym razem Cupko. Albo na miasto wychodzimy, fast foody i te sprawy.
- Fast foody? Przecież to niezdrowe.
- Czasami nie mamy wyboru. Jak trening zajmuje nam cały dzień to nie ma czasu na zabawę w szefa kuchni.
- To może ja ci zapakuję trochę tej zupy na jutro?
- Nie trzeba,  jak nie masz nic przeciwko jutro też wpadnę na obiad.
- Masz wolny weekend? I serio chcesz jeździć tam i z powrotem? Strata czasu i kasy. Jak chcesz to zostań u mnie, nikomu przecież nie będziesz przeszkadzał, dziewczyn nie ma.
- Może się skuszę na twoją propozycję – uśmiechnął się łobuzersko do mnie.
Zjedliśmy zupę pomidorową, która wyszła nam genialnie i przenieśliśmy się z imprezą do mojego pokoju. Aleks rozlał wino do kieliszków, nałożył chipsów i orzeszków do miseczek a ja włączyłam laptopa. Straciliśmy godzinę na szukanie takiego filmu, żebyśmy chcieli oboje go oglądnąć. Aleks już się całkowicie wyłączył, leżał na łóżku z głową w pościeli i tylko od czasu do czasu mówił jakiś tytuł.
- Komedia romantyczna? – usłyszałam stłumiony poduszką głos.
- Mówiłam wcześniej, że nie.
- No to może jakieś fantasy? Harry Potter, Władca Pierścieni?
- Kocham to, ale jakoś dziś nie mam ochoty.
- A jakiś ambitny film, dramat?
- Naprawdę chcesz nam psuć humor dramatem?! O mam dobry film. Oglądałeś Incepcję?
- To ten podobno świetny film z DiCaprio? Zbierałem się do niego parę razy ale ostatecznie nie widziałem.
- Super, to oglądamy ten bo lepszego chyba nie wymyślimy.
Rozsiedliśmy się wygodnie na moim łóżku. Oparłam się o Aleksa a on objął mnie ramieniem. Położyłam laptopa na swoich udach tak, byśmy obaj mieli dobry widok i włączyłam film. Miałam wielka ochotę go oglądnąć, jednak nie mogłam się skupić na fabule. Chłopak skutecznie rozpraszał mnie bawiąc się moimi włosami i przesuwając delikatnie palcami po moim ramieniu oraz dekolcie. Po pół godzinie filmu zrezygnowana kliknęłam stop.
- Troszkę mi przeszkadzasz kochany – powiedziałam do niego najsłodszym głosem jaki potrafiłam z siebie wydobyć.
- Pieprzyć ten film.
Ku mojemu zaskoczeniu wbił mi sie namiętnie w usta. Stęskniona jego dotyku nie pozostałam mu dłużna, sprawnym ruchem dosłownie zdarłam z niego podkoszulek odsłaniając jego umięśnioną klatkę piersiową. Aleks w odpowiedzi zaczął rozpinać mi koszulę. W przeciwieństwie do mnie robił to bez pośpiechu, powoli, jedna ręką odpinał guziczek po guziczku, w przerwach dając mi bardzo słodkie całusy. Byłoby pięknie, gdyby nie dźwięk dzwonka do drzwi. Popatrzyliśmy na siebie wystraszonym wzrokiem. Szybko zabrałam się do zapinania swoich guzików i pobiegłam otworzyć drzwi, za którymi stała…
- Nikola? A co ty tu robisz?

***

Po pierwsze, to zgadzam się z opiniami, że lecę z akcją, bo pewnie takie się pojawią. Ale nie chce mi się z tego opowiadania robić jakiejś Mody na sukces i opisywać milion randek, bądź pisać jedno spotkanie ze szczegółami tak, by jeden dzień dzielić na kilka rozdziałów.
Po drugie, to stałam się ekspertką od brylantów. Kamila naprawdę tego nie chciała, ale Aleks był zdeterminowany jej to dać i ja, autorka stanęłam po stronie chłopaka, więc wyszło jak wyszło. ;)
Po trzecie, opowiadanie to nie życie a życie to nie bajka. Osoby są inne niż w rzeczywistości, takie jak ja chcę. Szaleję z akcją i sytuacjami, które w życiu by nie miały miejsca, bądź nie tak szybko, ale tutaj mogę sobie na to pozwolić. Daję upust swojej wyobraźni i to jest piękne w pisaniu opowiadań. :)
Po czwarte, trochę spraw technicznych. Dodaję teraz rozdziały, które napisałam już wcześniej i staram się cały czas mieć jakieś zapasy, które z tygodnia na tydzień się kurczą, ale jeszcze są. Dwa tygodnie temu napisałam epilog (!), ale jeszcze opowiadania nie kończę. Po prostu w końcu wpadłam na dobry pomysł jak go skończyć i zanim mi on uciekł to go spisałam. Zdradzę, że nawet mnie on zaskoczył… ;D Miałam już wiele pomysłów, ale mam nadzieję, że dotrwam do końca w takiej postaci.
Pozdrawiam!